II, Rozdział 1

104 10 0
                                    

 Mam mało czasu. Nie mam zamiaru zobaczyć mojej matki. Da mi na pewno znowu nadzór kuratora i psychologa. Rozciąłem pasy i wyrwałem kroplówkę. Sprawdziłem czy telefon mam w kieszeni, był oczywiście. Scyzoryk wsadziłem tam, gdzie telefon. Wstałem z łóżka, zerwałem z siebie wszelkie opatrunki tak, aby wystawione na widok były wszelakie rany. Nasłuchiwałem. Nie słyszałem nic, oprócz ciszy. Ulotniłem się z pokoju. Na moje szczęście miałem rację, że znajdowało się tu okno. Powoli, bardzo cicho je otworzyłem. Radość mnie rozpierała, koło ściany było drzewo. Stwierdziłem, iż od razu się nie zabije. Nie chciałbym tego, nie chciałbym tego teraz. Wczołgałem się na wysoki parapet z kamienia. Potem już sunąłem po drzewie w dół, gdy gałąź pękła pod moim ciężarem. Zdarzyło się to na wysokości drugiego piętra.


     Od upadkubolała mnie potwornie głowa, jakby słoń mi na nią nadepnął. Chociaż wtedybardzo możliwe byłobyjej nie posiadanie, bowiem słoń jest bardzo ciężki. Z oddali dobiegałynarastające odgłosy syren policyjnych. 


                                                                                                    ***

   Doktor Matias siedział w swoim gabinecie, zastanawiając się czy dobrze zrobił zostawiając pacjenta do jutra. Tak w razie czego lepszym rozwiązaniem byłoby oddanie go do szpitala psychiatrycznego, przynajmniej nikomu nic by się nie stało jeśli jednak miał zdolności psychopatyczne. Staruszek wstał z krzesła, położył długopis natarczywie ściskany w ręce na biurku wraz z kartą pacjenta należącą do nijakiego Damona. W następnej kolejności udał się na oględziny po szpitalu. Szedł sobie właśnie ciemnym korytarzem z latarką w dłoni. Nigdy nie było potrzeby zapalania światła, na ścianach znajdowały się liczne okna rozmieszczone metr od siebie. Wystarczająco oświetlały korytarz. Jednak nawet, gdyby wysiadł i to w razie największego zapotrzebowania szpital miał dodatkowe zasilanie awaryjne, mieszczące się w piwnicach, Mimo ,iż zajmowało bardzo dużo miejsca, nie ma innego wyboru. Podświadomość kazała Matiasowi sprawdzić czy jego nowy pacjent Frost, już śpi. Lecz bardziej prawdopodobne wydawało się, że może nie spać tylko robić sobie krzywdę. Z darzyło się tak u pewnego pacjenta. Był on trudnym przypadkiem. Trafił na jego oddział po tym jak później wyszło na jaw- zabiciu w bestialski sposób własnej siostry.

 Pielęgniarka przybiegła pewnego razu do doktora cała przerażona. Zaczął wypytywać o co chodzi, lecz ona nie udzieliła mu żadnej odpowiedzi tylko łapiąc za rękaw ciągnęła go na izbę przyjęć. Nie mógł wierzyć własnym oczom widząc przed sobą piętnastoletnią dziewczynkę. Miała ona bujne blond loki, mocno zakręcone na końcach sięgające do ramion. Oczy były zamknięte, po chwili jednak dziewczynka jakby obudzona ze śpiączki otworzyła je. Emanowały wyraźnym przerażeniem przez to co biedulka przeszła. Zaczęła się szarpać i krzyczeć w niebogłosy. Wezwano wszystkich wysoko postawionych, z innych oddziałów. Nikt nie mógł stwierdzić co jej dolega.

Po tygodniuobserwacji Matias musiał postawić diagnozę. Trudno było rzec, co dalej.Niektórych leków nie można podawać bez rozpoznania chorób. Organizm dzieckareaguje na podanie leków szybciej i gwałtowniej niż organizm dorosłego. Mimo iż, mógłby zastosować leki bez recepty, te słabe oczywiście i takmogłoby dojść do rozwlekłych uszkodzeń, a nawet śmierci. W niektórychprzypadkach trzeba zostawić pacjenta samego sobie. Wiadomo, absurdalnie to brzmi. Pewnie nie jeden rodzic zaraz próbowałby zrobić wszystko, żeby zmienić lekarza słysząc to. Nieświadomie nawet zabiliby własne dziecko. Dokumentacja przedstawiała się następująco:

Autor: Johansen Berg

Opis choroby: Pacjentka Alice Frost wogóle się nie ruszała, nie licząc mrugania. Mimika twarzy – zaburzona. Podejrzewam ją o zespół Guillaina-Barrego. Choroba ta osłabia siły mięśni poprzez uszkodzenie nerwów obwodowych. Wszystko to się dzieje przez przeciwciała, których rola polega na rozpoznaniu i zniszczeniu obcych w organizmie cząsteczek. W zespole Guillaina-Barrego przeciwciała nie reagują tak jak powinny, nie bronią go tylko zaczynają uszkadzać osłonki nerwowe doprowadzając do zaburzeń unerwienia. Od dnia 15 października 2016 roku pacjentce będę osobiście podawać immunoglobulin, jeśliby ta kuracja nie zadziałała zalecane jest filtrowanie osocza z krążących w nim przeciwciał w zabiegach plazmaferezy. Doktor Matias White ordynator oddziału Intensywnej opieki medycznej w Nowym Jorku, a także biegły psychiatra, odmówił dokumentacji poprzez niniejsze stwierdzenie:

„Nieprawe jest ocenianie przypadku nieznanego, a tym bardziej wymuszanie na nim jakichkolwiek działań przedstawiające go jako królika doświadczalnego.''

  Dwa dni po wypełnieniu karty pacjenta Alice została poddana terapii Johansena Berga. Matiasa zaś odsunęli od pacjenta na czas leczenia dziewczynki. Do czasu, gdy w nocy złapała za skalpel zręcznym chwytem przy pielęgniarce i przecięła sobie tętnice. Wystarczyło jedno porządne i głębokie cięcie. Nikt nie mógł uwierzyć jakim cudem odzyskała siły i czemu targnęła się na taki paskudny czyn.

Na sekcji zwłok pobrano DNA. Coś nie pasowało patologom. Stwierdzili oni podczas swojej pracy przy Alice, że nie miała wewnętrznych obrażeń, więc to wszystko sprowadzało się do symulacji. Wynikało z tego, że miała chorobę psychiczną.

Niedługo po tym wydarzeniu przywieziono pięcioletnią Arabelle, tylko tym razem prosto do... kostnicy. Za życia została zgłoszona do bazy osób zaginionych. Początkowo sądzono ucieczkę. Niedługo potem jej mama przekopywała ogródek natykając się na zwłoki własnej córki. Nie były zakopane one głęboko, niecałe dziesięć centymetrów pod ziemią. Została skatowana jak się później okazało – przez własną siostrę Alice. 

Chirurg (wolno pisane)Where stories live. Discover now