48. Ognista whisky

2.7K 149 7
                                    

~Hermiona~

Nie mam powodu się na niego złościć. W końcu to nie moja sprawa co i z kim robił podczas kiedy my byliśmy wrogami.
-Jesteś na mnie zła?
Spytał patrząc smutnym wzrokiem.
-Nie.
Odpowiedziałam lekko całując go w usta.
Wyszłam już ze skrzydła szpitalnego w którym został jeszcze Patryk. Ponoć już mu nic nie było ale chciano go zatrzymać na obserwacji.
-Hermiono, razem z Blaise'm, Draco i Patrykiem macie udać się do dyrektora. Patryk dojdzie tam sam, a ty zbierz chłopców i pójdźcie razem.
-Dobrze, pani profesor.
Odpowiedziałam nauczycielce i opiekunce Gryfindoru, który mimo, że był moim domem to nie mieszkałam w nim.
Weszłam do pokoju wspólnego Ślizgonów i rozejrzałam się poszukując blondyna i czarnoskórego. Nie było ich więc udałam się na górę do ich sypialni.
-Draco? Blaise?
Zapukałam niepewnie do drzwi aby mi otworzyli ale ze środka dobiegały jakieś rozmowy więc otworzyłam i weszłam do środka lecz to co tam zobaczyłam zaskoczyło mnie doszczętnie.
Na łożku jednego z chłopaków siedzieli we dwoje opierając plecami o ścianę i gadali ze sobą trzymając w rękach butelki z Ognistą Whisky.
-Mioneczka? A co ty tu robisz kwiatuszku? Zgubiłaś swoją łąkę?
Nie no to było nienormalne! Przecież oni jutro mają szkołę!
-Nie zgubiłam, Draco. Jesteś kompletnie pijany i ty Blaise też.
-Ale Hermionka! To ty jesteś taka urocza jak się upijasz. Zaciągnęłaś mnie do łóżka i mówiłaś jaką fajną parą jesteśmy.
-My jesteśmy parą...
-Ta... Chyba parą gaci.
Wydukał Blaise ledwo dosłyszalnym głosem. Spojrzałam na niego jak na idiotę i pokręciłam głową nad jego głupotą.
-Merlinie... Widzisz i nie grzmisz.
Mruknęłam sobie siadając na sąsiednim łóżku gdyż musiałam przecież coś zrobić aby ich zaciągnąć do dyrektora. Zaciągnąć ich trzeźwych do dyrektora!
-Grzmocić to ja mogę ciebie, Gryfoneczko. Grzmocić i nie tylko...
-Draco...
Miałam ich powoli dość. Byli nie do zniesienia kiedy się upili.
-Ja to bym grzmotnął rudzielca.
Wtrącił się Blaise z rozmarzoną miną.
-Rona?
Spytał Draco patrząc na niego z obrzydzeniem w oczach.
-Rona to ja mogę jedynie grzmotnąć w łeb, smoczku. Ja chcę grzmocić moją Ginny. To taka kochana jędza.
Tarzałam się ze śmiechu po łożku ale kiedy usłyszałam o kim mówi usiadłam prosto z wrażenia. Blaise podkochuje się w Ginny? A to ci dopiero heca.
-Podoba ci się Ginny, diabełku? To będziecie mieli rude murzynki?
Blondyn powiedział to z takim przekonaniem, że znowu nie mogłam pohamować śmiechu.
-Dzieci jak malowane.
Znowu rozmarzył się Blaise, a ja zataczając się ze śmiechu wyszłam aby udać się do dyrektora. Powiem mu, że chłopacy źle się czują i czy nie moglibyśmy tego załatwić sami.
     Pukam do drzwi dyrektora i czekam aż pozwoli mi wejść.
-Proszę!
Słyszę jego głos więc popycham drzwi, a tam?
-Shaw?

                          ~~~~

Kochani... I jak podoba się rozdział? Jak myślicie co dyrektor chce im powiedzieć, ogłosić?

Piszcie komentarze!

~Black~

Bez jednej choćby rany to jeszcze nie miłość... Where stories live. Discover now