epilog

1.5K 117 228
                                    

Wycieczka klasowa.

Louis ciągnął za sobą swoją torbę. Nie chciało mu się jej podnieść. Obok niego szedł Niall. Chłopak podgryzał paznokcie. Wyglądał na zdenerwowanego, tylko szatyn nie wiedział czym. Dowiedział się, gdy przekroczył próg domku w którym miał przebywać przez cały weekend.

Harry Styles stał na środku pomieszczenia i wyglądał na zdezorientowanego. Lou mógłby teraz rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale po co?!

Podszedł do niego i zmierzył go wzrokiem. Jedna brew podeszła mu do góry. Jakby miał napisać mu teraz wiadomość, to brzmiałaby: Mógłbym Cię teraz bzyknąć. Tak smakowicie wyglądasz. Jednak pozostało mu tylko i wyłącznie wpatrywanie się w te cudne zielone oczy.

- Louis... - Liam chciał wkroczyć między nich. Szatyn o mało nie parsknął śmiechem. Nie mógłby przecież uderzyć tą biedną żabkę. Przewrócił oczami. Odsunął się od chłopaka na bezpieczną odległość, bo tak naprawdę chciał pocałować te pełne malinowe usta.

- Ono jest moje - puścił pasek torby i rzucił się na łóżko stojące też przy oknie. Wyciągnął z kieszeni bluzy słuchawki i telefon. Chciał posłuchać muzyki i odciąć się od tego wszystkiego. Nie chciał czuć, że Styles jest tuż obok niego. To go za mocno rozpraszało. Byli przecież wrogami.

Włożył słuchawki w uszy, włączył muzykę i zamknął oczy. Nie obchodziło go nic.

Nagle poczuł jak materac tuż obok jego kolan ugina się. Miał ochotę kląć. Nikt nie miał prawa pozbawiać go jego przestrzeni osobistej. Uchylił powieki i zobaczył coś co go zdziwiło. Harry kładł się obok niego z szerokim uśmiechem na ustach.

Niebieskooki wyłączył muzykę i spojrzał pytająco na bruneta.

- Wystarczy miejsca dla nas obu - po tych słowach wtulił się w jego ciało. Louis poczuł jak przyjemny prąd płynie po jego kręgosłupie. Czuł się tak wspaniale. Chłopak, który mu się podobał właśnie się do niego przytulał. Miał wszystko na wyciągnięcie dłoni, dlatego go objął i mocniej przytulił do siebie. Pochylił twarz w jego stronę i zaciągnął się zapachem jego włosów. Usłyszał cichy chichot wydobywający się spomiędzy ust zielonookiego. Zachowywał się jak jakaś nastolatka, która właśnie dopadła swojego crash'a.

Louis przyłożył swoje drobne usta do czoła chłopaka. Chciał w ten sposób wyrazić wszystko to co czuł, a nie mógł wyrazić słowami. Napotkał wtedy zdziwione spojrzenia chłopaków.

- Co?

Kiedy żaden z nich nie odpowiedział, wyswobodził się z ramion lokowatego, ale tylko po to, aby sięgnąć po koc i ich okryć. Mógł wtedy połączyć ich usta.

*

assLou: Księżniczko!

thunderHazz: Czego chcesz?!

assLou: Obciągnij mi 😂

thunderHazz: Chciałbyś 😉

assLou: Oczywiście

assLou: No to proszę, Hazz...

assLou: Kochanie. Leżę sam w łóżku. Nagi. Nie wiem co zrobić z moim stojącym problemem.

thunderHazz: Iść do łazienki 😂

assLou: Proszę bardzo. Jak chcesz. Już nigdy nie zobaczysz Wojtusia!

thunderHazz: Do wieczora 😂

assLou: Foch.

thunderHazz: Już nie udawaj takiej obrażonej księżniczki

assLou: Nie zapominaj, że nią jestem.

thunderHazz: Widzimy się wieczorem skarbie, więc już nie dramatyzuj.

assLou: Do wieczora to już będzie po ptakach :)

assLou: Nie to nie. Sam sobie poradzę z problemem.

assLou: Zapomnij, że kiedykolwiek zobaczysz mojego penisa!

assLou: Teraz nawet nie odpiszesz?!

assLou: Dobrze. Mam Cie w dupie!

thunderHazz: Tak myślałem...

assLou: Pieprz się!

thunderHazz: Z Tobą, wieczorem.

assLou: Nie ma mnie wieczorem!

thunderHazz: Kocham Cię 😘

assLou: Ja Ciebie też 😍

Drzwi pokoju Louis'a otworzyły się. Biały puch sypał się z loczków chłopaka stojącego w progu. Jego uśmiech mówił jedno. Lou powinien wiać gdzie pieprz rośnie. Ale nie mógł. Kochał Styles'a całym sercem.

*

assLou: Wyjdziesz za mnie?

thunderHazz: Oczywiście...

KONIEC

------------------------------------------------------------

KOCHANI,
Dziękujemy za czytanie naszego wspólnego opowiadania, za wszystkie gwiazdki i komentarze, bo one zawsze motywują.

Pozdrawiamy 😙
Do następnego

geomeissner i yasma1616

You've Got Message || Larry Stylinson✔Where stories live. Discover now