Przeczytałam kolejną luźną stronę, odkładając ją na odpowiedni stos papierów. Zmarszczyłam lekko brwi, zdając sobie sprawę, że będę musiała zrobić z tych danych, bardziej czytelne notatki. Westchnęłam cicho, ubijając kilka kolejnych łyków, zimnej już latte. Przetarłam piekące oczy.
- Nie przemęczaj się - powiedziała młoda kobieta, kładąc na moim stoliku talerzyk z ciastkami. Spojrzałam na nią, uśmiechając się przy tym lekko.
- To tylko trochę za dużo liter, poza tym to moja praca jako menadżerki - odparłam, wrzucając jedno z ciastek w całości do buzi. Przegryzłam je, czując jak czekolada rozlewa się po mojej jamie ustnej. Blondynka usiadła przy stoliku, naprzeciwko mnie.
- Strasznie się w to wciągnęłaś - zauważyła. Zaśmiałam się, słysząc to.
- Przecież wiesz jak to jest - odparłam rozbawiona. Reiko zjadła jedno z ciastek.
- Pan Shirogane wciąż jest trenerem? - spytała zainteresowana. Pokiwałam twierdząco głową, analizując ostatnią już kartę. Odłożyłam ją na ostatni stos, a następnie wszystkie dokumenty, spięłam ze sobą kategoriami.
- Jest naprawdę świetną osobą - oznajmiłam chowając pliki do teczki. Reiko widząc to, podeszła do lady, wyciągając zza niej kartonowe pudełko, obwiązane ozdobną wstążką.
- Proszę, dla chłopaków. Teczkę odłożyć ci na biurko? - spytała zabierając ode mnie dokumenty.
- Tak. Jak wrócę to i tak muszę zrobić dokładniejsze notatki i przeanalizować grę paru drużyn - odparłam, zarzucając na ramiona bluzę. Zabrałam od niej pudełko z ciastkami, wychodząc z cukierni.
Weszłam wolnym krokiem na halę sportową.
- Przyniosłam ciastka! - zawołałam na powitanie, widząc tylko główny skład. No tak, o tej porze było to dość normalne. W końcu było już dawno po treningu.
- Witaj, Yoru-chan - powiedział na powitanie Reo uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
- Ciastka? - spytali wspólnie Kotaro i Eikichi, zjawiając się przy mnie w tempie ekspresowym. Podałam im pudełko podchodząc wolnym krokiem do kapitana.
- Wracamy dziś razem, Seijuro? - spytałam, posyłając mu uroczy uśmiech. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę zdziwiony, co było dość zaskakujące.
- Czy coś się wydarzyło? - spytał całkowicie chłodnym tonem. Jego twarz ponownie przybrała ten obojętny wyraz.
- Nic takiego. Chcę tylko z tobą porozmawiać - odparłam niezrażona jego tonem.
Spojrzałam na chylące się już ku zachodowi słońce. Jego blask przybierał powoli pomarańczowo-czerwoną barwę. Moje ulubione kolory. Zmarszczyłam brwi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak ironiczne to było. Uśmiechnęłam się delikatnie, przymykając powieki.
- Długo czekałaś? - spytał znajomy głos. Uchyliłam powieki, spoglądając na stojącego teraz obok mnie chłopaka. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, sama dopiero się przebrałam - odparłam, ruszając wolnym krokiem w stronę naszych domów. Seijuro poszedł w moje ślady. Przez chwilę szliśmy w całkowitej ciszy.
- Nie boisz się już - oznajmił w końcu. Westchnęłam cicho.
- Nigdy się ciebie nie bałam, Seijuro. Jedyną rzeczą jakiej się bałam, była utrata Sei-chana - wyjaśniłam, zatrzymując się. Spojrzałam na zaskoczonego kapitana. Chyba po raz pierwszy coś nie było takie jak uważał.
- Już nie boisz się go stracić?
- Już go straciłam. Dwa lata temu, po prostu nie chciałam tego zaakceptować
Seijuro przekręcił lekko głowę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Wyglądał dość zabawnie z taką miną. Powstrzymując się od śmiechu, spojrzałam na lekko zachmurzone niebo. To zarazem przywiało całkiem nowe pytanie.
- Seijuro, dlaczego boisz się kochać? - spytałam, ponownie spoglądając na czerwonowłosego. Zmarszczył brwi.
- Ja niczego się nie boję
- Więc mnie kochasz?
- To głupie pytanie, tak samo jak uczucie, o którym mówisz
- W takim razie jak wytłumaczysz to, że mogłam na wszystko sobie pozwolić? Mimo, że nie tolerujesz nieposłuszeństwa, ja zawsze mogłam robić co chciałam. Dlaczego? - spytałam, pochodząc do niego. Dzieliły nas tylko centymetry. Mimo, że spojrzenie Seijuro było wręcz przerażające, nie miałam zamiaru się wycofać.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. Czułam narastającą we mnie irytację. Złościł mnie fakt, że nie odpowiadał.
- Nie unikaj odpowiedzi - warknęłam zbliżając się do niego jeszcze bardziej. Praktycznie stykaliśmy się nosami.
- Odsuń się
- Nie
- To rozkaz
- Nie możesz mnie kontrolować. Nawet nie starasz się udawać, że chcesz
- Przekraczasz granicę - ostrzegł poważnym tonem.
- Chcę ją przekroczyć. Chcę wiedzieć, jak wtedy zareagujesz. Co zrobisz? Co powiesz? Jesteś w stanie mnie zniszczyć? - spytałam zainteresowana. Na twarz Seijuro wpłynął pewny siebie i lekko sadystyczny uśmiech. Mimowolnie odsunęłam się od niego minimalnie. Poczułam dreszcz na mojej skórze. Teraz to Seijuro zbliżył się do mnie.
- Oglądaj każdy mój mecz, a sama zrozumiesz co mogę ci zrobić - oznajmił, składając przelotny pocałunek w kąciku moich ust. Dostrzegłam niebezpieczny błysk w jego oczach. Uśmiechnęłam się delikatnie. Złapałam go za ubranie, przyciągając do siebie. Złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.
- To wojna o dominację, Seijuro. I dobrze wiesz, że żadne z nas nie zamierza jej przegrać - wyszeptałam, kiedy tylko odsunęliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy na siebie wyzywająco.
- Wracajmy już - rozkazał, odwracając się i ruszając w stronę domu. Moją twarz ozdobił szeroki uśmiech.
- Seijuro! - zawołałam, a ten ponownie się zatrzymał, spoglądając na mnie. - Nie zapominaj, że każdy cesarz miał swoją cesarzową! A ja nikomu nie oddam mojej pozycji! - oznajmiłam, mijając go i biegnąc w stronę mojego domu.
__________________________________________________________
Tak, wiem. Jest krótko. Krótko? A może normalnie? Zresztą, nie ważne. Po prostu chciałam stworzyć rozdział, który skupiłby się na relacji Yoru z Akashim i pokazał nieco bardziej moją wizję Seijuro. No cóż.... Bywa też tak, mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko się podobał.
YOU ARE READING
Kuroko no Basket - Don't hurt me // Akashi Seijuro
FanfictionNie wiem, kto to był, ale ktokolwiek powiedział "Nieważne co się stanie, zawsze nadchodzi jutro." musiał być pojebany. Nazywam się Amane Yoru, mam rude, proste włosy oraz czarne oczy, w tym roku zaczęłam 1 klasę liceum. Chodziłam do gimnaz...