Rozdział 65 - To dla ciebie pragnę żyć

556 53 2
                                    

Za parę minut wybije godzina w której będę zmuszony ją przemienić. Nie chcę tego. Ale to jedyne co mogę zrobić by ją uratować. Małymi krokami przemierzam korytarz w domu Jake'a. Wszyscy siedzą w salonie. Chloé ma to za sobą. Jest trochę podenerwowana, ale będzie dobrze. Przyśpieszam tępo. Boję się, że ją stracę. Popycham drzwi i spoglądam na dziewczynę leżącą na łóżku. Jej klatka piersiowa delikatnie się unosi. Będzie mi tego brakowało. Za parę minut blondynka przestanie oddychać. Będzie zimna jak lód. Nigdy więcej nie będę mógł otulić ją krótką by przestała się trzęść. Nigdy już nie będzie jej zimno. Dobra trzeba wziąć się do roboty. Za chwilę może być za późno. Siadam na brzegu łóżka i spoglądam na nią ostatni raz. Ostatni raz kiedy jest człowiekiem. Odgarniam włosy z jej twarzy i szyi. Opuszkami palców muskam jej policzek. Biorę wdech i przykładam usta do jej szyi. Nie mogę. Nie potrafię jej skrzywdzić. Ogarnij się! Musisz to w końcu zrobić! Okay dam radę.
* * * * *
Już po wszystkim. Najbardziej martwi mnie to, że nadal się nie obudziła.
- Może zrobiłem coś nie tak? - spoglądam na Jake'a.
- Nie da się tak. Uspokój się niedługo się obudzi. Jestem tego pewien.
Podnoszę się z sofy i ruszam w stronę pokoju.

Victoria
Czuję okropny ból. Moje ciało zaczyna płonąć. Co się dzieje? Zaczynam krzyczeć. Po chwili przestaję oddychać. Nie potrzebuję już powietrza. Czy ja umieram? Próbuję walczyć z bólem, ale to na nic. Co się dzieje do jasnej cholery?! Nagle wszystko ustępuje. Co jest? Moja klatka piersiowa przestaje się podnosić. Czuję jak moje serce się zatrzymuje. Nie! Musisz walczyć! Proszę tylko nie to! Nie mogę umrzeć. Nie chcę. Zaczynam siłować się z powiekami. Nie potrafię otworzyć oczu. Jakby coś je trzymało. Wreszcie mi się udaje. Podnoszę się do pionu. Dotykam swojej twarzy, następnie spoglądam na dłonie i nogi. Nie ma śladu po ranach. Czyli jednak umarłam? Nie muszę oddychać, a moje serce przestało pracować.
D l a c z e g o ? U m a r ł a m.
Powoli staję na nogach. Rozglądam się po pokoju. Nigdy tu nie byłam. Nagle drzwi się otwierają. Zatrzymuję się i bacznie przyglądam osobie, która wchodzi do środka. Nie wierzę. Thomas.
- Tommy - szepczę nie wierząc własnym oczom.
- Obudziłaś się - uśmiecha się i porywa mnie w swoje ramiona. Wtulam się w niego i zamykam oczy.
- Thomas co się stało? Dlaczego nie oddycham? Jakim cudem żyję skoro moje serce dawno się zatrzymało? - pytam spanikowana. - Pewnie to sen. Tak naprawdę dawno już nie żyję.
- Nie mów tak nigdy! - protestuje I obejmuje moją twarz.
- W takim razie o co chodzi? - pytam.
- Chodź - blondyn chwyta moją dłoń i gdzieś mnie prowadzi - Zamknij oczy. Kiedy to wykonuję chłopak zaczyna gdzieś mnie prowadzić.
- Możesz otworzyć - wykonuję jego prośbę. Stoję przed lustrem. Cholera! Jestem blada jak ściana. Do tego mam czerwone oczy.
- Nie bój się kochanie. Wszystko jest okay - szepcze mi na ucho.
- Co z Avą? Chloé? - pytam przestraszona.
- Wszystko okay. Ava jest cała, za co Chloé skończyła tak jak ty.
Szybko wychodzę z pokoju i ruszam korytarzem w stronę salonu. Sama nie wiem skąd wiem dokąd mam iść.
- Chloé! - krzyczę, a chwilę później wbiegam do salonu...

Hejka. Co myślicie ? Jak wam się podoba? Piszcie śmiało. W mediach kolejna cudowna piosenka.
Do następnego. Kisses :*

Nieziemsko przystojny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz