$5

45 13 1
                                    

Niestety moje kochane słońce mnie nie oświeciło, a raczej zaciemniło. Próbowałem włączyć swoje nędzne szare komórki, ale jak widać, to nie dla mnie.

Zmęczony, a jednocześnie zdenerwowany tą dziwną sytuacją, po raz kolejny wyjąłem telefon z kieszeni.

-No nie- jęknąłem, widząc, że dalej nie ma zasięgu.

Rozejrzałem się wokół siebie. Stałem na małej łące. Czułem zapach tysiąca kwiatków, pomimo że ich nie widziałem. Parę metrów ode mnie widziałem zarys małego lasu. Kolejne drzewa i z tego powodu mam ich powoli dosyć. To zdecydowanie nie jest Sydney, a tym bardziej, to nie Australia. Aż takim idiotom nie jestem, doskonale wiem, że na moim kontynencie występują całkowicie inne odmiany drzew niż tutaj.

Spojrzałem na bezchmurne, czarne niebo. Nie było na nim ani jednej gwiazdki. Ciemność pochłaniała wszystko co znajdowało się na ziemi.

Westchnąłem cicho. Ponownie spojrzałem na ekran.

Może powinienem poszukać jakiejś góry, ewentualnie małego wzniesienia? Dzięki temu łatwiej byłoby złapać zasięg i moje ukochane, najwspanialsze wifi. Nadal ciekawiło mnie również jakim cudem jestem normalnie ubrany, a nie mam na sobie moich, tak zwanych seksi bokserkach.

Nie chciałem tracić czasu na moje głupie myśli. Pełen obaw ruszyłem przez tajemniczą polanę. Nie mam pojęcia ile tak szedłem. Miałem wrażenie, że trwało to wieczność. Niestety mój telefon zaczął wariować i nie przestawił się ani o minutę od czasu mojej pobudki.

Zmęczony usiadłem pod jakimś głazem.

Nagle obudziło mnie jakieś charczenie i wycie.

Zaraz, zaraz, zaraz. Ja usnąłem?

Szybko zerwałem się z twardej ziemi. Nadal panowała ciemność, ale na niebie pojawiło się kilka gwiazd.

Ponownie usłyszałem wycie, ale tym razem znajdowało się bliżej mnie. Zaniepokojony tym faktem ruszyłem biegiem do najbliższego lasku. Usłyszałem odgłos łamanych gałęzi. Zbliżał się. Stanąłem przed najbliższym drzewem i zacząłem się na nie wspinać. Nagle gałąź pode mną złamała się, a ja ponownie znalazłem się na twardej ziemi. Kilkanaście metrów przede mną znajdowało się zwierzę przypominające pod względem budowy psa. Wtedy przypomniałem sobie encyklopedię zwierząt mojej siostry. To musiał być wilk. Przerażony, a jednocześnie zaskoczony zacząłem się wycofywać.

 Przerażony, a jednocześnie zaskoczony zacząłem się  wycofywać

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Zwierzę zaczęło się do mnie przybliżać. Szybko oderwałem się od ziemi i pędem ruszyłem do kolejnego drzewa. Wilk ruszył za mną. Zacząłem się wspinać, uważając tym razem na gałęzie. Wilk po chwili zrezygnował z prób dorwania mnie, a ja odetchnąłem z ulgą. Usadowiłem się wygodnie w rozgałęzieniu drzewa. Nie miałem się czym przywiązać, ale potężne gałęzie w jakimś stopniu powinny zapewnić mi bezpieczeństwo. Wierciłem się. Spanie na drzewie nie należało do moich marzeń, ale to było najbezpieczniejsze miejsce. W końcu oparłem głowę o gałąź. Przez chwilę zastanawiałem się, co mogło się ze mną stać. Nim się obejrzałem, całkowicie odpłynąłem.

To nie była Australia i nadal nie mam pojęcia jakim cudem przeniosłem się na inny kontynent...

***

Hej!

Tym razem macie wypociny Julsic xDD Tak, poprzedni rozdział należał do Wercis ;)

Zostawcie komy i gwiazdki, bo bardzo motywują. :)

Hey średniowiecze! ≪A.I.≫Onde histórias criam vida. Descubra agora