IX

266 35 4
                                    

Przeczytałam kolejną luźną stronę, odkładając ją na odpowiedni stos papierów. Zmarszczyłam lekko brwi, zdając sobie sprawę, że będę musiała zrobić z tych danych, bardziej czytelne notatki. Westchnęłam cicho, ubijając kilka kolejnych łyków, zimnej już latte. Przetarłam piekące oczy.

 - Nie przemęczaj się - powiedziała młoda kobieta, kładąc na moim stoliku talerzyk z ciastkami. Spojrzałam na nią, uśmiechając się przy tym lekko.

 - To tylko trochę za dużo liter, poza tym to moja praca jako menadżerki - odparłam, wrzucając jedno z ciastek w całości do buzi. Przegryzłam je, czując jak czekolada rozlewa się po mojej jamie ustnej. Blondynka usiadła przy stoliku, naprzeciwko mnie.

 - Strasznie się w to wciągnęłaś - zauważyła. Zaśmiałam się, słysząc to.

 - Przecież wiesz jak to jest - odparłam rozbawiona. Reiko zjadła jedno z ciastek.

 - Pan Shirogane wciąż jest trenerem? - spytała zainteresowana. Pokiwałam twierdząco głową, analizując ostatnią już kartę. Odłożyłam ją na ostatni stos, a następnie wszystkie dokumenty, spięłam ze sobą kategoriami.

 - Jest naprawdę świetną osobą - oznajmiłam chowając pliki do teczki. Reiko widząc to, podeszła do lady, wyciągając zza niej kartonowe pudełko, obwiązane ozdobną wstążką.

 - Proszę, dla chłopaków. Teczkę odłożyć ci na biurko? - spytała zabierając ode mnie dokumenty.

 - Tak. Jak wrócę to i tak muszę zrobić dokładniejsze notatki  i przeanalizować grę paru drużyn - odparłam, zarzucając na ramiona bluzę. Zabrałam od niej pudełko z ciastkami, wychodząc z cukierni.


Weszłam wolnym krokiem na halę sportową.

 - Przyniosłam ciastka! - zawołałam na powitanie, widząc tylko główny skład. No tak, o tej porze było to dość normalne. W końcu było już dawno po treningu.

 - Witaj, Yoru-chan - powiedział na powitanie Reo uśmiechając się do mnie przyjaźnie.

 - Ciastka? - spytali wspólnie Kotaro i Eikichi, zjawiając się przy mnie w tempie ekspresowym. Podałam im pudełko podchodząc wolnym krokiem do kapitana.

 - Wracamy dziś razem, Seijuro? - spytałam, posyłając mu uroczy uśmiech. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę zdziwiony, co było dość zaskakujące.

 - Czy coś się wydarzyło? - spytał całkowicie chłodnym tonem. Jego twarz ponownie przybrała ten obojętny wyraz.

 - Nic takiego. Chcę tylko z tobą porozmawiać - odparłam niezrażona jego tonem.


Spojrzałam na chylące się już ku zachodowi słońce. Jego blask przybierał powoli pomarańczowo-czerwoną barwę. Moje ulubione kolory. Zmarszczyłam brwi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak ironiczne to było. Uśmiechnęłam się delikatnie, przymykając powieki.

 - Długo czekałaś? - spytał znajomy głos. Uchyliłam powieki, spoglądając na stojącego teraz obok mnie chłopaka. Pokręciłam przecząco głową.

 - Nie, sama dopiero się przebrałam - odparłam, ruszając wolnym krokiem w stronę naszych domów. Seijuro poszedł w moje ślady. Przez chwilę szliśmy w całkowitej ciszy.

 - Nie boisz się już - oznajmił w końcu. Westchnęłam cicho.

 - Nigdy się ciebie nie bałam, Seijuro. Jedyną rzeczą jakiej się bałam, była utrata Sei-chana - wyjaśniłam, zatrzymując się. Spojrzałam na zaskoczonego kapitana. Chyba po raz pierwszy coś nie było takie jak uważał.

 - Już nie boisz się go stracić?

 - Już go straciłam. Dwa lata temu, po prostu nie chciałam tego zaakceptować

Seijuro przekręcił lekko głowę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Wyglądał dość zabawnie z taką miną. Powstrzymując się od śmiechu, spojrzałam na lekko zachmurzone niebo. To zarazem przywiało całkiem nowe pytanie.

 - Seijuro, dlaczego boisz się kochać? - spytałam, ponownie spoglądając na czerwonowłosego. Zmarszczył brwi.

 - Ja niczego się nie boję

 - Więc mnie kochasz?

 - To głupie pytanie, tak samo jak uczucie, o którym mówisz

 - W takim razie jak wytłumaczysz to, że mogłam na wszystko sobie pozwolić? Mimo, że nie tolerujesz nieposłuszeństwa, ja zawsze mogłam robić co chciałam. Dlaczego? - spytałam, pochodząc do niego. Dzieliły nas tylko centymetry. Mimo, że spojrzenie Seijuro było wręcz przerażające, nie miałam zamiaru się wycofać.

Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. Czułam narastającą we mnie irytację. Złościł mnie fakt, że nie odpowiadał.

 - Nie unikaj odpowiedzi - warknęłam zbliżając się do niego jeszcze bardziej. Praktycznie stykaliśmy się nosami.

 - Odsuń się

 - Nie

 - To rozkaz

 - Nie możesz mnie kontrolować. Nawet nie starasz się udawać, że chcesz

 - Przekraczasz granicę - ostrzegł poważnym tonem.

 - Chcę ją przekroczyć. Chcę wiedzieć, jak wtedy zareagujesz. Co zrobisz? Co powiesz? Jesteś w stanie mnie zniszczyć? - spytałam zainteresowana. Na twarz Seijuro wpłynął pewny siebie i lekko sadystyczny uśmiech. Mimowolnie odsunęłam się od niego minimalnie. Poczułam dreszcz na mojej skórze. Teraz to Seijuro zbliżył się do mnie.

 - Oglądaj każdy mój mecz, a sama zrozumiesz co mogę ci zrobić - oznajmił, składając przelotny pocałunek w kąciku moich ust. Dostrzegłam niebezpieczny błysk w jego oczach. Uśmiechnęłam się delikatnie. Złapałam go za ubranie, przyciągając do siebie. Złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.

 - To wojna o dominację, Seijuro. I dobrze wiesz, że żadne z nas nie zamierza jej przegrać - wyszeptałam, kiedy tylko odsunęliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy na siebie wyzywająco.

 - Wracajmy już - rozkazał, odwracając się i ruszając w stronę domu. Moją twarz ozdobił szeroki uśmiech.

 - Seijuro! - zawołałam, a ten ponownie się zatrzymał, spoglądając na mnie. - Nie zapominaj, że każdy cesarz miał swoją cesarzową! A ja nikomu nie oddam mojej pozycji! - oznajmiłam, mijając go i biegnąc w stronę mojego domu.

__________________________________________________________

Tak, wiem. Jest krótko. Krótko? A może normalnie? Zresztą, nie ważne. Po prostu chciałam stworzyć rozdział, który skupiłby się na relacji Yoru z Akashim i pokazał nieco bardziej moją wizję Seijuro. No cóż.... Bywa też tak, mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko się podobał.



Kuroko no Basket - Don't hurt me // Akashi SeijuroWhere stories live. Discover now