Rozdział 5

1.3K 125 106
                                    


Byłabym poważnie zdziwiona, gdyby podczas jazdy nic się nie stało. Na szczęście nie musiałam się tym martwić. Pomijając gapiów, których zamurowało na nasz widok na dobre kilka minut, zabawa zaczęła się równo ze startem.

- Tobi musi siusiu!

- Kurwa, dopiero ruszyliśmy! - wydarł się Pain.

- Tobi zaraz nie wytrzyma! - krzyczał dalej młody.

- Ja pierdolę, Pain zatrzymaj się, bo będzie źle! - dołączyłam się.

- Wiem! Ale nie ma miejsca!

- Zróbcie coś, bo was zajebię jak będę musiał płacić za sprzątanie! - nie wytrzymał Kakuzu.

Wrzask, krzyk i płacz panowały w całym pojeździe.

- Kurwa! - wydarł się lider i ostro skręcił.

Coś głośno łupnęło w okno od strony zamaskowanego krzykacza.

- Aaa! Trup!

- Już kogoś zabiłeś!? - ryknęła Konan.

- Przymknijcie gęby, kurwa! Jeszcze żyję! - odezwał się nasz "trup".

- Kisame! Czemu do chuja zwisasz z dachu!? - tym razem krzyczał Hidan.

- Spytaj tego rudzielca co nie umie normalnie dojechać na miejsce!

- Jak ty się kurwa zwracasz do swojego lidera!? - wydarł się Pain.

- Gówno mi możesz teraz zrobić!

- Lepiej mi się nie pokazuj na oczy, bo cię wyjebię na tamten świat! - nie dawał za wygraną rudzielec.

Rybka prychnęła tylko i zaczęła się wspinać na dach.

- Ale czemu do chuja spadł Kisame skoro Zetsu jest lżejszy!?

- Pewnie ten kaktus zapuścił korzenie!

- Tobi naprawdę musi siusiu!

- Zamilcz kurwa!

Bębenki mi przez nich zaraz pękną! Wiedziałam, że to się tak skończy!

- Kurwa, zamknąć się! - Noriko nie wytrzymała - Pain zatrzymaj się przed pierwszą lepszą restauracją! Hikari tak chciałaś go zaadoptować to idź z nim teraz!

Noriko zwykle jest słodka i spokojna. Jednak gdy się wkurzy potrafi roznieść w pył pół miasta. Straszna. Samochód zatrzymał się prawie natychmiast. Od razu wyskoczyłam na zewnątrz zgniatając przy okazji Sasori'ego i Deidarę. Wzięłam za rękę dzieciaka i skierowałam się w stronę baru do najbliższych łazienek.

- Kurwa. - mruknęłam - Iść do damskiej, czy męskiej?

- Tobi zaraz zmoczy spodnie!

Westchnęłam i pociągnęłam go do drzwi z patyczakiem bez sukienki. Pech chciał, że w środku stała grupka "mężczyzn".

- Pospiesz się. - powiedziałam do młodego.

Natychmiast wbiegł do pierwszej kabiny.

- Hej, maleńka. Pomyliłaś drzwi? Nie szkodzi, chętnie się tobą zajmiemy. - przemówił do mnie szef grupy.

Zignorowałam go całkowicie. Jestem pod wrażeniem, bo rzadko mi się to udaje.

- Mówię do ciebie! - złapał mnie za rękę, a reszta się zbliżyła.

W tym momencie wyszedł nasz ukochany hipis z wyrazem ogromniej ulgi na... twarzy?

- Nie wolno dotykać mamy Tobi'ego! - wydarł się widząc całą sytuację.

Akatsuki In Our World On viuen les histories. Descobreix ara