3.2

16.2K 754 700
                                    

Wybiegam z pokoju i wolnym krokiem zaczęłam schodzić po schodach. Tylko one przedłużają mój czas do tej kolacji. Raz, dwa, trzy... Liczę schody po których schodzę.

Dotarłam do ostatniego czterdziestego schodka. Dlaczego one się już skończyły, dlaczego?!

Będąc już na dole skierowałam się do salonu. Zauważyłam tam trzy blond osoby. Tych dwóch ze sklepu i kobietę. Na pierwszy rzut oka wygląda sympatycznie. Koło nich widzę moich rodziców i brata. Podeszłam w ich stronę i już po chwili znalazłam się koło mojej mamy.

- Dobry wieczór. - wyciągnęłam rękę w stronę matki fretki. - Alice Ollivander miło mi.

- Narcyza Malfoy mi również miło. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.

Narcyza chyba jest w porządku nie to co reszta.

- Dobry wieczór panie Lucjuszu.

- Dobry wieczór, Alice. - powiedział chwytając moją dłoń po czym ucałował jej wierzch.

- Dobry wieczór, Draconie.

Chyba zaraz wybuchnę ze śmiechu. Jemu też mam mówić "dobry wieczór"? A nie lepiej "siema Malfoy"?
Nie Alice ogarnij się, bo jak nie to matka cię rozszarpie.

- Dobry Wieczór, Alice. - podał mi swoją rękę ja także i po chwili ucałował ją.

Ucałował ją! Następny! To jest ohydne! Będę przez nich musiała się dobry tydzień szorować.

Po przywitaniu poszliśmy do stołu. Ja oczywiście jak to ja usiadłam na pierwszym lepszym wolnym miejscu. Oczywiście zaraz tego pożałowałam, ponieważ naprzeciwko mnie usiadła tleniona fretka.
I kolację z Meduzą i Psychopatami uważam za rozpoczętą.

Chwilę później, nasze skrzaty podały do stołu. Moi starzy rozmawiali z tamtym a mój brat z fretką.

- Alice? - szepnął brat.

- Czego to znaczy słucham.

- Nie musisz być taka oficjalna. Jak się bawisz?

- Daruj sobie, nie dosyć że muszę siedzieć tu w tej sukience to jeszcze muszę tolerować was obu. - wyszeptałam.

- No to się jeszcze trochę pomęczysz .Wiesz tu i w Hogwarcie. Pewnie trafimy do tego samego domu, siostrzyczko.

- Pasujesz do Slytherinu. -powiedział Draco.

- Wisi mi to gdzie trafię byle jak najdalej od was.

Po chwili nasza jakże wspaniała konwersacja została przerwana przez Psychopatów.

- I jak Alice jesteś zadowolona że jedziesz do Hogwartu? - spytała mnie pani Narcyza.

-Oczywiście że tak. Nigdy nie lubiłam mojej poprzedniej szkoły.

I teraz jak ująć dobre zdanie. Yyy... Myśl Alice, myśl. Już mam.

- Tych dziewczyn myślących o makijażu i ciuchach. To dosłownie nie moja bajka.
Owszem maluję się, ale nie aż tak. Dlatego cieszę się, że nie muszę już tam wracać.

- A do którego domu chciałabyś trafić? - zapytał się mnie pan Lucjusz.

- Nie wiem do którego pasuję, ciężko mi powiedzieć.

-Myślę że trafisz do Slytherinu.

-Może. To znaczy z pewnością tak. - mówiąc to zrobiłam sztuczny uśmiech.

Przez resztę kolacji głównie patrzyłam na zegar .W końcu nadszedł tak bardzo oczekiwany przeze mnie koniec!
Dałam radę! Zuch dziewczynka!

Po kolacji pożegnałam się z rodziną "psychopatów" i pobiegłam do pokoju, rzucając się na łóżko i odpływając w Krainę Morfeusza...

*** *** *** *** *** *** *** *** **

Ron wybiera się z Harrym na mugolskie przedstawienie w operze. Pyta go:
- Harry, czemu ten facet grozi tamtej kobiecie patykiem?
- On jej nie grozi, tylko dyryguje!
- No to czemu ona tak głośno krzyczy?

Królowa Kawałówحيث تعيش القصص. اكتشف الآن