Last breath.

59 3 0
                                    


Wierciłam się nie mogąc zasnąć. Przewracałam z boku na bok. Było mi niewygodnie, za gorąco, za zimno, za ciasno, zbyt przestronnie. Poduszka była za nisko, za wysoko, za ciepła, za twarda, za miękka... Nienawidziłam takich nocy, gdy w sumie było mi wszystko,a jednocześnie nic. W końcu ułożyłam się na boku, tak, że kątem oka widziałam okno, a za nim skos dachu, na którego skraju siedział Nix. Było zbyt ciemno, żeby dostrzec jego twarz jednak byłam pewna, że patrzy na gwiazdy. Czarne skrzydła miał złożone,nogi wisiały w powietrzu. Nagle odwrócił głowę, jakby się zorientował, że go obserwuję. Zniknął, by pojawić się sekundę później tuż przy mnie.Kucnął i pogłaskał mnie po włosach.

- Ej Mała, czemu jeszcze nie śpisz? - wyszeptał.

- Nie wiem... Jakoś tak mi niewygodnie.

Wstał i obszedł łóżko, by wdrapać się na nie od drugiej strony. Położył się cichutko i przysunął bliżej, by móc objąć mnie w pasie. Pocałował mnie jeszcze w ramie i szepnął 'dobranoc'. Dobrze wiedział, że tylko przy nim zasypiam tak łatwo i nie mam koszmarów.

Tak jak się spodziewałam zasnęłam bardzo szybko i nie dręczyły mnie żadne złe sny. Gdy otworzyłam oczy słońce było już wysoko na niebie. Przeciągnęłam się leniwie i poczułam, że jestem sama. Miejsce obok mnie było puste. Zdziwiłam się bo zazwyczaj leżał przy mnie dopóki się nie obudziłam. Powoli rodziła się we mnie panika. Znowu. Znowu mnie zostawił. Co jeśli znowu ... Wspomnienia zaczęły zalewać myśli. Serce zaczęło mi bić jak szalone. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i zbiegłam na dół krzycząc na cały głos imię mojego stróża.

- Nix! - wrzeszczałam zbiegając ze schodów i wpadając do kuchni. Byłam tak oszołomiona, że nie zauważyłam postaci stojącej w progu i uderzyłam w nią z siłą pędzącego byka. Przed upadkiem uratowały mnie czyjeś silne ręce.

- Co się dzieje? - zapytał mój aniołek trzymając mnie nadal kilka centymetrów nad podłogą. W jego oczach malował się niepokój. Przejechałam opuszkami palców po jego policzku uśmiechając się delikatnie.

- Tak się bałam, że znowu mi znikniesz - szepnęłam i poczułam napływające do oczu łzy. Spoważniał i podniósł mnie znad ziemi. Gdy stanęłam na nogach zobaczyłam ból w jego spojrzeniu. Nienawidziłam, gdy te piękne czarne oczy zachodziły smutkiem, nie potrafiłam znieść tego widoku. Położyłam mu dłonie na policzkach.

- Ness... Nigdy Cię nie opuszczę - powiedział - Rozumiesz? Nigdy! Choćby nie wiem co się działo, zawsze już będę przy Tobie. Nigdy sobie nie wybaczę tych kilku dni gdy...

- Ćśśś - uciszyłam go. - Wiem. Już dobrze. Ufam Ci.

Uśmiechnął się słabo,przejeżdżając palcami wzdłuż blizny na mojej szyi. W jego oczach nadal ktył się cień poczucia winy. Pokręciłam głową.

- Nix przestań się o to obwiniać. Słyszysz? Czasu nie cofniesz. A ja jestem tutaj z Tobą i nic już tego nie zmieni. Jasne?

- Jasne - powiedział i pocałował mnie w czoło. Uwolniłam się z jego uścisku po kilku krótkich chwilach i pobiegłam na górę się ogarnąć. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam się w ulubione dżinsy i ze szczotką do włosów w ręce zeszłam z powrotem do kuchni. Nix krzątał się koło stołu. Nadal dziwiłam się, że tak zgrabnie się porusza i o nic nie zahacza gigantycznymi skrzydłami. Był taki piękny. Nie... To było ogromne niedopowiedzenie. Był aniołem. Był cudowny, doskonały, perfekcyjny. Był mój. Zaczęłam rozczesywać splątane włosy, gdy poczułam silne ukłucie w klatce. Skrzywiłam się jednak tylko, wmawiając sobie nerwoból. Po domu rozniósł się wrzask. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to ja krzyczę. Ból palił moje oczy. Upadłam na kolana, dłonie przyciskając do zamkniętych powiek. Wrzeszczałam wniebogłosy. Nie czułam nic po za palącym moje oczy ogniem. Nie wiedziałam już czy stoję czy leżę, równie dobrze mogłabym się teraz unosić w powietrzu. Nie słyszałam nic po za własnym zachrypniętym już głosem. Mijały kolejne minuty, a moje katusze nie mijały. Godziny? Nie miałam pojęcia. Już nawet nie wiedziałam czy nadal żyję. Krzyk przeszedł w płacz. Byłam niemal pewna, że oślepłam. Nie miałam pojęcia co się stało. Ten ból... Nadal go czułam, może trochę słabiej, może po prostu już się do niego przyzwyczaiłam. Zorientowałam się, że leżę. Zmysły zaczęły wracać. Usłyszałam muzykę. Nie, to ktoś cichutko śpiewał.

- Nix ... - udało mi się wychrypieć. Czyjaś silna dłoń odnalazła moją i mocną ją ścisnęła - Nix, co się dzieje?

- Ćśśś... Leż piękna, wszystko będzie dobrze.

Drugą ręką zaczął głaskać mnie po włosach i na powrót usłyszałam jak nuci. Chyba kołysankę. Zasnęłam.

Gdy w końcu się obudziłam byłam rześka i wypoczęta. Uśmiechnęłam się szeroko słysząc śpiew Nixa. Po chwili powrócił do mnie koszmar z dzisiejszej nocy. Jakim cudem przyśnił mi się przy moim aniołku? Po sekundzie dotarło do mnie, że nie była wcale noc, ale ranek a to co wziełam za marę było jawą. Podniosłam ręce do twarzy i nadal nie otwierając oczu dotknęłam powiek. Zadrżałam przypominając sobie koszmarny ból. Co jeśli na prawde oślepłam? Co to w ogóle miało być? Nieśmiało otworzyłam oczy. Poraził mnie blask słońca wkradającego się przez rozsunięte zasłony. Zaśmiałam się głośno. Nadal widziałam! Nix słysząc mój śmiech podszedł do mnie i pomógł mi usiąść. Widziałam ulgę i radość w jego oczach.

- Co się stało Nix?

- Miałem rację - pocałował mnie w czoło - Nie jesteś zwykłym człowiekiem. Dlatego byłaś taka cenna, dlatego każda ze stron chciała cię mieć dla siebie. Oni wiedzieli.

Zastanowiłam się nad tym co usłyszałam. To dość dziwne dowedzieć się czegoś takiego. Bo skoro nie jestem człowiekiem ... To czym?

- Czym ja jestem? - szepnęłam.

- Moim cudem - powiedział Nix i mocno mnie pocałował. Zaparło mi dech w piersiach. Jeszcze nigdy mnie nie całował. Zakręciło mi się w głowie. Miał takie miękkie usta, takie słodkie, idealne. Po chwili odsunął się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy. Wydawał się być zafascynowany tym co widzi. Gdy dostrzegł moje zmieszanie, zaśmiał się cicho i sięgnął po coś stojącego na półce obok łóżka. Musiał mnie tu przenieść, gdy spałam...

Podał mi okrągłe lusterko. Uniosłam je tak, by przyjrzeć się uważnie mojej twarzy i zamarłam. Oczy... Moje piękne błękitne oczy. Świeciły szkarłatem. Ręka mi zadrżała i o mało nie wypuściłam z niej lustereczka.

- Nix ...

- Jesteś Dzieckiem Nocy - powiedział z dumą w głosie. Nie podobało mi się to. Wiedziałam, że to nie koniec. Opowiadał mi wiele o swoim świecie i bliskich. Było to fascynujące i jednocześnie straszne. Bałam się obcego świata. Tego co krył w sobie. Magia, której nie znałam. Jednak nie to przerażało mnie najbardziej. Przede mną był jeszcze jeden etap.

- I co teraz? - spytałam drżącym głosem, chociaż dobrze znałam odpowiedź. Zacisnęłam powieki.

- Umrzesz. 

several short storiesWhere stories live. Discover now