Rozdział 10.

211 6 0
                                    

HARRY

-Wytłumaczę ci to.-powiedziałem do Bet,chwilę później,gdy zorientowałem się o co chodzi im z tą całą "zdradą".

Siedziałem aktualnie na naszym łóżku w którym jeszcze kilka godzin szczęśliwie leżeliśmy i tępo patrzyłem się w dół w drewnianą w podłogę.Betty nadal stoi przy oknie z założonymi rękoma i wpatrując się w widok za oknem co chwila pociąga nosem.Ani razu gdy tam stoi nie spojrzała na mnie co mnie bardzo bolało i traciłem nadzieję że mnie w ogóle wysłucha,nie mówiąc już o uwierzeniu czy wybaczeniu.Choć nic nie zrobiłem i nic mnie nie łączy z tą Estellą.

-To na co czekasz?-prychnęła,na chwilę odwracając się w moją stronę.W tej chwili miałem ochotę podejść do niej i nadzwyczajnej w świecie ją przytulić lub pocałować,lecz wiedziałem że nie mogę.Znaczy mogę,ale od razu by mnie odepchnęła mówiąc,że chcę tym ją udobruchać.

Westchnąłem i wstałem chodząc nerwowo po pokoju.

Jeżeli powiedziałem,że mam jej wszystko wytłumaczyć,to idzie za tym moje spotkanie z Mike,które jeszcze idzie za tym,że grzebałem w jej telefonie,na co się jeszcze bardziej wkurzy.Co w tej sytuacji nic nie wróży dobrego,to jeszcze ją pogorszy.

Wziąłem kilka wdechów i wydechów,po czym zacząłem:

-Gdy...gdy byłaś w łazience,przyszedł ci sms...-dziewczyna zmarszczyła brwi,lecz nie przerywała mi.-Nie było to szczere wobec Ciebie,lecz sprawdziłem go i był to Mike.Napisał,czy byście się mogli spotkać,a że ja jestem strasznie zazdrosny o ciebie,wymyśliłem,że to ja się z nim spotkam i dam jasno do zrozumienia,że nie ma na co liczyć,bo jesteś moja.-otworzyła już usta w zamiarze czegoś dopowiedzenia,lecz przerwałem jej gestem ręki że ma być cicho.-No więc spotkaliśmy się i wyjaśniłem mu to wszystko.O dziwo się na to zgodził i potem tak po prostu wyszedł z kawiarni w której byliśmy.Chwile później też wyszedłem z niej i wracałem parkiem.Szedłem normalnie drogą,gdy nagle ktoś na mnie wpadł.Była to ta Estella z którą niby Cię zdradzam.Przywitałem się z nią ucałowaniem jej ręki,nie wiem czemu to zrobiłem,tak po prostu wyszło.Później poszliśmy do tej samej kawiarni w której byłem z Mike i pogadaliśmy,po czym wymieniliśmy się numerami,a następnie się pożegnaliśmy.I tyle.-wytłumaczyłem z nadzieją patrząc na moją żonę,która intensywnie nad czymś myślała.-Między nami do niczego nie doszło.Nie zdradziłem Cię rozumiesz?-podkreśliłem wstając z łóżka.

-Dobra,ale skąd mogę mieć tą pewność?-zapytała,gdy ja poważnym wzrokiem patrzyłem na nią.

-Możesz do niej zadzwonić i się jej o to zapytać.-wzruszyłem ramionami wyjmując telefon z kieszeni,lecz wstrzymała mnie Betty.

-Wierzę Ci.-uśmiechnęła się.

Poczułem wielką ulgę.

-Ale to nie zmienia faktu,że mnie okłamałeś mówiąc,że idziesz do Lou gdy tak na prawdę spotkałeś się z Mike.-powiedziała z powagą unosząc do góry obydwie brwi.

Westchnąłem.

-No tak.

-I tylko tyle masz mi do powiedzenia?Mogłeś powiedzieć,że zobaczyłeś ten sms i że jesteś zazdrosny o Mike,to bym powiedziała mu że nie ma na co liczyć.-przeczesała ręką swoje czarne włosy.

-I wysłuchałabyś mnie?Od razu byś zaczęła mówić,że wyolbrzymiam.-dążyłem do swego.

Bet westchnęła ze spuszczoną głową w dół.

-No właśnie.-pokiwałem głową.

-Więc co teraz?-spytała.

-Nie wiem.-wzruszyłem ramionami.-Albo wiem.Możemy rzucić wszystko w cholerę i dać się ponieść chwilą.-powiedziałem z cwaniakom uśmiechem do niej podchodząc.

I can not 2 || h.s (second book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz