Rozdział I "Tylko nie to"

6.2K 354 98
                                    

???
"Toby, proszę, przyjdź do mojego gabinetu".
Po tych myślach usłyszałem pukanie do drzwi.
-Wejdź.- powiedziałem krótko.
W gabinecie rozległo się skrzypienie otwieranych drzwi.
-Dzień dobry papo. Wzywałeś mnie.- powiedział młodzieniec.
-Tak. Siadaj.- po moich słowach zajął miejsce przede mną. Dzieliło nas stare, ale zadbane biurko.
-Mam dla ciebie zadanie. Musisz iść do szkoły i...-widocznie nie było mi dane dokończyć bo wściekły Toby mi przerwał.
- O nie, nie, nie. Nie będę wracał do tej budy!- mówiąc to wstał i oparł się wyprostowanymi rękoma o biurko. Żeby trochę uspokoić Tobyego również wstałem.
-Nie przerywaj mi. Siadaj.- Toby posłusznie zrobił to i skrzyżował ręce na piersi.
-Zapisałem cię do szkoły w tym mieście. Musisz być grzeczny i nie zwracać na siebie uwagi. Mówiąc to mam na myśli zero bicia się. Masz robić to co karzą. I musisz zdobyć ich zaufanie. Po jakimś czasie kiedy już będą ci ufać to wkrocza creepypasty. A teraz się przygotuj nie możesz mieć gogli i chusty na twarzy. I oczywiście siekiery zostają tu. A, byłbym zapomniał. Musisz wyprać ubrania bo są cale w krwi. Zaczynasz jutro. To chyba tyle.
-Slender, Slender. Na darmo się naprodukowałeś bo nie mam zamiaru wykonywać tego zadania.- stwierdził Toby. Ależ on zabawny.
-Tak myślałem, że się nie zgodzisz. Ale ja mam na ciebie haka. Albo wykonasz to zadania albo zapomnij o dalszym mieszkaniu tu.- Tobyemu opadła szczęka.
-N-nie zrobisz tego- jego wyraz twarzy był bezcenny.
-A chcesz się założyć?- w duszy głośno się śmiałem, ale na zewnątrz nie wyrarzałem emocji.
- Ehh no dobra. Ale ciągle mnie coś trapi. Jak mnie zapisałeś do tej szkoły jeżeli wyglądsz... yy.. Tak- wskazał na mnie.
-Mam swoje sposoby.

Toby
Po skończeniu rozmowy była godzina 23:48. "Idealnie." Pomyślałem. Postanowiłem się odstresować. Założylem buty i wyszedłem z rezydencji.

Klara
Leżałam już w łóżku i starałam się zasnąć. Od dłuższego czasu przewracałam się z boku na bok.W końcu zasypiałam, gdy nagle poczułam chłodny wiatr łaskoczący mnie w stopy. Spojrzałam na otwarte okno. Myślałam, że je zamykałam przed snem. Usiadłam na skraju łóżka. Poczułam czyjąś obecność.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W kącie pokoju zobaczyłam czyjąś ciemną sylwetkę.
- Ktoś tu jest?- spytałam cicho.
Po moim pytaniu usłyszałam cichy męski śmiech.
-Jestem Toby, a ja z kim mam przyjemność.- usłyszalam młody, lecz bardzo męski głos.
-A co cie to?- spytałam drzącym głosem.
-No wiesz. Chcę znać imię mojej ofiary.- Że co?!
-Ofiary??
-Tak, kotku.
-Nie nazywają mnie tak!- nie bałam się, że ojciec się obudzi bo jak jest pod wpływem alkoholu to sztuką jest wybudzić go ze snu.
-Dlaczego?- zaczął do mnie podchodzić.
-Nie podchodź do mnie!- przeraziłam się.
-Spokojnie.- zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Było ciemno. Gdy dzieliło nas około 20 cm mogłam dobrze zbadać jego twarz wzrokiem. On widocznie też to robi. Jego twarz skryta była chustą i goglami. On stał bez ruchu. Był zaskoczony moim wyglądem. Wpatrywał się we mne przez dłuższą chwilę. Był tak blisko że czułam jego oddech na twarzy. Mój strach się nasilał.
-Mnie tu nie było- przerwał ciszę i wyszedł otwartym oknem.
Szybko wskoczyłam pod koudrę i trafiłam do krainy snu.
~~~~~~
Notka
Tym razem 525 słów. W mediach zdj Toby'ego.

Nieznajomy ~ Ticci Toby Love StoryWhere stories live. Discover now