20

8.9K 490 212
                                    

Najpiękniejszy dzień, występujący tylko raz w roku jest właśnie dzisiaj, a mianowicie koniec szkoły. Tak bardzo się cieszę, że spędzę dwa długie miesiące bez nauki, nauczycieli i natrętnych kolegów z klasy. Z racji tego, że za parę dni będzie lipiec, to na dworzu jest naprawdę ciepło. Założyłam czarną rozkloszowaną sukienkę i baletki tego samego koloru. Po zakończeniu roku, drużyna w której gra Shawn gra ostateczny mecz z drużyną z North West. Naszej szkole dobrze się powodziło, jeżeli mówimy o sporcie. Miejmy nadzieję, że przyszły rok przyniesie równie wiele sukcesów.

Umówiłam się z Shawnem, że po mnie przyjedzie i razem pojedziemy do szkoły. Wyszłam z domu i zobaczyłam, że już na mnie czeka. Siedział za kierownicą w czarnych okularach przeciwsłonecznych i niebieskiej koszuli z podwiniętymi rękawami. Wsiadając, jak zwykle pierwsze co poczułam jego perfumy. Muszę przyznać, przypadły mi do gustu.

-Do szkoły proszę. - powiedziałam.

-Już się robi panienko. - puścił do mnie oko.

Jechaliśmy słuchając muzyki z radia, za dużo nie mówiąc, kiedy jednak postanowiłam przerwać ciszę.

-Stresujesz się dzisiejszym meczem?

Chłopak oderwał wzrok od drogi, aby spojrzeć na mnie. Otworzył szeroko oczy i energicznie pokiwał głową.

-Nawet nie wiesz jak bardzo, to najważniejszy mecz w historii tej szkoły! - stukał palcami o kierownicę. -Nigdy jeszcze żadna drużyna z tej szkoły nie zaszła tak daleko.

-Wierzę w was - popatrzyłam w okno. - i w ciebie. Poradzicie sobie.

Uśmiechnął się szeroko, nie zdejmując wzroku z jezdni.

Podjeżdżając samochodem pod budynek i wysiadając z niego razem, czułam na sobie spojrzenia wszystkich dookoła. Jak to chłopak miał w zwyczaju, położył swoją dłoń na moich plecach i szedł trochę za mną. Nie ukrywam, podobało mi się to. Wchodząc na wielką salę gimnastyczną uderzył nas buch dusznego powietrza. Było tam pełno osób, sto stopni celsjusza i żadnego otwartego okna. Tym bardziej przyjemnie będzie stąd jak najszybciej wyjść. Znaleźliśmy naszą klasę i usiedliśmy na wolnych miejscach z brzegu. Poszukałam Very wzrokiem i pomachałam jej. Siedziała z przodu, za pewne przyszła wcześniej i zajęła tam miejsce. Zaczęło się standardowo od pogadanki dyrektora i nauczycieli. Nie dość, że było strasznie nudno to dodatkowo bardzo gorąco. Nagle poczułam jak kręci mi się w głowie. Musiałam wyjść na dwór się przewietrzyć.

-Muszę wyjść na chwilę. - szepnęłam do Shawna.

-Dlaczego?

-Źle się czuję. - odparłam.

Wstając, zawirowało mi przed oczyma i z powrotem usiadłam na krześle.

-Pójdę z tobą. - rzekł i złapał mnie za rękę i talię, żebym znowu się nie zachwiała.

Wyszliśmy przed budynek i od razu zrobiło mi się lepiej. Lekki wiaterek był teraz najwspanialszą rzeczą na świecie. Shawn stanął za mną opierając głowę o moje ramię i kładąc ręce na biodra. Głęboko wdychałam powietrze, żeby poczuć się lepiej. Staliśmy tak nic nie mówiąc, bo nie było to konieczne. Nagle usłyszeliśmy skrzypienie drzwi. Odwróciliśmy się się tym samym czasie i zobaczyliśmy Ethana, który trzymał w ustach nie zapalonego papierosa.

-A więc tu jesteście. - wyjął zapalniczkę i zaciągnął się. - Już myślałem, że poszliście się zabawić w męskim kiblu.

Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Shawn zaśmiał się pod nosem, wypuszczając ciepłe powietrze wprost w moją szyję.

New Classmates | shawn mendes fanfictionحيث تعيش القصص. اكتشف الآن