II, Rozdział 2

76 8 0
                                    

  Szarpnął za klamkę. Niestety podświadomość zwyciężyła, nie było go. Nagle ktoś złapało od tyłu za szyję, przez co doktor nie mógł złapać powietrza. Przybysz wziął strzykawkę i wbił ją z nie wiadomo jaką substancją w tętnicę szyjną starca.

                                                                                                                   ***

  Damon biegł ile siły w nogach. Czuł ból przeszywający jego wysportowane ciało, nawet sportowiec po dość długim i intensywnym biegu nie daje już później rady. Za sobą usłyszał pęknięcie gałązki. Ktoś biegł za nim, był oddalony od chłopaka o dwieście metrów. Damon często wagarował, do szkoły przychodził raz na miesiąc, ale w szacowaniu – mistrz. Z matematyką nie miał problemu. Ubóstwiał za to fizykę kwantową. Chłopak z potworną przeszłością, nieuk, za to inteligentny. Przez te wszystkie lata ukrywał to co naprawdę potrafił. Wolał zostać zapamiętany jako nikt nieciekawy, nie lubił wyróżnień. Przez całe lata szkolne trzymał się z tymi dresami, chciał być silny. Oni pili piwo, palili papierosy, jarali zioło, chodzili na dyskoteki... Dużo tego było. Bali się go. Czerpał z tego satysfakcję, brał udział w bójkach i napadał na inne rasy ludzi. Nie ukrywał swojego dość jawnego rasizmu.

Nie dawał rady, lecz przyspieszył. Tępo nieznośnie szybkie. Wybiegł z lasu rzucając się przez łąkę, na której około dwunastoletni chłopczyk pasł krowy i konie. Przez to, że jako dziecko chodził na lekcję jazdy konnej, nie będzie miał problemu z jazdą na oklep. W końcu przydały się te godziny zmarnowanego życia.

Wskoczył na zwierzę, złapał rękami bujnej czarnej grzywy, aby następnie dość mocno kopnąć piętami w boki czarnego jak noc, mocno zbudowanego rumaka. Koń stanął dęba na zadnich nogach – po chwili rzucił się jakby na połamanie karku przed siebie. Znowu wpadł w las, nie oglądając się do tyłu. 

Chirurg (wolno pisane)Where stories live. Discover now