4.

16.4K 656 631
                                    

Miałam dziwny sen. Bardzo dziwny.

Śniło mi się, że była kolacja w towarzystwie "Psychopatów". Jedliśmy spokojnie, kiedy po chwili nasi rodzice w sensie moi i blondyna zaczęli mówić coś o ślubie i dziwnie się do mnie uśmiechali. Rozmawiali o ślubie moim i blondaska. O tak,  o moim i tego kolesia. Po chwili młody Malfoy wstał i uklęknął przede mną i zapytał się :
- Alice Ollivander czy sprawisz mi ten zaszczyt i przyjemność i zostaniesz moją żoną?

- Nie! - wypaliłam jak poparzona.

-Masz mało do gadania, dzisiaj staniesz z nim przed ołtarzem. Czy ci się to podoba czy nie. - odezwała się moja matka.

Chciałam jak najszybciej uciec, lecz po chwili byłam przed ołtarzem w białej sukni. Ładnej, białej sukni. Na przeciwko mnie stał Malfoy. Za nami stali nasi starsi i jacyś ludzie. Chciałam uciec, ale nie mogłam się ruszyć. I zaczęło się.

- Czy ty Draconie Malfoy'u bierzesz tą oto Alice Ollivander za żonę?

-Tak.

-A czy ty Alice Ollivander bierzesz tego oto Dracon'a Malfoy'a za męża?

Kiedy spojrzałam w stronę osoby, która to wymawia wytrzeszczyłam oczy i ujrzałam Freda. Tak tego Freda.
- Nie! - wykrzyknęłam.
- Możecie się pocałować.

Kiedy już miał mnie pocałować zadzwonił mój budzik. Otworzyłam oczy i szybko przetarłam je. Na szczęście to był tylko sen. Dziękuję budziku. -powiedziałam sama do siebie. Nie chciałabym wiedzieć co by było po ślubie. Łączenie się z nim i wydawanie na świat potomstwa z jego genami to nie moje marzenia. Poleżałam jeszcze chwilę po czym podeszłam do szafy i wybrałam z niej ubrania.

Dziś zdecydowałam się na niebieską bluzkę i dżinsowe spodenki. Pomaszerowałam z nimi do łazienki i ogarnęłam się. Zeszłam po schodach do kuchni na śniadanie. W pomieszczeniu ujrzałam całą rodzinę i Malfoy'a.

- Hej wszystkim. -powiedziałam, zasiadając do stołu.

- Witaj Alice. - odpowiedzieli moi starsi.

- Siema siostrzyczko.

- Hej Alice.

- Hej Draco. Alex, coś ty dla mnie dzisiaj taki miły? Brałeś coś?

- Nie, skądże.

- Co ode mnie chcesz? Hm?

- Ja? Nic.

- Przecież wiem zawsze tak do mnie mówisz jak coś chcesz, a więc mów.- mówiąc to zaczęłam wsypywać sobie płatki do miski. Po chwili zaczęłam je jeść.

- Pożycz mi Tancerza.

Kiedy to powiedział wyplułam moją zawartość buzi na twarz Alex'a.

- Dziena.

- Alice coś ty zrobiła. - warknęła moja matka.
- Co!?
- Głucha jesteś? Pożycz mi Tancerza.

- Tancerz to nie rzecz żeby go pożyczyć i zapomnij, że ci go udostępnię.

-No weź..nie bądź taką zołzą. - mówiąc to zrobił oczka szczeniaczka.

-Nie wiem czy wiesz, ale na mnie to nie działa. A po co ci mój koń?

- Chciałem na nim z Draco pojeździć, bo nie mamy nic dzisiaj do roboty.

- Jak to nie macie nic do roboty?
Tacy wspaniali czarodzieje jak wy nie mają nic do roboty? Ja już wam coś znajdę. Idźcie do ogrodu podlać kwiaty i powyrywać chwasty, albo do centrum handlowego podrywać panienki. Ja dzisiaj będę z nim trenować więc zapomnijcie. A tak poza tym umiecie jeździć?

- No nie, ale...

- To tym bardziej wam go nie udostępnie. Żeby mu się coś przez was stało? Nie wiadomo co wam w głowach siedzi.

- To ty nas naucz.

- Nie.

- Alice pouczysz ich jeździć. - powiedziała mama.

- Ale mamo...

- Nie ma żadnego ale. Jasne?

- Dobrze. To za 10 minut przed stajnią, ale macie mi go nie wyprowadzać jasne?

- Tak jest!

Po śniadaniu poszłam na górę po moje MP3 i słuchawki.

Po chwili zeszłam mając nadzieję że mnie posluchali, bo jeśli nie to jeden z nich będzie koniem, a drugi będzie na pierwszym jeździć. Wyszłam przed dom i ujrzałam dwoje mężczyzn. Bogów seksu. Hahah oni i mężczyźni. Jeszcze nie doszli do etapu mugolskiej podstawówki.

Powoli skierowałam się w ich stronę. Zauważyłam, że o czymś zawzięcie rozmawili. Postanowiłam że dołączę do rozmowy.

- O czym tak zawzięcie rozmawiacie?
- Opowiadam mu o pewnych osobach , z którymi nie powinien się zadawać .
- A można jaśniej? - zapytałam ciekawa.

- Oczywiście. Na przykład tacy Weasley'owie, tacy zdrajcy krwi. Nie dosyć, że mają siedmioro dzieci to jeszcze są biedni i zadawają się z mugolami. Takich jak oni się tępi.  Najlepiej trzymać się od nich z daleka.

- To że mają tyle dzieci to nie znaczy że są gorsi od wszystkich. Może ta kobieta pragnęła mieć ich aż tyle, co? Ja osobiście uważam, że są bardzo miłą i wesołą rodziną.

- To ty ich znasz? - zapytał się Malfoy.

- Tak znam ich mi przypadli do gustu nie tak jak inni. - skierowałam swój wzrok w stronę Malfoya.

- Nie powinnaś się z nimi zadawać . - powiedział Alex

- Bo co, zabronisz mi? Nie znasz ich, a już oceniasz. Co ja mówię,  przecież ty ich nawet na oczy nie widziałeś. - powiedziałam oburzona jego zachowaniem. - Możemy już zaczynać?

- Jasne. - odpowiedzieli obydwaj.
Po waszej jakże ciekawej rozmowie poszliśmy do stajni.

- To tak, ja najpierw muszę się rozgrzać, wam też radzę. - powiedziałaś, wpatrując się w chłopców.

Po chwili znajdowałam się przy stajni, a obok ciebie blondasek i braciszek. Otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazał się wielki, czarny ogier. Odwróciłam się w stronę chłopaków i ujrzał ich wytrzeszczone oczy.

- Piękny prawda? Draco mógł być pełen podziwu, ale ty Alex? Przecież już nie raz go widziałeś.

- To prawda widziałem go nie raz, ale zawsze kiedy jestem koło niego dech mi w piersi zapiera.

- Alex jaki z ciebie romantyk. Nie zrozum mnie źle, ale ja nie chce mieć brata, który zamiast ożenić się z kobietą ożeni się z koniem. I to jeszcze z moim koniem. To zaczyna robić się chore. - na te słowa blondyn zaśmiał się, a Alex patrzył się na nas z naburmuszoną miną.

- No to tak, to jest koń fryzyjski, jest facetem czyli ogierem. - nie zdążyłam skończyć, bo przerwał mi mój brat.

- Ogierem. - mówiąc to zalotnie poruszył brwiami, na co Malfoy parsknął śmiechem.

Po chwili dołączył mój brat, a na końcu ja. Po ataku śmiechu kontynuowałam.

- Jak już wiecie lub nie nazywa się Tancerz .Tak więc już o nim coś tam wiecie. Ja teraz założę na niego siodło i się rozgrzeję.

Skierowałam się w stronę Tancerza. Przywitałam się z nim jednocześnie zakładając na niego siodło. Po chwilo zakłusowaliśmy w stronę wolnego terenu.

Zrobiłam krótką rozgrzewkę, która zajęła mi około 10 minut i po chwili znajdowałam się obok chłopaków.

- To który na ochotnika? To może Draco?

Po chwili znalazł się na ogierze. Po kilku minutach na fryza zasiadł mój brat.

Dzień minął nam na jeździe konnej ,rozmowie ,śmianiu się. Stwierdziłam, że Malfoy w cale taki zły nie jest, ale i tak go nie lubię tylko toleruję .Pod koniec dnia kiedy szliśmy w stronę domu, a mój brat gapił się w niebo na którym widniało sporo gwiazd poczułam ciepły oddech przy swoim uchu.

- Dziękuję ci za miło spędzony czas mała i muszę przyznać ,że świetnie jeździsz na ogierze.- mówiąc to zaśmiał się i poczochrał moje włosy.

Królowa KawałówOnde histórias criam vida. Descubra agora