X

2.3K 222 52
                                    

Obudziłam się wcześnie, bo gdzieś o ósmej - o ósmej w weekend, o Boże. Rodzice zostawili mi kartkę, że gdzieś jadą i wrócą wieczorem. Szybko zjadłam śniadanie i dosłownie wybiegłam z domu. Jeśli dzisiaj mi się nie uda, to nigdy go nie znajdę.

Dopiero po jakiejś godzinie zorientowałam się, że w pobliżu nie ma Jack'a. Znowu.

Dotarłam wreszcie na miejsce, gdzie po raz pierwszy spotkałam człowieka bez twarzy. Rozejrzałam się dookoła, ale nic nie zauważyłam. Posiedzę tu przez chwilę, może się pojawi.

No i posiedziałam. Prawie dwie godziny. I co? I nic. Eh... Zaczynam myśleć, że to był tylko bardzo realistyczny sen.

Mam jeszcze kilka godzin więc trochę się poszwendam zanim wrócę do domu.

Byłam na polanie, gdy znowu się pojawił tajemniczy jegomość. Od razu ruszyłam za nim biegiem.

Udało się. Udało, udało, udało! - skakałam z radości, gdy ponownie stanęłam przed willą. Obeszłam ją dookoła i stanęłam przed ogromnymi drzwiami. Piękne - pomyślałam. Otworzyły się. Zupełnie tak, jakby ktoś lub coś zapraszało mnie do środka na herbatę i ciastka. Wahałam się przez chwilę, ale po chwili ruszyłam i przekroczyłam próg.

Ogromne, przepięknie urządzone wnętrze. Zupełnie jakby mieszkał tu ktoś ważny albo jakiś celebryta. Obróciłam się wokół własnej osi żeby zobaczyć cały pokój.

Stanęłam twarzą w twarz - no może nie do końca - z tym, który mnie tu przyprowadził.

Witaj, drogie dziecko - usłyszałam w myślach.

-Am... Dzień dobry? Kim pan jest.

Oh, mam wiele imion, ale może porozmawiamy o tym w moim gabinecie?

Skinęłam głową i poszłam za nim. Na oko miał z jakieś dwa może trzy metry i macki wystające z pleców. Ale wydawał się być miły.

W jego gabinecie było ponuro i ciemnawo, a zarazem przytulnie i dziwnie bezpiecznie.

Usiądź proszę.

Zrobiłam to.

-Dlaczego tu jestem? - spytałam kręcąc się w skórzanym fotelu.

Ponieważ do mnie przyszłaś.

-A kim pan jest?

Slenderman.

-Mogę wiedzieć gdzie jestem?

W mojej rezydencji. Domu morderców. W tym i twojego przyjaciela.

Jack... - pomyślałam.

Tak.

-Pan umie czytać w myślach?

To jedna z wielu moich umiejętności.

-Mogę jeszcze o coś zapytać?

Oczywiście.

-Gdzie jest Jack?

Niedługo wróci. A teraz chodź, oprowadzę cię i przedstawię resztę.

W kilka chwil znałam już wszystkich mieszkańców i mniej więcej wiedziałam jak się tu nie zgubić. Wciąż cierpliwie czekałam na powrót Jack'a.

***

Wróciliśmy późno. Za późno. Naszej małej córeczki nie było. Zabrał ją. Ta pokraka z lasu. Odebrał nam nasz skarb. A my musimy ją odzyskać. Może jeszcze jest szansa...

MORDERCZE LOVE STORYWhere stories live. Discover now