Rozdział 16

334 59 3
                                    

Wycieram się właśnie ręcznikiem, gdy nagle słyszę pukanie. Otwieram drzwi łokciem, bo nie chcę wymiocinami zabródzić klamki.

To Taeyeon. Ręcznik nieomal wypada mi z rąk.

Rozpustna pielęgniarka. Nie mogę uwierzyć. Kusy biały fartuszek i czerwone krzyże na prawie odsłoniętym biuście.

- Youngjae, strasznie mi przykro - jęczy Daehyun za moimi plecami. Taeyeon szybko wchodzi do środka.

- O Boże, Daehyun! Dobrze się czujesz? - zaczęła panikować. Głupia baba.

- Chyba to jasne, że nie. - Bang zwleka się z łóżka. - Właśnie zrzygał się na Youngjae.

Yongguk się ocknął?

Taeyeon mocno szturcha jego zwisające z łóżka nogi.

- Wstawaj i pomóż mi zaprowadzić go do pokoju.

- Cholera jasna, sam pójdę. - Daehyun próbuje się podnieść, a ja wraz z Taeyeon nachylamy się, aby mu pomóc. Ale ta dziewucha rzuca mi wściekłe spojrzenie, więc się odsuwam.

- Skąd wiedziałaś, że tu jest? - pytam.

- Zelo zadzwonił, ale i tak tu jechałam. Gdy tylko odebrałam jego wiadomość. Dzwonił kilka godzin temu, ale nie mogłam odebrać, bo się szykowałam na imprezę. - pokazuje na swój kostium. - Powinnam tu być. - Szczesuje Daehyunowi włosy z czoła. - Już dobrze, skarbie. Jestem przy tobie.

- Taeyeon?! - W głosie Daehyuna słychać zdumienie, jakby dopiero teraz zauważył obecność swojej dziewczyny. - Youngjae? Czemu Taeyeon tu jest? Nie powinno jej tu być.

Dziewczyna posyła mi nienawistne spojrzenie, a ja, zmieszany, wzruszam ramionami.

- On naprawdę bardzo się upił - wyjaśniam.

Taeyeon ponownie grzmoci Banga pięścią i w końcu zwleka się z łóżka.

- Już dobrze, dobrze! - O dziwo, udaje mu się wstać i pomóc Daehyunowi podnieść się z podłogi. Razem z Taeyeon zarzucają sobie jego ręce na ramiona.

- Otwórz drzwi - nakazuje ostrym tonem Taeyeon.

Otwieram i cała trójka wytacza się z pokoju.

Daehyun odwraca głowę.

- Youngjae, Youngjae, przepraszam.

- Nie ma za co. Już i tak wszystko wyczyściłem. Jest w porzdku, nie przejmuj się.

- Nie. Chodzi o całą resztę.

Taeyeon gwałtownie odwraca się w moją stronę. Jest zła i zdezorientowana. Ale mam to w dupie. Daehyun bardzo źle wygląda. Powinni go zostawić. Mógłby spać w moim łóżku, a ja przenocowałbym u Zelo. Ale oni prowadzą go już do rozklekotanej windy. Rozsuwają metalową kratkę i wciskają się do środka. Daehyun patrzy na mnie ze smutkiem, gdy drzwi windy się zamykają. Winda rusza z piskliwym zgrzytem. Patrzę na nią do chwili, aż zniknie.

Niedziela, pierwszy listopada, dzień Wszystkich Świętych.

A mnie na myśl o tym robi się słabo. Daehyun nie pamięta, że dzisiaj jest święto.

Po obudzeniu zajrzałem do Zelo. Był już u Daehyun'a, ale on jest padnięty albo nie miał ochoty na gości. Prawdopodobnie jedno i drugie.

- Najlepiej, jeśli damu mu się wyspać - oświadcza Zelo.

I pewnie ma rację, lecz jakoś nie umiem się powstrzymać i ciągle wsłuchuję się w odgłosy z góry. Pierwsze słyszę późnym popołudniem - powolne szuranie i ciężkie stukanie.

Can You Be Mine ✖ DaejaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz