2

8.3K 924 111
                                    

throwback


- Taehyung, pamiętasz, co ci mówiłem, prawda?

Młodszy chłopak mocniej zacisnął palce na udzie szatyna i wbił w niego spojrzenie, czym dał do zrozumienia, że tego wieczora nie mogą sobie pozwolić na jakikolwiek błąd.

- Tak, oczywiście, że pamiętam - odpowiedział cicho tamten. Nie miał odwagi podnieść wzroku.

- Dobrze - usłyszał usatysfakcjonowany głos Jungkooka. Po chwili poczuł, że ręka jego chłopaka sunie powoli do góry i zatrzymuje się tuż przy jego kroczu. - No, chodź, idziemy -otrzymał polecenie i już miał je wykonać, nawet zdążył odpiąć pas, kiedy nagle zamarł.

- Kocham cię - wyznał, wreszcie spoglądając na najpiękniejszą osobę, jaką znał. - Kocham cię najmocniej na świecie - powtórzył delikatnie. W jego oczach zebrały się łzy, mimo że nie miał powodów do płaczu. Jungkook uśmiechnął się za to łagodnie, nie spodziewawszy się takiego wyznania. Nie było mowy, żeby odpowiedział w ten sam sposób.

- Wiem. Jesteś mój - odparł stanowczo i wysiadł z samochodu. Okrążył niespiesznie auto, by otworzyć starszemu drzwi. Nawet w takich momentach nie zapominał, by zachować się jak gentleman. - Popraw marynarkę - nakazał nieco zbyt surowo.

Taehyung automatycznie przygładził swoje ubranie, spoglądając na Kooka, który wyglądał na całkiem zadowolonego. Jak dobrze, że dopisywał mu dobry humor.

- Ładnie wyglądasz - skomplementował go nieśmiało. Gdyby tylko miał pozwolenie, mógłby dać cały wykład na temat tego, jak idealnie Jungkook się prezentował w tamtym momencie, jak jego włosy były idealnie ułożone, a spodnie perfekcyjnie dopasowane, ale postanowił ograniczyć się do najprostszej formy.

Nie otrzymał odpowiedzi, czego się spodziewał. Może to dlatego, że dookoła zebrało się już kilka osób, które bez problemu mogły ich podsłuchać albo samego faktu, że zbliżali się do rodziny młodszego? Nie wiedział, ale wolał nie pytać, skoro zapowiadał się miły wieczór.

Szczerze powiedziawszy, gdyby ktoś go zapytał, z jakiej okazji zostało zorganizowane przyjęcie, na które ich zaproszono, nie miałby pojęcia. Powiedziano mu tylko, że ma się odświętnie ubrać, więc się dostosował. Nie sądził jednak, że ta "mała impreza" okaże się balem, a raczej zjazdem rodzinnym, wyglądającym na stypę.

Od razu po wejściu na salę przywitał się z matką Jungkooka. Uśmiechnął się w jej stronę naprawdę szczerze - mógł otwarcie przyznać, że ją uwielbiał. Zawsze była dla niego miła i nigdy nie robiła problemu z tego, że jego jedyne dziecko postanowiło rzucić swoją narzeczoną dla innej płci.

- Dobry wieczór, Taehyung - powiedziała tuż przy wejściu. - Dobry wieczór, synu - tym razem zwróciła się do Jungkooka. Tae automatycznie przeniósł wzrok na bruneta, który teraz się kłaniał. Wyglądał tak dobrze z szerokim uśmiechem, roztrzepanymi włosami i błyszczącymi oczami, że zwracał na siebie uwagę wielu osób. Musiał być szczęśliwy, takie przynajmniej sprawiał wrażenie.

- Cześć, mamo - szepnął.

Potem wszystko potoczyło się dosyć szybko - para została usadzona przy stoliku razem z matką Jungkooka, jego ojczymem, jakimś wujkiem i ciocią. Teoretycznie po dłuższej przerwie rodzina powinna mieć sobie wiele do opowiadania, a w rzeczywistości na początku panowała niezręczna cisza. Przerywano ją tylko chwilami, wtrącając jakieś wymuszone pytanie czy opowiadając nieśmieszną historyjkę. Tak minęło pierwsze pół godziny, dopiero później wszyscy się rozkręcili i przestali dbać o każde słowo, które wypowiadają.

Taehyung ani trochę nie zwracał uwagi na panującą atmosferę czy gości. Jego umysł na początku zaprzątało jedzenie, o którym marzył cały dzień, a nie miał czasu niczego zjeść, a potem ręką Jungkooka na jego kolanie. Pojawiła się tam tak nagle, że przez jego ciało przeszły dreszcze i aż modlił się w duchu, by pozostała tam do końca wieczoru. Cały świat przestał dla niego istnieć, bo palce jego chłopaka swobodnie jeżdżące po udzie to coś, o czym w ostatnim czasie mógł jedynie pomarzyć, ale to nic, to nie miało aktualnie znaczenia. Wszystkie krzywdy, które mu zostały wyrządzone, odeszły w niepamięć, bo liczył się tylko ten moment.

MORBID JEALOUSY | kth.jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz