VII

260 35 0
                                    

Wbiegłam na trybuny zdyszana. Zatrzymałam się przy barierce łapiąc oddech. Geez, kto wymyśla konkurs wiedzy w dzień finałów. Czasami ciężko jest mieć dobre oceny. Już po kilku sekundach wyprostowałam się spoglądając na boisko. Moją twarz ozdobił lekko zawiedziony grymas.

- Spóźniłam się.- westchnęłam spoglądając na tablicę. 13 do 8 dla Shutoku. Niezbyt miły widok. Otworzyłam teczkę wykreślając z tabeli Seiho. Przegrali nie tylko mecz, ale także swój bilet do Pucharu Zimowego. Nie było już potrzeby się nimi przejmować. Ponownie przeniosłam wzrok na boisko. Przyjrzałam się uważnie Takao. Był w stanie zablokować podania Tetsu, a to oznaczało tylko jedno. Posiadał jastrzębie oko, a to całkowicie koligowało z moimi obliczeniami. Według danych, które posiadałam Seirin powinno zwyciężyć, ale nagle pojawia się jeden gracz, który całkowicie odwraca przebieg gry. Bez Tetsu nie uda im się pokonać Shutoku i Midorimy, a on najpierw musi znaleźć sposób na Takao.

Gwizdnęłam cicho z podziwem. Zawsze wiedziałam, że rzuty Shin-chan'a nie miały ograniczeń, ale nie sądziłam, że od czasów Teiko tak bardzo się poprawi. W końcu umiejąc rzucić z każdego miejsca na boisku, osiągnął za razem swój limit.

- I co teraz zrobisz, Tetsu?- wyszeptałam zaciekawiona. Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na Kagami'ego Taige. Grał lekkomyślnie i cieszył się pojedynkiem z silniejszymi. Charakteryzowała go szczera miłość do koszykówki. Tak jak dawniej mnie i asa "Pokolenia Cudów". Uśmiechnęłam się delikatnie uważnie obserwując grę, choć druga kwarta skończyła się dość szybko.

Trzecia kwarta zaczęła się interesująco. Shintaro zapunktował zaraz na początku, ale dostrzegłam, że gracz Seirin prawie dotknął piłki. Spojrzałam na niego oszołomiona już przy kolejnym rzucie Midorimy. Kagami musnął piłkę, która prawie nie wpadła, ale o wiele ważniejsze były jego nogi. Dokładnie lewa. Była na skraju kontuzji, a mimo to skakał wyżej i wyżej. To tylko kwestia czasu nim zablokuje Shintaro. Jednak zaczął grać sam, przez co szybko opadnie z sił. Na szczęście Kuroko uderzył go w przerwie przed 4 kwartą, co najwyraźniej ostudziło jego temperament. 

Oparłam głowę na dłoni delikatnie się uśmiechając. Spoglądałam na rozpromienionych i cieszących się z wygranej uczniów Seirin. Odchylając się do tyłu zawisłam nad ziemią trzymając się barierki. Mój wzrok był skierowany ku górze, a przechodzący obok ludzie przyglądali mi się zdziwieni. Ciężkie westchnienie wydobyło się z moich ust. Podobało mi się, że Tetsu się nie poddawał, ale to i tak nie miało sensu. Za niedługo zagrają z asem "Pokolenia Cudów", a na obecnym poziomie dzieliła ich przepaść.

Usłyszałam dwóch rozmawiających ze sobą chłopaków. Głos jednego z nich poznałam od razu. Spojrzałam nieznacznie w bok spoglądając na rozmawiającego ze swoim kapitanem blondyna. Wyprostowałam się uśmiechając szeroko.

 - Shin-chan przegrał, chyba zbytnio przecenił swoje możliwości. Co o tym myślisz, Ryouta?

 - Yorucchi?! Co ty tutaj robisz?- spytał oszołomiony zatrzymując się tuż przede mną. Wiele osób spojrzało w naszą stronę zdziwionych. Zaśmiałam się spoglądając na boisko.

 - A co mogę robić? Przyszłam obejrzeć mecz.- odparłam wzruszając ramionami. Moje czarne oczy spoczęły na kapitanie Kaijo. Uśmiechnęłam się przyjacielsko wyciągając w jego stronę dłoń.- Jestem Amane Yoru, przyjaciółka Ryouty z gimnazjum.- przedstawiłam się, a uśmiech dalej widniał na mojej twarzy. Chłopak uścisnął moją dłoń.

 - Kasamatsu...

 - Yukio. Nie musisz się przedstawiać. Od wielu lat śledzę wszystko co związane jest z koszykówką. Znam twoje osiągnięcia, są bardzo imponujące.- oznajmiłam odpowiadając na jego zdziwione spojrzenie.

Kuroko no Basket - Don't hurt me // Akashi SeijuroWhere stories live. Discover now