1

9.6K 1K 488
                                    

W jego żołądku pojawił się znienawidzony supeł utrudniający oddychanie. Czuł, że zaraz zacznie wymiotować ze stresu. Spojrzał z niepokojem na swojego chłopaka, który teraz obracał w ręku metalowy pęk. Był zły, wręcz wściekły. Dyszał z gniewu, nie mogąc się opanować. Na moment obdarzył Taehyunga przelotnym spojrzeniem, by po chwili znów powrócić do poprzedniej czynności.

- Na co się gapisz? - warknął chłodno. Gdy wreszcie znalazł odpowiedni klucz, wsunął go do dziurki i przekręcił dwukrotnie. Obaj doskonale wiedzieli, że nie otrzyma odpowiedzi. Nie otrzymywał jej od kilku miesięcy.

Przepuścił starszego w progu, samemu zostając na moment na dworze. Zacisnął dłonie w pięści, odetchnął głęboko, a potem wszedł do mieszkania, upewniając się, że zamknął za sobą drzwi.

Taehyung w tym czasie zdążył pobiec do łazienki i się tam zakluczyć. Nie było mowy, żeby wyszedł stamtąd dobrowolnie. Zdawał sobie sprawę, że później pożałuje ukrywania się przed Jungkookiem, ale w tamtym momencie był gotowy zostać tam do końca życia, byleby tylko go nie dosięgnął.

Tak, jak się spodziewał, chwilę później rozległo się pukanie.

- Kochanie, otwórz.

Nie mógł się nabrać na te gierki. Żadne zwroty tego typu ani łagodne nastawienie nie zmuszą go do wykonania tego, co mu nakazano. Nie minęła minuta, a stukanie w drzwi zamieniło się w donośne walenie. Rutyna.

- Nie słyszysz? Otwieraj!

Usiadł na zimnych kafelkach, plecami opierając się o wannę. Miał nadzieję, że ten koszmar potoczy się inaczej, niż zazwyczaj. Zatkał uszy palcami. Chciał w jakikolwiek sposób odciąć się od krzyczącego chłopaka.

Nagle nastała cisza. Zapłakał cicho, wiedząc, co się zaraz stanie. Nie pomylił się. Rozjuszony Jungkook wparował do łazienki, kipiąc ze złości. Zlustrował wzrokiem przestraszoną postać. Ten widok nie wzbudzał w nim żadnego współczucia czy litości, jedynie obrzydzenie.

- Jesteś głuchy?! - wrzasnął rozdzierająco. - Nie nauczyłeś się jeszcze, że masz się mnie słuchać?!

Podszedł do Taehyunga i jednym ruchem postawił go do pionu. Wbił z całej siły palce w jego ramiona i potrząsnął nim gwałtownie.

- Boli... - jęknął starszy. Łzy zebrały się w jego oczach, zwiastując to, co zawsze. - Jungkook, proszę, nie rób tego znowu...

- Nie mów mi, co mam robić, a czego nie - wycedził przez zęby szatyn. Udawał niewzruszonego faktem, że sprawia mu ból. - Idziemy - rozkazał, oplatając ciasno jeden z nadgarstków swojego chłopaka. Pociągnął go w stronę kuchni.

- Mogę pójść spać? - zapytał Taehyung. Wiedział, jaka będzie odpowiedź i nawet nie liczył na pozwolenie, jednak miał cichą nadzieję, że zostanie oszczędzony tego wieczora.

- Oczywiście, że nie możesz. Musimy porozmawiać o tym, co się stało na balu.

- Nic się nie stało, przysięgam! - zaczął swoje tłumaczenie, jednak został uciszony gestem ręki. Jungkook wyjął z szafki kieliszek i najtańszą wódkę, jaką udało mu się kupić w sklepie. Usiadł przy stole, nalał sobie alkoholu, a po chwili wypił wszystko na raz. Nie dało mu to żadnej satysfakcji, dlatego napełnił szkło jeszcze raz. Poczuł przyjemne pieczenie w gardle.

- Siadaj - powiedział powoli. Dopiero wtedy Tae ruszył się spod drzwi i zajął miejsce naprzeciwko niego. - Nie jestem ślepy i wiem, że coś się jednak stało - oznajmił.

Nastała chwilowa cisza. Przerażający był fakt, że obaj starali się zgrywać opanowanych. Młodszy powstrzymywał się przed wybuchem, by po raz kolejny nie zrobić krzywdy osobie, na której naprawdę mu zależało, a starszy próbował się nie rozpłakać, mrugając energicznie, jakby coś wpadło mu do oka.

- Mogę ci wytłumaczyć, jak to wygląda z mojej strony? - zaproponował nieśmiało Tae. Nie odważył się podnieść wzroku do góry.

- O, czyli jednak wiesz, o co chodzi? - zaśmiał się Jungkook. Znudziło mu się bawienie z kieliszkiem, dlatego upił łyk z gwinta. Kochał to uczucie. Zaczęło szumieć mu w głowie przez ilości wypitej wódki. Nie sądził, że tak szybko na niego to podziała. Wiedział, że powinien niedługo przestać, żeby potem nie posunąć się za daleko przez alkohol, ale to smakowało zbyt dobrze, by odstawić na wpół rozpoczętą flaszkę.

- Tak, domyślam się. Ten kelner cię tak zdenerwował? Właściwie, Jungkook, wydaje mi się, że nie masz powodów do bycia zazdrosnym, bo...

- Bo co? Bo ty mi tak mówisz? - prychnął obojętnie. - Rozumiem, że ty nie masz pojęcia, co to zazdrość, skoro uważasz, że ktoś ci powie "nie bądź zazdrosny", a tobie ot tak przejdzie.

- Nie, nie to miałem na myśli... - zaczął się tłumaczyć blondyn, jednak nie było mu dane dokończyć.

- A właśnie, że miałeś. Nie wiem, czy robiłeś to specjalnie, czy nie, ale flirtowałeś z tym chłopakiem na moich oczach! - podniósł głos młodszy, jednocześnie odstawiając na stół butelkę.

- Proszę, wysłuchaj mnie - powiedział Tae, czując narastającą frustrację. Chciało mu się płakać.

- Zastanawiam się, jak to jest nie zwracać uwagi na swojego faceta i zajmować się innym - ciągnął niewzruszenie tamten, kompletnie ignorując słowa starszego. Oparł głowę na jednej dłoni. - Wytłumacz mi. A, uprzedzam, mam się do czego przyczepić.

- Do czego na przykład?

- Jak to: do czego? Nie wiesz? Posłuchaj. Byliśmy na tym balu, na który zaprosiła mnie moja matka. Starałeś się, przyznaję i to doceniam. Serio, Tae, jesteś często uroczy i cię naprawdę kocham. Niestety, musiałeś wszystko rozjebać, jak zawsze. Nawet nie wiesz, jak się poczułem, kiedy zobaczyłem cię z tym gościem - Jungkook zrobił teatralną przerwę. - Tak, ty pewnie powiesz, że składałeś jedynie zamówienie, że nie zrobiłeś nic złego, że to jakiś nieznajomy, ale nie przyznasz, że gapiłeś się na niego resztę wieczoru, prawda? - warknął, przecierając oczy ze zmęczeniem.

- Nie, ja tylko czasem patrzyłem, ale to nic szczególnego, dobrze? - próbował Taehyung. - Kocham cię, naprawdę, nigdy w życiu bym cię nie zdradził, Kook - zapewnił.

- Męczysz mnie, to żałosne, co mówisz - westchnął tamten, wstając. - Mam cię dość.

- Nie chcę, nie, nie - zapłakał nagle starszy. - Zostaw mnie, ja nie chciałem...

- Hej, Tae, zobacz. Jeszcze cię nawet nie dotknąłem, a ty już ryczysz, widzisz? To dopiero dobre - zachichotał szatyn, zrobiwszy krok do przodu. - Ciekawe, co takiego w tobie widzę, że nadal ci pozwalam ze mną zostać.

- Kochasz mnie też, pamiętasz? Jestem twój, tylko twój, więc błagam, daj mi spokój chociaż dziś... - ciągnął dalej. - Więcej na nikogo nie spojrzę, obiecuję! - zapewnił desperacko.

- Wiem, że jesteś mój. Wiem o tym bardzo dobrze, dlatego mogę zrobić z tobą to, co tylko zechcę, prawda? Tak to działa - uśmiechnął się z wyższością Jungkook, podchodząc bliżej swojego chłopaka. - Dlaczego się mnie boisz? - zapytał.

- Nie boję - odpowiedział szybko Taehyung, na przekór swoim słowom odsuwając się nieco. - Nie boję - powtórzył, jakby próbował przekonać samego siebie.

- Nie? Przecież widzę - wymruczał lekko szatyn, zmniejszając dystans całkowicie. Teraz dzieliły ich tylko centymetry. - Drżysz - zauważył, po czym objął dłońmi twarz blondyna. Pogłaskał kciukiem jego policzek, chcąc okazać tym jakąkolwiek czułość. Pochylił się w jego stronę i z satysfakcją odnotował dreszcze, które niespodziewanie przeszły przez ciało starszego.

Tae zamknął oczy, oczekując, że za chwilę zostanie pocałowany. Tak dawno nie był całowany... Zdążył już zapomnieć, jakie to uczucie.

- No dalej - szepnął prosto w usta młodszego. Uśmiechnął się z nadzieją, że ten wieczór nie będzie tak zły, jak sądził. Może od teraz będzie inaczej? Wszystko mogło się zmienić.

- Idź na górę i się rozbierz - usłyszał, na co automatycznie zrobiło mu się gorąco. Czar prysł.

- Nie... - jęknął. Poczuł, że się zaczyna dusić. Nienawidził tego uczucia. - Nie, Jungkook, nie chcę...

Jego chłopak odsunął się gwałtownie i sięgnął po butelkę. Wziął ostatni łyk, opróżniając ją do końca.

- Słyszałeś, co powiedziałem. Idź. Będę za pięć minut.

MORBID JEALOUSY | kth.jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz