XL

641 45 4
                                    

Na ekranie pojawiła się Charlie. Tak samo jak wcześniej była przywiązana. Nie widziałam gipsu na jej złamanej ręce. Pewnie go zdjęli.
- Radzę wam się pospieszyć, bo dziewczyna niedługo zginie. - powiedział lider Żniwiarzy.
- Przecież spełniliśmy wszystkie twoje warunki! Uwolnij ją! - krzyknął Adam.
Lider dał znak głową facetowi, który trzymał chłopaka. Mężczyzna wyciągnął broń i przyłożył lufę do głowy Adama.
- Jeśli się nie zamkniesz, odstrzelę ci łeb. Zrozumiano? - warknął.
Adam tylko patrzył z nienawiścią na tego człowieka. Ten kontynuował, jakby nic się nie stało:
- Widzę, że nie lubicie się bawić. Szkoda. Byłby niezły ubaw. - cmoknął i spojrzał na nas. - To co? Zabić ją teraz, czy dać wam jeszcze jedną szansę?
- Okay, okay. - siliłam się na spokojny ton. - Poszukamy jej. Tylko jej nie zabijaj, proszę.
Terrorysta wybuchnął śmiechem.
- Naprawdę myślisz, dziewczynko, że będziesz mnie prosić, abym nie zabijał twojej przyjaciółki? Wystarczy, że pstryknę palcami i już będzie martwa. - podniósł rękę do góry. Specjalnie chciał nas zagadać, żebyśmy mieli jak najmniej czasu.
- Nie, czekaj! - mama próbowała działać. - Pozwól nam ją znaleźć.
Świerzbiły mnie palce, żeby odpalić broń i odstrzelić facetowi głowę. Ale nie mogłam. Naraziłabym wtedy mamę, Adama, a tym bardziej Charlie na pewną śmierć.
Mężczyzna zamyślił się na chwilę. W końcu powiedział:
- Dobrze. Idźcie. Tylko nie próbujcie żadnych sztuczek. A Autobot idzie ze mną.
Skinęliśmy potulnie głowami i ruszyliśmy do dużych podwójnych drzwi. Optimus miał jakoś kupić nam trochę czasu, ale nie sądziłam, żeby to wypaliło. Na pewno przez dwie godziny ich nie zagada. Teraz byliśmy zdani tylko na siebie.
Za drzwiami znajdował się duży hangar, gdzie trzymano helikoptery.
Widziałam jeszcze czworo drzwi.
- Trzeba się rozdzielić. - powiedziała mama. - Chloe, idź na prawo, ja na lewo, a ty Adam, biegnij do tych największych drzwi.
Tak zrobiliśmy. Wszędzie widziałam kręcących się terrorystów.
Biegłam ile sił w nogach i trafiłam na kolejne drzwi. Zdyszana, zatrzymałam się przed nimi i oparłam ręce na kolanach. To bez sensu. Ten budynek był za duży.
"Dobra, koniec. Nie myśl tak. Znajdziesz Charlie".
Za drzwiami zobaczyłam schody prowadzące do piwnicy. Zbiegłam na dół. Było tu bardzo wilgotno i śmierdziało zgnilizną.
Po jakiejś godzinie usłyszałam w głośniku ustawionym na ścianie:
- Trzydzieści minut!
Szlag. Tak mało czasu.
Byłam wyczerpana, ale nie poddawałam się. Moja przyjaciółka gdzieś tu była.
Na końcu korytarza zobaczyłam drzwi z kratą. Spojrzałam przez nie.
Moje serce podskoczyło. Za drzwiami była Charlie!
Szarpnęłam z całej siły za klamkę, ale ani drgnęła. Niech to! Zamknięte!
Jeśli jej nie zaprowadzę do głównego pomieszczenia, zabiją nas.

Obcy są wśród nasOnde histórias criam vida. Descubra agora