29. Błonia

3.2K 173 30
                                    

~Hermiona~

-Rose? Jesteśmy razem w pokoju?
Nie wierzyłam własnym oczom, czyli ona była w moim wieku!
-Tak, jesteśmy na tym samym roku. Mieszkamy tu razem z Pansy i Alice, ale ona jest dziwna...
-Dziwna?
Ale nie dane jej było odpowiedzieć, kiedy weszła dziewczyna w takich ogromnych okularach, które miały tak grube szkła co powodowało, że jej oczy robiły się wyłupiaste. Nie była ładna...
-Granger, tak? Wiele o tobie słyszałam śmiesznych rzeczy.
-Śmiesznych?
Nie wiedziałam zupełnie o co jej chodzi.
-Nie ważne...
Mruknęła i podeszła do swojego łóżka aby się na nim położyć i zasłonić kotary.
     -O co jej chodziło?
Spytałam szeptem Rose, kiedy już wyszłyśmy z naszego pokoju. Miałam szczęście, że nie zastałyśmy nigdzie Pansy.
-Nie mam pojęcia. Wiesz ona na ogół gada rzeczy bez sensu.
-Rozumiem...
Powiedziałam schodząc za nią do pokoju wspólnego Slytherinu.
     -Możemy się dosiąść?
Spytała blondynka patrząc na Patryka i Blaisa siedzących przy kominku.
-Hermiona! Właśnie chciałem pójść i spytać czy nie poszłabyś ze mną na spacer po błoniach?
-Jasne... Zaraz wracam.
Uśmiechnęłam się do Rose i pozwoliłam aby chłopak mnie prowadził do wyjścia.
-Jakie jest hasło?
Spytałam kiedy już się znaleźliśmy na korytarzu.
-Ślizgoni górą...
Zaczerwienił się zawstydzony, a ja zaczęłam się śmiać.
-Wy to macie siano zamiast mózgów...
Wypaliłam z szerokim uśmiechem na twarzy.
-To Blaisa pomysł...
-Mogłam się domyślić.
Puściłam mu oczko i minęłam go aby iść pierwszą.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
Spytałam chłopaka, który stał do mnie plecami przyglądając się wodzie w jeziorze.
-Zerwałem z Wendy...
Nie wierzyłam własnym uszom, musiała to strasznie przeżyć... Każde rozstanie tak przeżywała, a pare ich już w końcu miała.
-Dlaczego?
-Poznałem inną, zauroczyła mnie swoją mądrością, wyglądem...
-Rozumiem... Może powiedz jej to.
-Nie wiem jak...
-Po prostu powiedz, że ci się podoba.
-Podobasz mi się.
-Właśnie tak to teraz już możesz powiedzieć to swojej wybrance.
-Ale ja to już zrobiłem.
Powiedział powoli się do mnie zbliżając. Podobałam mu się? To jakieś nieporozumienie. Pocałował mnie ale to nie był pocałunek Rona. Ten był pełen pasji, oddania i uczuć, które tak cieżko opisać słowami. Pogłębiłam pocałunek delikatnie uchylając usta, a następnie się od niego trochę odsunęłam tak, że nasza czoła się ze sobą stykały.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.
W końcu zrozumiałam jakie to uczucie mieć chłopaka, być z kimś z powodu miłości. W końcu mogłam powiedzieć, że kocham i jestem kochana.

~Draco~

Jeszcze pięć dni... Dokładnie liczyłem kiedy będę mógł wrócić do Hogwartu, aby w końcu się zemścić na tej wrednej szlamie. Zrobię to choćbym miał zostać wyrzucony ze szkoły. Zniszczę ją, tak jak ona zniszczyła mnie. Będzie błagała o smierć, a ja w końcu litościwie się zgodzę ją zabić. Zobaczę w tych jej orzechowych oczach ból i cierpienie... To ja będę ostatnim który spojrzał jej w oczy... Tym który zada ostateczny cios kończący jej nędzne życie.

~~~~

Ale nudny rozdział... Nic tu się prawie nie dzieje ale nie miał coś weny...

Liczę na gwiazdki i komentarze

~Black~

Bez jednej choćby rany to jeszcze nie miłość... Where stories live. Discover now