II

308 33 0
                                    

Zdjęłam buty wchodząc wolnym krokiem do mieszkania.

- Wróciłam!- zawołałam na powitanie rzucając torbę na kanapę. Już po kilku sekundach podbiegła do mnie niska dziewczynka o niebieskich włosach.

- Yoru-nee!- wykrzyknęła rzucając mi się na szyję. Złapałam ją podnosząc.

- Siemka, Jae-chan.- powitałam się mierzwiąc jej długie włosy. Spojrzałam w kierunku kuchni, która była połączona z salonem. Blondwłosa kobieta wyciągała właśnie blaszkę z piekarnika. Podeszłam do niej.

- Przyszłaś w samą porę, właśnie skończyłam piec ciasteczka testowe.- oznajmiła z szerokim uśmiechem. Spojrzałam na wypieki lekko zdziwiona. Parsknęłam śmiechem.

- Dlaczego wyglądają jak piłki do koszykówki?- spytałam rozbawiona odkładając trzymaną dziewczynkę na blat. Wzięłam jedno ciasteczko gryząc je. Poczułam jak po wnętrzu moich ust rozlewa się gorąca czekolada.- Łaał, przepyszne! Są do sklepu? Jakaś nowa receptura?- spytałam podekscytowana. Kobieta zachichotała cicho.

- Tak, Jae mi pomogła. Szkoda tylko, że nie posmakują Mikoto.- stwierdziła próbując jedno ciasteczko. Wzruszyłam ramionami.

- Ten gość zawsze był dziwny, ale przynajmniej będzie więcej dla mnie!- zawołałam biorąc garść cieplutkich ciasteczek.

- Myślisz, że to w porządku?- spytała uważnie mi się przyglądając.

- Co takiego?

- Wcześniej grałaś w kosza, więc mogłaś się opychać, ale teraz nie masz już jak spalić zbędne kilogramy.

- Chcesz powiedzieć, że przytyłam?!- zawołałam oszołomiona biegnąc do łazienki. Od razu zdjęłam z siebie ubranie stając na wagę. Z kuchni dobiegł mnie perlisty śmiech kobiety. Widząc jednak tą samą liczbę co zawsze ubrałam się wracając do kuchni.- To wcale nie było śmieszne. Przestraszyłaś mnie- oznajmiłam z wyrzutem.

- Oj daj spokój. Za bardzo się tym przejmujesz.- stwierdziła wciąż chichocząc.

- Zbyt dużo czasu poświęciłam by uzyskać taką figurę...

- Dokładnie. Przecież na pierwszy rzut oka widać, że to ciało sportowca!- przerwał mi rozbawiony głos znajdujący tuż za mną. Zaskoczona odwróciłam się spoglądając na wysokiego mężczyznę o granatowych włosach.

- Nabijasz się ze mnie?

- Oo, to ciasteczka?- spytał całkowicie ignorując moje pytanie. Zabierał jedno ciastko do ręki po czym wrzucił od razu całe do ust. Z satysfakcją przyglądałam się grymasowi, który wystąpił na jego twarzy.- Błeh, słodkie.- mruknął wyraźnie niezadowolony.

- Tata!- wykrzyknęła dziewczynka wyciągając w jego stronę swoje małe rączki. Mężczyzna wziął ją na ręce kręcąc się wokół własnej osi.

- Jak się ma moja mała księżniczka?- spytał całując ją w czoło.

- Głupi rodzic.- mruknęłam do siebie. Teraz mogła to być fajna zabawa, ale za kilka lat, Mikoto będzie szlag trafiał za każdym razem jak Jae-chan wspomni o jakimkolwiek chłopaku. W końcu należał do tego typu ludzi, dla których córeczka jest całym światem. Całkowite przeciwieństwo naszych rodziców. Pewnie wyłapał to od rodziców Reiki, w końcu to oni byli nadopiekuńczy.

- Yoru-chan, mogłabyś mi pomóc przy następnych ciasteczkach?- spytała kobieta całkowicie ignorując swojego głupkowatego męża.

- Jasne, tylko się przebiorę!- odparłam zabierając z kanapy torbę i biegnąc z nią do pokoju. Szybko przebrałam się zabierając z biurka czarny marker. Odznaczyłam w najbliższą sobotę mecz Ryouty z Tetsuyą po czym wróciłam do kuchni. Zawsze uwielbiałam piec z Reiko.

__________________________________________________________

Tym razem krótko. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Uwielbiam pisać tą historię, mam naprawdę wiele rozdziałów, ale dopiero późniejszych >_< To takie w moim stylu. I znów nie ma Seijuro... No trudno. Kiedyś na pewno się pojawi :D

Kuroko no Basket - Don't hurt me // Akashi SeijuroWhere stories live. Discover now