15. Powinnaś bardziej patrzeć na drogę, niż na mnie

1.9K 148 20
                                    

-No więc, urodziłem się...- zaczął mówić.

Nagle ktoś głośno zagwizdał i wszedł do celi.

Jeszcze tylko nam ochroniarza brakowało. No dziękuję.

-Obiad!- krzyknął i podszedł do Jokera.

Mój pacjent wstał. Ja siedziałam dalej przy biurku i patrzyłam na to wszystko. Ochroniarz zdjął kaftan z Jokera. Ja dalej siedziałam. Gapiłam się na gołą i wyrzezbiona klatę Jokera.

-Może lepiej, żebym nie zakładał nic na siebie, co kotku?- zapytał się mnie przystojniak wybuchając śmiechem.

-Eeeee- odpowiedziałam bardzo inteligentnie.

Kurna, mam nadzieję, że nie jestem czerwona na twarzy.

A ochroniarz stał obok Jokera i słuchał tej całej żałosnej gadaniny.

-Ekhem- chrząknął mężczyzna, próbując zwrócić na siebie uwagę.

-Frank, chyba założę koszulę ale nie zapnę jej specjalnie dla Harley, okej?- powiedział Joker.

A więc nazywasz się Frank.

Ochroniarz o imieniu Frank przewrócił oczami.

-Frank, pomożesz mi wybrać koszulę?- zapytał wesoło Joker.

-Jeszcze chwila, a pójdziesz na obiad w kaftanie, debilu- zezłościł się ochroniarz- Zakładaj co masz założyć i wychodzimy.

-No to może założę fioletowy płaszcz i... łańcuchy? Co o tym sądzisz, Harley?- zapytał się mnie Joker nie zwracając uwagi na ochroniarza.

-Myślę, że to świetny pomysł, proszę pana- odpowiedziałam- W takim razie, ja już będę szła. Może jak pan skończy jeść to wtedy będziemy kontynuowali naszą rozmowę. Życzę miłego obiadu, panie J.

-Ale jak to, kochanie! Nie zjesz ze mną obiadu?- powiedział z udawanym zdziwieniem Joker.

Już zdążył założyć płaszcz i łańcuchy.

Boże, jak on nieziemsko wygląda!

-Nie daj się prosić, Hay.

Popatrzylam się na niego. Wyglądał tak przystojnie.

-No dobrze- zgodziłam sie.

Uśmiechnął się szeroko i wysłał mi buziaka. Zaśmiałam się cicho.

-No, Frank. Zaprowadzisz nas, czy sami mamy pójść na obiad?- zwrócił się do ochroniarza.

-Zabiję go chyba- powiedział cicho.

Joker chyba tego nie usłyszał, albo się nie przejął tym co Frank powiedział. Ale ja to bardzo dobrze usłyszałam. Ochroniarz przepuścił nas w drzwiach i zamknął je. Wyminął mnie i Jokera i zaczął nas prowadzić do sali gdzie miał być obiad. Spojrzałam na mojego pacjenta. Szłam bardzo blisko niego. Co jakiś czas stykaliśmy się ramionami. Był ode mnie wyższy o głowę. Czułam jego boskie perfumy.

Skąd on je ma?

Spojrzałam na jego ręce.

Skoro twierdzą, że on jest bardzo niebezpieczny to czemu nie założą mu kajdanek?

Joker zauważył moje spojrzenie na jego rękach. Pochylił się w moją stronę.

-Nie bój się, tobie nic nie zrobię. Przy mnie możesz czuć się bezpiecznie- szepnął mi do ucha.

Już to słyszałam od niego. Ale teraz to nie był sen. To działo się naprawdę. Podniosłam głowę do góry, aby popatrzeć na jego twarz. Uśmiechał się do mnie ale to nie był szyderczy uśmiech, ani nic w tym stylu. To był ciepły uśmiech, świadczący o tym, że mówił na poważnie. Omal nie wpadłam na Franka, który nagle stanął przed jakimiś drzwiami.

-Powinnaś bardziej patrzeć na drogę, niż na mnie- szepnął Joker.

Zarumieniłam się. Stanęłam na palcach, aby mu coś powiedzieć.

-Nie chce patrzeć na drogę- szepnęłam.

Uśmiechnął się do mnie.

-Ekhem- chrzaknał Frank.

Czy on musi ciągle nam przeszkadzać?!

-Coś się stało, Frank?- zapytał ,,potulnie" Joker.

-Proszę wejść do sali- powiedział i przepuscil nas w drzwiach.

Joker poczekal, aż ja wejdę pierwsza, po czym wszedł za mną.

No no, zapunktowaleś sobie u mnie.

-Proszę pani, pani usiądzie razem z innymi lekarzami- powiedział do mnie Frank.

Joker poszedł do stolika, gdzie siedział już Two-Face, jakiś mężczyzna podobny do pingwina i ktoś jeszcze ale nie mogłam go dostrzec. Facet moich marzeń jakby zapomniał o mnie.  Zrobiło mi się bardzo smutno. Podeszłam do stolika gdzie siedzieli lekarze. Usiadłam tak, że miałam bardzo dobry widok na Jokera. Podeszła do mnie kobieta w fartuchu.

-Co pani podać? Może ma pani ochotę na steka z zieloną fasolką, czy może...

Mam ochotę na Jokera. Tylko jego chcę.

-...albo może chce pani herbatę, a może kawę- dalej wyliczala kobieta.

-Poproszę herbatę- powiedziałam.

-Tylko herbatę?

-Tak, tylko herbatę.

Spojrzałam w kierunku Jokera. Patrzył się na mnie z tym swoim szerokim uśmiechem. Powiedział coś do swoich towarzyszy, a oni się nagle odwrócili w moja stronę.

Ciekawe co on o mnie powiedział.

-Proszę bardzo, oto pani herbata- powiedziała kucharka i postawiła przede mną filiżankę.

-Bardzo pani dziękuję- grzecznie podziękowałam.

-Nazywam się Alex ale wszyscy mówią na mnie Al- przedstawiła się.

-Jestem Harleen- wyciągnęłam do Alex rękę.

Al uśmiechnęła się i uś

Al uśmiechnęła się i uś

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

cisnęła mi rękę. Potem odeszła, bo jakiś pacjent ją zawołał. Próbowałam uczestniczyć w rozmowie, którą lekarze prowadzili ale moje myśli były wokół Jokera...

Zakochana w szaleńcuOnde histórias criam vida. Descubra agora