$4

43 12 1
                                    

Wyjście z lasu było najgorszą rzeczą jaka mnie dotychczas spotkała. Idąc, miałem wrażenie, że drzewa nigdy się nie skończą. Czułem się jak na pustyni, tyle że tutaj było mokro i mnóstwo cienia. Słońce ledwie docierało na ziemię. W dodatku ta cisza, przerażająca i mroczna. Każdy szelest doprowadzał moją wyobraźnię do szaleństwa. Nie wiedziałem czego się mogłem spodziewać po tym miejscu.

Gdy w końcu udało mi się wyjść, słońce było bliskie zniknięcia za horyzontem. Niebo wyglądało jak jedna z sukienek mojej młodszej siostry- tysiące ciepłych kolorów, pokrywających się. Pomimo tego nie miałem czasu na podziwianie zachodu słońca. Zamiast tego wpatrywałem się w ekran swojego telefonu. Zasięgu dalej nie było. Zmęczony, schowałem smartfona do tylnej kieszeni.

Zacząłem rozglądać się miejscu, w którym się znajdowałem. Nie kojarzyłem go, to nie było Sydney ani jego okolice. Zero cywilizacji, za dużo drzew i jeszcze te odgłosy dzikich zwierząt.

A może to nie jest Sydney?

Potrząsnąłem głową, wyrzucając tę absurdalną myśl. To niemożliwe żeby człowiek teleportował się, śniąc. Przecież to śmieszne.

Z takimi myślami skierowałem się w stronę rozległych pól i łąk, a także słońca. Chciałem żeby jego ostatnie promienie jakie dzisiaj widzę, oświeciły mnie.

Nigdy nie czułem się tak zagubiony jak wtedy.

Hey średniowiecze! ≪A.I.≫Where stories live. Discover now