45. Fuck, fuck, fuck, FUCK!

643 60 8
                                    

-Idziecie po dwie osoby i szukacie rodzeństwa Maximoff- powiedział na do słuchawek Fury- Ruszajcie.

Wyszliśmy ze statku. Podzieliliśmy się tak, że byłam z Jokerem w parze.

No i dobrze.

Rozdzieliliśmy się. Ja i mój chłopak poszliśmy w stronę straganów.

-Jak nasze kamery coś znajdą to damy wam znać, ale sądzimy, że rodzeństwo nie jest w centrum Indii- odezwał się znowu mężczyzna.

Szłam z Jokerem w milczeniu. Było już ciemno.

Jak my mamy ich kurna znaleźć skoro jest tak ciemno?!

Nagle zaburczał mi brzuch. Złapałam się go.

-Jooookeeeer- zawiesiłam się mu na ramieniu i zrobiłam smutną minę- Głodna jestem... Zjedzmy coooś...

-Przestań, Harley- nawet się na mnie nie spojrzał- Jak znajdziemy te dzieciaki to obiecuję, że coś ci kupię.

-Ale ja chce teraz coś zjeść no!- stanęłam i tupnęłam nogą jak małe dziecko.

Joker stanął w miejscu i odwrócił się do mnie.

-Chodź Hay- wyciągnął do mnie rękę i westchnął- Zaraz coś wykombinuję, ok?

Podbiegłam do niego szczęśliwa i załapałam go za rękę. Szliśmy dalej między straganami. Mimo tego, że już było ciemno to i tak był tłum ludzi. Nagle Joker mocno mnie pociągnął do jednego ze stoisk.

-Co ty odpierda...

-Nic nie mów- szepnął do mnie- I się nie rozglądaj.

Jak na zawołanie zaczęłam się rozglądać dookoła. Nie wierzyłam własnym oczom. Kilka metrów od nas stał Batman (oczywiście w cywilu) i obserwował otoczenie. Odwrócilam się do Jokera. Mój chłopak udawał, że się zainteresował jakąś tkaniną i zaczął ją oglądać. Kątem oka patrzyłam na Batmana. Mężczyzna wyjął telefon i przyłożył do ucha, po czym zaczął z kimś rozmawiać. Odwróciłam się z powrotem do Jokera, który zawzięcie przeglądał inne tkaniny. Batman ominął nas i poszedł dalej. Szturchnęłam Jokera i pokazałam mu palcem mężczyznę.

Uff... I co dupku? Udało nam się ciebie wypisać! Ha!

Nagle, jak na zawołanie Batman przestał rozmawiać przez telefon i odwrócił się do nas. Nasze spojrzenia się spotkały.

Fuck, fuck, fuck, FUCK!

Batman włożył telefon do kieszeni spodni i zaczął szybko iść do nas.

-Kurwa- powiedział Joker i złapał mnie za rękę i mnie pociągnął za sobą - Uciekamy!

Zaczęliśmy uciekać przed Batmanem. Musieliśmy się przeciskać przez przestraszonych mieszkańców Indii.

-Biegnij za mną!- krzyknął do mnie Joker.

Wszystko ok, tylko, że było już ciemno i trudno mi było za nim biec. Wpadliśmy w tłum ludzi i kompletnie straciłam to z oczu. Czułam jak Batek depcze mi po piętach.

-Joker!- wydarłam się- Joker!!

Brakowało mi tchu. Było ciemno. I zimno. Batman mnie gonił. Zgubiłam Jokera.

Boże, co ja mam robić? Joker, gdzie jesteś?!

Byłam bliska płaczu.

Już wiem!

W myślach gratulowałam sobie tego pomysłu. Sięgnęłam do ucha, do słuchawki, która... której tam nie było...

Co kurde?! Jak to?

Już miałam plan, żeby powiadomić Fury'ego, że zgubiłam Jokera itd. Ale kurde oczywiście musiałam zgubić też słuchawkę.

To są chyba jakieś pieprzone żarty.

Miałam już dość biegania, nie miałam siły. Skręciłam w róg i stanęłam za jednym sklepem. Zobaczyłam po chwili jak Batek biegnie dalej prosto.

Debil.

Wyszłam zza sklepu. Rozejrzałam się i teraz serio komplernie nic nie widziałam. Było czarno jak w typie murzyna. W końcu zaczęłam iść w stronę, gdzie pobiegł Batman i gdzie pobiegł prawdopodobnie Joker. Podeszłam do jednej kobiety z dziećmi.

-Przepraszam- uśmiechnęłam się do niej- Czy widziała może pani mężczyznę ubranego w garnitur?

Kobieta spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.

-Taki wysoki, zielone... znaczy brązowe włosy...- zaczęłam się denerwować.

-Przykro mi- w końcu się odezwała- Nie widziałam.

Podziękowałam i odeszłam od niej. Powolnym krokiem szłam naprzód. Już miałam dość.

Zabierzcie mnie stąd. Zabijcie mnie, już nie wytrzymam.

Nagle poczułam jak coś mnie spycha w jakąś podejrzaną uliczkę i jak czyjeś łapska złapały mnie w talii i zakryły mi usta.

Kurna, nie o to mi chodziło!

Próbowałam krzyczeć, ale mi się nic nie udawało. Rzucałam się na wszystkie strony. W moich oczach można było zobaczyć strach i przerażenie. Jakich dwóch kolesi zaczęło mnie zaciągać do bagażnika furgonetki. Wnieśli mnie tam, a raczej rzucili jak worek ziemniaków. Tam z kolei stał kolejny podejrzany typ. Zaczął do mnie podchodzić. Zauważyłam w jego ręce sznur. Cofnęłam się przerażona, ale przytrzymał mnie z tyłu jakiś facet.

Boże, ile ich tu jest?!

-Zostawcie mnie!- ryknęłam.

-Leonardzie- powiedział facet ze sznurem- Zamknij jej piękną buzię.

Leonard, pan który stał obok i się przyglądał całemu zajściu, podszedł do mnie.

-Zobaczycie, jeszcze Joker was tak załatwi- wysyczałam wściekła.

Wszyscy mężczyźni przystanęli.

-Joker?- wybuchnął śmiechem- Żartujesz sobie głupia dziewucho? Joker jest zwykłym śmieciem...

Miałam serio dość. Podbiegłam do niego. Chciałam go załatwić po tym co powiedział. Niestety, ktoś był szybszy ode mnie. Nagle poczułam jakiś ból w brzuchu i zgięłam się w pół. Upadłam. Cały obraz rozmył mi się przed oczami. Usłyszałam jedynie śmiech i zamknięcie drzwi furgonetki. Potem zamknęłam oczy i straciłam kontakt z rzeczywistością...





Zakochana w szaleńcuWhere stories live. Discover now