W twoich żyłach płynie mrok.

10 0 0
                                    


- Hannah - słyszę głos matki. - Hannah opowiedz panu co widziałaś.

Jasne. 

Siedzimy w ciasnym pokoju. Wszystkie ściany są szare, w jedynym oknie zamontowano kraty, a ostatni kwiatek usechł w kącie. Urocze miejsce. Naprzeciwko mnie siedzi mężczyzna. Na pewno przed 40. Ma przyjazny uśmiech, małe zakola, ostry nos i te oczy...  Patrzy na mnie wyczekująco. Liczy, że coś powiem. Akurat. Jego spojrzenie jest przeszywające. Jakby miał nadzieję, że jestem obłąkana. Kolejna szalona jednostka do leczenia. Do badań, testów i eksperymentów. 

- Hannah... - mama mnie zachęca. 

- Mam koszmary - odzywam się w końcu. - Normalni ludzie chyba też je mają? 

Mężczyzna marszczy czoło. 

- Co konkretnie ci się śni?

- Krzyczy przez sen jakieś dziwne słowa, brzmią jak w jakimś innym języku, czasem mam wrażenie, że strasznie cierpi, wije się z bólu i rzuca po łóżku - mama zaczyna gadać jak najęta. Wywracam oczami. Świetnie, cudownie. Musi mnie nienawidzić. Na pewno ma dość. Nieprzespanych nocy, dziwnych zachowań, setek niewyjaśnionych spraw i śladów zakrwawionych dłoni. 

Przez dobre 20 minut słucham jak mama opowiada 'profesorowi' o wszystkim co do tej pory się wydarzyło. Nie wiedziałam, że tyle tego jest. Spalone dokumenty, czarne białka oczu, krew zamiast wody w kranie, skrzypiące belki podłogowe ( nieodłączny element każdego horroru ), moje ucieczki z domu, niewyjaśnione wypadki w okolicy. 

Oto ja. Zło całego świata. 

Nie żebym była wredna, ale połowę genów mam od matki. 

Profesor uważnie jej słucha. Co chwila coś zapisuje w notesie i pociera się po zakolach. Już wiem skąd je ma. 

- Hannah, jak się do tego odniesiesz? - pyta nagle mężczyzna. Zerkam na mamę, widzę ulgę w jej oczach. Wzdycham. I wzruszam ramionami.

- Zostawimy ją na tydzień na obserwacji.

Zajebiście. 

Mama jest wniebowzięta. Podskoczyła na krześle i rzuciła się do podziękowań. Wie, że na jednym tygodniu się nie skończy.Ja siedzę nadal w tym samym miejscu ze splecionymi rękami, udaję, że wcale tego nie widzę. Spędzę najbliższy tydzień w Ośrodku Dla Obłąkanych Pod Wezwaniem Świętej... jakiejś tam. Ogólnie to tylko taka ładna nazwa. Trzymają tu największych 'świrów' na Ziemi. Przejechałam pół kontynentu, żeby też się tutaj znaleźć. Część ludzi jest najzwyczajniej w świecie chora. Ale zdarzają się takie wisienki jak ja. Prawdziwe rarytasy, których rodzice zrobią wszystko byle pozbyć się problemu. A pracownicy to sępy. Chcą wejść do naszych umysłów i wydłubać z nich tą cząsteczkę, która sprawia, że jesteśmy wyjątkowi. Jakby mieli na to jakiekolwiek szanse. Sprawdzają nas. Torturują dopóki coś się nie stanie, dopóki czegoś nie powiemy... W imię wiary czy coś. Bo to ta 'boska' cząstka. Ja bym jej tak nie nazwała. 

Zabiją mnie tu. Jeśli wyjdę stąd żywa, obiecuję zniszczyć to miejsce raz na zawsze. 

Trzeci raz tu nie wrócę. 


c.d.n

several short storiesWhere stories live. Discover now