Rozdział V "Alex, czy to ty?!"

4K 219 58
                                    


Klara
Powoli wracałam do siebie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju i stwierdziłam, że nikogo nie ma oprócz mnie. Zmieniłam pozycje z leżącej na siedzącą. Zakręciło mi się w głowie. Gdy już było wszystko w normie wstałam i podeszłam do półki ze zdjęciami. Były tam zdjęcia rodziny, którą kojażę. Było też tam moje zdjęcie. To dziwne. Podeszłam do szafki nocnej stojącej obok łóżka na,  którym wcześniej leżałam. Zauważyłam ramkę ze zdjęciem moim i jakiejś brunetki.
-To Alex?!- krzyknęłam zdziwiona. W tym momencie usłyszałam otwieranie drzwi.
-Niespodzianka...- usłyszałam zmieszany głos dziewczyny. Wiedziałam, że to moja najlepsza przyjaciółka Alex. Gdy się odwróciłam zamurowało mnie. Jakoś nie pamiętam wyciętego uśmiechu na jej buzi. Ona zauważyła moje zdziwienie.

Alex
Byłam gotowa na wszelką krytykę. Ona do mnie podeszła i... mocno mnie przytuliła. Byłam zdziwiona ale odwzajemniłam uścisk.
-Myślałam, żee...
-Csssii. Nic nie mów bo jak zaczne myśleć to mogę nie wytrzymać.- przerwała mi- Nie widziałam cię od 3 lat. Myślelismy, że zostałaś porwana i zginęłaś.- napłynęły nam łzy do oczu- teraz mamy siebie. Nic nas nie rozłączy kochana. Nie ważne co zrobiłaś głupiego. Potem mi powiesz. Teraz chcę z tobą pogadać. W końcu dużo się działo.- powiedziała. Odsunęła mnie od siebie i pocałowała mnie w czoło.

Toby
-A co jeśli coś jej jest?
-Co się tak nią przejmujesz?- spytał E.J. czyli mój najlepszy przyjaciel.- Zakochałeś się w niej czy co?
-Yyyy
-Nie, nie. Hahaha! Ty się zakochałeś? Hahaha! Nie moge.
-Nie, wcale nie!- oburzyłem się.- po prostu może się przydać z taką mocą.
-Yhym. Ta jasne bo ci uwierze.
-Zaraz ci coś zrobie.
-Dobra, dobra. Zluzuj majty. Przecież jesteś moim przyjacielem. Mi możesz wszystko powiedzieć.

E.J.
-Ale kiedy ci mówie, że ona mi sie nie podoba!
-No ok, ok. O patrz idzie.
-Gdzie?- zaglądał uradowany Toby na drzwi za którymi jest Klara tyle, że ona wcale nie wychodziła.
-HAHAHAHHAHAHAH! Mówiłem ona ci się podoba! Hahahahha!
-Masz przerąbane!
~~~~~W tym samym czasie~~~~~

Alex
-A co z twoim wyciętym uśmiechem?
-Ehh no tak. No to tak. Tu jest taki Jeff. I się noo spiknęliśmy.
-Coo? Masz chłopaka? Musisz mnie z nim zapoznać. Zaraz, zaraz. To on ci zrobił to na twarzy?!- wkurzyła się Klara.
-On jest psychopatą wieeeec...
-Zabije gnojka. Zatłuke. Rozszarpie. Udusze. Zabije. Po prostu zabiję!- przerwała mi.
Zaczęła iść w stronę drzwi.
-Klara lepiej nie...- Klara otworzyła drzwi i opuściła pokój.
-Klara nic ci nie je...- Tobiemu przerwał pisk Klary.
-...Wychodź.- dokończyłam.
Klara z powrotem wbiegła do pokoju, szybko zamknęła drzwi i się o nie oparła plecami.
-M-myślałam że j-jeateśmy gdzieś u ciebie w domu. A nie w tym ośrodku wariatów! I ten Toby. Jaki on ma psełdonim jako...- Klara przełknęła ślinę-...morderca?
-Ticci Toby.- uświadomiłam ją
-Właśnie Ticci Toby. Udawał zwyklego ucznia. Miłego, słodkiego, przystojnego, trochę skrytego, a jest bez dusznym mordercą. Najgorsze jest to że okłamał mnie. Naprawde go polubiłam.- napłynęły jej łzy do oczu.- On tylko mnie wykorzystał.- nie wytrzymała napięcia. Łzy spływały jej po policzkach.- Dlaczego zawsze tak jest, że jak zaczne komuś ufać to ten gdzieś znika albo okazuje się, że jestem dla niego nikim, a ta osoba chciała się tylko powyśmiewać.
Zaczęła głośno płakać. Przytuliłam ją.
-No już, już- uspokajałam ją trochę.

E.J.
Te ściany nie należą do najgrubszych i wszystko dokładnie słyszeliśmy. Spojrzałem na Tobiego. I nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Łzy spływały mu po policzkach lecz nie było szlochu. Jego oczy były przepełnionym tak wielkim  smutkiem, żalem, zdziwieniem i wieloma innymi emocjami. Zwykle widziałem go złego lub szczęśliwego, a smucił sie tylko, gdy zabrakło składników na gofry.
-Ona nie jest dla mnie nikim... J-ja nie chciałem.- powiedział to takim smutnym i zrezygnowanym głosem, że zrobiło mi się go żal. Założył chustę oraz gogle i wyszedł.

Toby
Wybiegłem z rezydencji i zaciągnąłem kaptur na głowę. Wszedłem na swoje ulubione drzewo znajdujące się kilkaset mietrów od rezydencji. Tam zwykle rozmyślam. Normalnie pobyłbym tam z 10 min i poszedłbym sobie kogoś zabić. Tak zwykle się odstresowywuje. Ale teraz jakoś nie mogłem. Nie chciałem teraz nikogo krzywdzić. Nikogo oprócz mnie. Ja ją zraniłem. Ona nnaprawę mnie lubiała. Właśnie lubiała, ale ja to spieprzyłem.
Wyciągnąłm żyletkę z kieszeni, którą zgarnąłem wychodząc z posiadłości.
Zacząłem się ciąć. Robiłem krwawe ścieżki na lewym przedramieniu. Racja nie czuje bólu, ale widok krwi spływającej strużkami z mojej ręki i kapiące na moje ubranie przy okazji brudząc je mnie uspokajało.
-J-ja nie chciałem. Nie wiedziałem. Ja p-przpraszam. Przepraszam. Zraniłem cię. Tacy ludzie nie powinni istnieć. Jak mogłem to zrobić. Nie powinno być dla mnie mjejsca na tym świecie.
Przyłożyłem żyletkę do gardła i... wyrzyciłem ją przed siebie.
-Nie mogę zmarnować takiej szansy na szczęśliwe życie. Musze to naprawić, a nie poddawać się w przdbiegu. Jestem gnojem i ją zraniłem. Dlatego musze zrobić wszystko żeby mi wybaczyła.
Obiąłem nogi rękami i ukryłem twarz w kolanach. Zacząłem strasznie głośno szlochać. Jak nigdy. Nie mogłem znieść myśli jak ona może się teraz czuć...

Notka
Nareszcie pachnący świeżością rozdzialik ^-^. Bardzo smutny i przyznam wam, że nie jedna łza mi poleciała gdy to pisałam. Mimo to jestem z niego dumna i uważam, że to jeden z z lepszych, który napisałam 😁 i nie jest taki krótki bo ma 810 słów 😂 
W mediach moja nowa ulubiona piosenka czyli twenty one pilots- Heathens <3

Nieznajomy ~ Ticci Toby Love StoryTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang