Rozdział VII ,,Potwór''

1.2K 83 13
                                    


-To straszne... -powiedziała Lucy siedząc naprzeciwko Mavis w bibliotece, wyciągając kolejną chusteczkę, poczym otarła łzy spływające po policzkach i wydmuchała nos- I co było dalej?

-Król.... Popadł w rozpacz... Zamknął wrota zamku i dał zakaz poddanym aby nie wchodzili na ten teren, chyba że to konieczność. A sam wyjechał w delegację, niedługo po tym by omówić szczegóły pokoju w sąsiednich Królestwach... -zamilkła na chwilę patrząc na swoje bose stopy- A zmieniając temat. -podniosła głowę i swój wzrok wbiła w Heartfilie- Jak Ci się tutaj pracuje?

-Świetnie! -uśmiechnęła się lekko- Pielęgnowanie roślin to było ulubionym zajęciem, gdy miałam niewielką ilość czasu dla siebie w moim starym domu, a o książkach już nie wspominając. Zdziwiłam się na początku okropnym stanem ogrodu. Ale po wysłuchaniu tej historii, to zaczynam rozumieć, dlaczego to tak wygląda. Mój ojciec... po stracie mamy zachowywał się bardzo podobnie wręcz identycznie, tylko że dodatkowo był surowy i praktycznie uważał mnie za swoją własność... -cicho się zaśmiała w bezradności- Normalnie jakbym była rzeczą, bez życia w jego oczach...

-Lucy! Nie można tak siebie poniżać! -naburmuszyła lica- Zagaduje, że to dlatego tutaj się przeniosłaś? -ta kiwnęła głową

-Zabardzo nie chcę rozmawiać o mojej przeszłości. Chce żyć teraźniejszością i przyszłością.

-Mądre słowa wypowiedziane z twych ust. -poczym obie wybuchły śmiechem

Kiedy w miarę się uspokoiły, Mavis ziewnęła, przeciągnęła się i wstała z wygodnego fotela.

-Chyba pójdę już do siebie... -wymamrotała

Ledwo utrzymując się na nogach i kiwając się na boki, ruszyła ku drzwiom wyjściowym z marnym skutkiem.

-Czekaj pomogę Ci. -powiedziała Lucy i podeszła do niej

Zarzuciła jej rękę na swoją szyję i objęła ją w pasie.
Dziewczyna była na tyle wąska, że dłoń Heartfilii spoczęła na jej brzuchu.

To co poczuła zaskoczyło ją to, lecz z drugiej strony uśmiechnęła się szeroko.
Idąc wolnym krokiem kierowały się do pokoju zielonookiej.

-Mogę wiedzieć, dlaczego tak dziwnie się uśmiechasz? -spytała Vamillion, gdy doszły pod białe drzwi komnaty

Ta zaś jeszcze bardziej się szczerząc dotknęła obiema dłońmi jej brzuch i powiedziała:

-To będzie silny i zdrowy chłopiec...

Nastała głucha cisza, która została przerwana przez krzyk od strony długowłosej:

-C-co?! J-jak ty to..? -zaczęła machać drżącymi rękoma we wszystkie strony

-Widać taki mój dar... -mrugnęła do niej- i moja mała tajemnica... -wyszeptała z łagodnym spojrzeniem

-Jesteś doprawdy niezwykła, Lucy... -również wyszeptała patrząc w jej brązowe tęczówki- I tak bardzo podobna do Królowej...

-Tak, wiem to mówicie mi to praktycznie cały czas, lecz wiedz że ja to nie ona.

-Przecież o tym wiem. -zaśmiała się cicho- Cieszę się, że mogłam Ciebie poznać Lucy Heartfilio, Księżniczko Konwalii. -poczym zamknęła za sobą drzwi.

Blondwłosa stała jeszcze parę sekund mając oczy jak spodki wpatrzone w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu była księżna i mając neonowy czerwony napis w głowie: Skąd ona to wie?!

Uczucia skrywane w ciemności ||SAGA ŚWIT|| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz