Rozdział 1

7.4K 411 33
                                    

Chociaż Elena była rodowitą Rosjanką, dotąd przebywała tylko w swoim rodzinnym mieście i kilka razy w Sochi na wakacje. Dlatego, gdy przyjechała do Petersburga, oglądała wszystko z zafascynowaniem, próbując zapamiętać jak najwięcej. W końcu to tutaj będzie teraz mieszkać przez kilka miesięcy.
A wszystko zaczęło się właściwie sześć lat temu, gdy ciocia Anna zabrała ją na Mistrzostwa Rosji w łyżwiarstwie figurowym. Rodzice powiedzieli wtedy córce:
- Zobaczysz, jak ludzie jeżdżą na łyżwach i wykonują przy tym różne figury.
I już po kilku występach Elena stwierdziła, że mama i tata okłamali ją.
To nie była jazda.
To był taniec w powietrzu.
To była baśń, której treść ujawniała się z każdym ruchem jej autora.
Dziewczyna nie miała nawet pojęcia, że tyle piękna, gracji, lekkości i magii może być skumulowanych w jednej czynności. Każdy występ oglądała jak zaczarowana, nie spuszczając wzroku z sylwetki łyżwiarza. A jej ulubionym stał się Viktor Nikiforov. Zdawał się w ogóle nie dotykać tafli lodu, jakby wykonywał każdy ruch w powietrzu, wznoszony przez skrzydła. Ze wszystkich łyżwiarzy to on najbardziej przypominał anioła, który mając na sobie łyżwy, nie dotykał gruntu.
Właśnie wtedy Elena postanowiła, że nauczy się jeździć na łyżwach, by też móc tworzyć taką sztukę. Co drugi dzień chodziła na lodowisko, a w domu wykonywała różne ćwiczenia na rozciąganie i równowagę. Oczywiście początki nie były łatwe. Najpierw cały czas trzymała się barierki lub jeździła blisko niej, by w razie czego złapać się jej. Największy problem leżał w tym, że zwyczajnie bała się przewrócić. Jednak oglądając w internecie występy innych oraz obserwując jeżdżących z nią ludzi, powoli nabierała odwagi, by oddalać coraz bardziej od barierki. Po długim czasie jednak miała na swoim koncie sporo upadków, a to przez to, że uczyła się i nauczyła w końcu najróżniejszych figur oraz skoków. Chociaż jej technika pozostawiała trochę do życzenia, głównie przez brak trenera, ale jak dotąd jej on nie przeszkadzał. Nawet nie myślała na poważnie o prestiżowych zawodach.
Jednak w ostatnim roku, w kategorii seniorów, swój pierwszy debiut miał Yuri Plisetsky, równieśnik  Eleny, który od razu dołączył do grona jej idoli. W nim znalazła jakiś rodzaj inspiracji oraz motywacji. Zwłaszcza, że w jego programach było widać determinację i walkę o....Coś. Cel dla ludzi spoza środowiska łyżwiarzy był nieznany.
Na lodowisku próbowała naśladować jego układ do Agape, jej ulubiony. A po jakimś czasie zaczęła myśleć o tym, by jednak znaleźć trenera, udoskonalić swoje umiejętności, zacząć brać udział w zawodach, spotkać się twarzą w twarz z innymi zawodnikami i zmierzyć z nimi. Niby rozmawiała o tym z rodzicami, jednak oni cały czas bronili się argumentem, że dziewczyna ma za słabe nerwy do tego sportu oraz że za kilkanaście lat będzie zmuszona z nim skończyć, a wtedy straci źródło zarobku. Innymi słowy, kazali jej pomyśleć nad rozwijaniem się w dziedzinie, która zapewni jej lepszą przyszłość. Dlatego Elena została samouczkiem, dotąd jedynie marząc o prestiżowych zawodach, a jej jedyną publicznością byli ludzie, którzy przyszli pojeździć na łyżwach w tym samym czasie co ona. I tylko patrzyła z utęsknieniem na łyżwiarzy, którzy prezentowali się na mistrzostwach lub seriach Grand Prix.
Wszystko się zmieniło, gdy ciocia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Miała akurat dobry kontakt z jednym z najbardziej znanych trenerów, Yakovem Feltsmanem, z którym uczyła się przez jakiś czas w tej samej szkole baletowej. Może też właśnie ze względu na taką znajomość mężczyzna zgodził się przyjechać do Moskwy i zobaczyć Elenę. Warunek był jeden: jeśli dojrzy w niej potencjał, przyjmie ją do swojego zespołu i będzie trenował. Jeśli jednak nie, musi poszukać innego trenera.
Oczywiście dziewczyna nie wiedziała nic o wizycie Yakova i weszła na lód, jak zawsze najpierw wykonując parę łatwych ćwiczeń i figur, a potem przechodząc do coraz trudniejszych. Ostatnio pracowała nad potrójnym Axelem, który potrafiło zrobić tylko paru łyżwiarzy w historii, w tym też Yuri Plisetsky. Niestety, przy każdej próbie kończył się upadkiem lub wychodził jej podwójny z chwiejnym lądowaniem. Potem pojechała jeszcze jeden, krótki program, który sama sobie ułożyła, składający się ze wszystkich elementów, które potrafiła wykonać.
Nieświadomość obecności trenera trwała aż do momentu, w którym wyszła z szatni i zobaczyła swoją ciocię, a zaraz obok niej mężczyznę, który na żywo wydawał się bardziej groźny, na tyle, że Elena bała się podejść. Ostatecznie jednak zbliżyła się i na wstępie dostała potok słów na temat jej jazdy.
"Forma tragedia, technika tak samo, co to za skoki, blablabla..."
A na koniec dostała rozkaz spakowania się i podano datę wylotu do Petersburga.
Chociaż rodzice byli temu przeciwni, ciocia jakoś ich przekonała i teraz jej siostrzenica szła posłusznie za Yakovem korytarzem budynku, w którym mieściło się jej nowe miejsce treningów. Do tej pory nie mogła uwierzyć, że będzie każdy dzień spędzać na tym samym lodowisku, gdzie trenuje Georgi Popovich, Mila Babicheva, oraz Viktor Nikiforov i Yuri Plisetsky! Same championy i jej dwóch ulubieńców! Aż uszczypnęła się w ramię, sprawdzając, czy to przypadkiem nie jest sen, ale nie, to wszystko działo się na jawie.
- Tutaj są szatnie, po prawej damska, po lewej męska. A tam - trener wskazał na drzwi na końcu korytarza. - Przejdziesz na lodowisko. Zaczynamy za 15 minut - odparł i zostawił dziewczynę samą.
Elena odetchnęła głęboko i weszła do środka, o dziwo nikogo nie spotykając. Wyjęła ze swojej torby golf z rękawami 3/4 oraz elastyczne spodnie z rozszerzanymi nogawkami, wszystko ciemnoniebieskie, pod kolor jej oczu. Zawiązała białe łyżwy, po czym założyła na ostrza nakładki w tym samym kolorze. Na koniec związała długie, czekoladowe włosy w kucyk i, gotowa, przybrała pewną siebie minę. Schowała wszystko w szafce, do której kluczyk dał jej wcześniej Yakov, po czym podekscytowana  otworzyła zamaszyście drzwi, prowadzące z powrotem na korytarz. A słysząc przy tym vzyiś głuchy jęk, momentalnie otworzyła oczy szerzej i czym prędzej zamknęła za sobą drzwi, podchodząc do poszkodowanego.
- Przepraszam! - powiedziała od razu na wstępie, widząc chłopaka trzymającego dłoń przy czole. - Wszystko okej? - spytała dla pewności.
W pierwszej chwili nie rozpoznała go, bo kaptur na głowie i uniesiona ręka zasłaniały mu twarz, ale gdy tylko ją ukazał, serce Eleny nie wiedziało, czy stanąć, czy bić szybciej. Sama dziewczyna nigdy nie sądziła, że pierwsze spotkanie z Yurim zacznie się od przywalenia mu drzwiami. Chłopak spojrzał na nią zmrużonymi groźnie oczami i wypuścił głośno powietrze przez nos.
- Uważaj następnym razem. To nie jest firma jasnowidzów, którzy przewidzą, kiedy jakaś nastolatka postanowi zrobić wejście smoka - odparł, wyraźnie podirytowany.
Elena rozchyliła lekko usta, moźna by powiedzieć, że trochę oburzona taką reakcją ze strony chłopaka, choć na pozór w miarę spokojną.
- Fakt, nie pomyślałam o tym, ale, jak to mówią, do wesela się zagoi - uśmiechnęła się pocieszająco, chcąc załagodzić atmosferę, co chyba jednak niezbyt jej wyszło.
- Taa - mruknął, unosząc jedną brew i wyminął ją, wchodząc do męskiej szatni.
Elena odprowadziła go wzrokiem, a gdy zniknął z pola widzenia, przewróciła oczami, wzdychając z zażenowaniem i skierowała się w stronę wejścia na lodowisko. Świetny początek! No lepszego nie mogła sobie wymarzyć...
Tym razem powoli otworzyła drzwi, żeby znowu przypadkiem komuś nie przyłożyć.
Jej oczom ukazało się ogromne lodowisko, po którym już śmigała jedna osoba. Rozpoznała w niej Milę po jej charakterystycznych, czerwonych włosach i odszukała wzrokiem Yakova, do którego zaraz podeszła, meldując swoje przygotowanie.
- Jestem już gotowa - oznajmiła, splatając palce dłoni za sobą.
- Na razie usiądź. Zaraz poznam cię z resztą - odparł trener, uważnie przypatrując się ćwiczącej Mili. - Pamiętaj o moich wczorajszych wskazówkach! - krzyknął do dziewczyny, jakby już nie miał dość donośnego głosu.
Elena usiadła posłusznie na krzesełku i obserwowała jeżdżącą czerwonowłosą. Dziewczyna od zawsze kojarzyła się szatynce z lisicą. Nie tylko przez kolor włosów, ale i charakter programów. Nie były one delikatne, łagodne czy romantyczne, a zwinne i energiczne, czasem z nutką namiętności.
Po chwili do pomieszczenia weszli też Georgi oraz Viktor i Yuri, rozmawiając o czymś najwyraźniej bardzo kontrowersyjnym, bo oboje nie wyglądali, jakby byli zadowoleni z wypowiedzi drugiego.
- W końcu - mruknął Yakov, gdy ich zauważył i nagle zagwizdał tak głośno, że Elena aż podskoczyła.
Wszyscy, najwyraźniej znając już ten sygnał ze strony swojego trenera, niemalże od razu zebrali się przed nim, zerkając co jakiś czas z zaciekawieniem na drobną dziewczynę, stojącą za nim. Oprócz Yuriego, który wyglądał na bardziej zdezorientowanego.
- To jest Elena Woronowa, nowa w naszym zespole. Poznajcie się i bądźcie dla niej mili - oznajmił i poklepawszy Elenę po plecach dla otuchy, zostawił gromadę samą.
- Huh?! Ona?! - krzyknął nagle Yuri, co mogło wyglądało niemalże jak akt nienawiści.
Jednak nie było nim, a jedynie wyrażało zdziwienie i dezorientację blondyna. Przecież dopiero co się z nią właśnie poznał i to wcale nie w jakiś fajny sposób!
- Ooo, to ta, co ci przywaliła drzwiami? - zapytał dla upewnienia Viktor, spoglądając z chytrym uśmiechem na chłopaka.
Elena natychmiast się zaczerwieniła, przypominając sobie dzisiejszą wpadkę, przy czym zupełnie zapomniała o jakimś osobistym przywitaniu.
- To było niechcący - wyjęczała, najchętniej wyrzucając owe wspomnienie z głowy, gdyby tylko mogła.
Srebrnowłosy widząc taką reakcję, zaśmiał się tylko cicho i zaraz ujął jej dłoń, składając na niej pocałunek, jak na dżentelmena przystało.
- Miło poznać, Eleno - posłał jej jeden z tych uśmiechów, którymi powalał fanki i wyprostował się. - Musisz wybaczyć Yuriemu, czasem zapatrza się w ten swój telefonik i traci kontakt z otoczeniem - usprawiedliwił blondyna, nie zwracając uwagi na irytację rosnącą w jego wyrazie twarzy.
- Wcale nie tracę kontaktu ze świa... - już chciał się obronić, gdy nagle między niego, a Georgiego wskoczyła Mila, odpychając kolegów na boki i zarziła ręce na szyję Eleny.
- W końcu druga dziewczyna! - ucieszyła się, przytulając, zaskoczoną tym gestem, nową koleżankę.
- Przypomina z wyglądu Anię - stwierdził niby do siebie, rozmarzony Georgi i podał jej rękę, kiedy Mila już trochę poluzowała swój uścisk. - Miło poznać - odparł i uścisnął jej dłoń.
- Właśnie, tylko przypomina, więc łapy z dala od naszej małej kruszynki - ostrzegła czerwonowłosa, wpatrując się zmrużonymi oczami w bruneta i opierając podbródek i głowę dziewczyny.
- Mi też was miło poznać - odparła Elena, trochę rozbawiona takim powitaniem. - Czyżbym miała teraz osobistego ochroniarza? - Elena uniosła lekko głowę do góry, spoglądając na Milę.
- No pewnie! - potwierdziła uradowana. - Tamci nie mają za grosz instynktu opiekuńczego. A tak w ogóle, ile masz dokładnie lat?
- Szesnaście - odpowiedziała, gdy nagle rozległ się głośny gwizd, jak się okazało, z ust Viktora.
- To jesteś w wieku naszego kociaka. Yuri, bierz się za nią, to dobra partia! - puścił oczko do blondyna, w którym na nowo zaczęła się gotować krew.
- Żeby trzaskała we mnie drzwiami na powitanie?  Podziękuję - mruknął chłopak, krzyżując ręce przed sobą.
- Hej, ty też mogłeś uważać! - obroniła się w końcu Elena, marszcząc nieco brwi.
- To ty jesteś nadpobudliwa! - uniósł się nastolatek.
- To ty jesteś nieuważny! - kontynuowała szatynka.
- Ty też powinnaś uważać i myśleć! - ciągnął Yuri.
- Przestań zwalać wszystko na mnie! - krzyknęła dziewczyna.
- Przestańcie się drzeć, dzieciory! - przerwał im Yakov wrzaskiem z drugiego końca pomieszczenia.
Wszyscy wtedy momentalnie zamilkli. Trwającą jakiś czas ciszę przerwał dopiero Viktor.
- Wydawała się milutka jak zagubiona sierotka, a okazała się podobna do kociaka! Yuri, lepsza trafić ci się nie mogła! - oznajmił radośnie mężczyzna, obejmując ramionami i dziewczynę, i chłopaka.
- Ale ja nie jestem do niego podobna! - zaprzeczyła dziewczyna, nadal z walecznym wyrazem twarzy.
- Właśnie! - po raz pierwszy zgodził się z nią Yuri, strząchając ze swojego ramienia rękę Viktora.
Wydawało się, że  Nikiforov  chciał ciągnąć tę dyskusję i zapewne by to zrobił, gdyby nie przerwał mu Yakov.
- Zaczynamy! - oznajmił i wszyscy równocześnie ruszyli w stronę lodowiska, nawet Elena, która szybko uczyła się panujących tu zwyczajów.
Dziś wielki dzień. Po raz pierwszy rozpocznie lekcję pod okiem doświadczonego trenera.

Razem na szczyt [Yuri Plisetsky x OC]Where stories live. Discover now