Rozdział 18

2.5K 278 68
                                    

Pokój o numerze 128 znajdował się niedaleko tego, w którym zakwaterowana była Ashley. Dlatego złożenie małej wizyty koleżance z pracy nie było dla dziewczyny żadnym problemem. Jednak nie w jej stylu byłoby nagłe wbicie "z buta". Wolała tajemnicze i z lekka creepy gierki, którymi budowała niepokój w swojej ofierze, by dopiero w kulminacyjnym momencie zrobić wielkie BUM. Kiedy wieczorem znalazła się już pod odpowiednimi drzwiami, wyjęła z kieszeni telefon i szybko znalazła na facebooku właściwe konto. Pochodząca z Moskwy, a mieszkająca aktualnie w Petersburgu Elena Woronowa była tylko jedna. A więc czas na rozpoczęcie akcji.
Ashley Winston: Dobry wieczór, kochana! ;*
Elena Woronowa: Jak mnie znalazłaś?!
Ashley Winston: Jesteś na tyle wyjątkowa, że nie było to takie trudne! ^.~
Elena Woronowa: Czego znowu chcesz?
Ashley Winston: Tak szybko uciekłaś po moim występie, że nawet nie zdążyłyśmy pogadać :(
Elena Woronowa: Bo najwyraźniej nie chciałam pogadać.
Ashley Winston: Ale ja chcę! Który masz numer pokoju? Mogę teraz wpaść! :3
Elena Woronowa: Zapomnij, nigdy ci go nie podam. Idź pogadać z kimś innym.
W tym momencie Amerykanka schowała telefon do kieszeni i z szerokim uśmiechem, może trochę niepokojącym zapukała do drzwi. Nie czekała długo, aż pojawiła się w nich szatynka. Na nieszczęście dla niej, zbyt zszokowana widokiem łyżwiarki, by w porę zamknąć drzwi z powrotem.
- Niespodzianka! - zawołała brunetka, wparowując do pomieszczenia.
Od razu po znalezieniu się w środku pchnęła nogą drzwi, zamykając je za sobą. Następnie oparła jedną rękę o ścianę wąskiego przedpokoju, blokując wycofującej się Rosjance dalszą drogę ucieczki. Dopiero teraz jej mina zmieniła się ze słodkiej i uroczej na poważną. A nastolatka była przestraszona nie na żarty. Już nie raz przekonała się przecież, że Amerykanka była nieprzewidywalna. Najpierw wypisywała do niej na facebooku, potem wbiła jej do pokoju, a teraz przypiera do ściany i wpatruje się prosto w oczy. Dosłownie jak drapieżnik ze swoją bezbronną ofiarą.
- Cały czas mnie spławiasz i ignorujesz. Myślałaś, że ucieczką załatwisz sprawę? Niedoczekanie twoje - odparła Ashley, śmiertelnie poważnym tonem głosu. - Nie taką Elenę Woronową widziałam na występach. Ty działasz, nie uciekasz - zmrużyła lekko oczy.
- To podchodzi pod stalking - odparła dziewczyna, próbując bardziej wcisnąć się w ścianę, byle tylko zwiększyć odległość między nimi. - Chcesz mnie wykończyć psychicznie, czy co?
- Serio tak to postrzegasz? - zdziwiła się Ashley, momentalnie zmieniając wyraz twarzy na łagodniejszy. - Nie taki był zamiar - westchnęła cicho. - No pomyśl. Jesteś tu całkiem sama, otoczona przez zupełnie obcych ludzi. Na logikę, powinnaś chcieć znaleźć sobie jakąś znajomą lub znajomych, z którymi mogłabyś spędzić czas i wspierać wzajemnie przed występem. A gdy już ja, jako jedna jedyna zaczynam cię zaczepiać i wykazuję chęć zakolegowania się, ty mnie od siebie odpychasz i uciekasz - w tym momencie zrobiła krok do tyłu, dając dziewczynie więcej przestrzeni. - Mila i Yuri przez telefon nie zastąpią ci towarzystwa i wsparcia, gdy nie ma ich obok.
- Wiem przecież - mruknęła Elena, spuszczając wzrok.
- To co, spróbujesz się do mnie przekonać? Powinnaś się skorzystać z takiej okazji, bo trudno zdobyć moją sympatię - Amerykanka uśmiechnęła się przyjaźnie.
- A ja czym sobie na to zasłużyłam? - szatynka skrzyżowała przed sobą ramiona, unosząc jedną brew.
- Jazdą - odpowiedziała krótko brunetka. - Chociażby taka Anya. Totalnie nie zasługuje na miano mistrzyni. Jeździ jak jakiś robocik, który ma wstukane dane oprogramowanie i wykonuje wszystkie elementy mechanicznie. Brak zgrania z muzyką, ale punkty na trudną czy skomplikowaną kombinację lecą, nie? - prychnęła z rozbawieniem. - Mało zostało takich łyżwiarek, które skupiają się na tym, by wszystko ze sobą współgrało, zamiast na wciśnięciu jak największej ilości trudnych elementów.
Nastolatka spojrzała na nią zaskoczona, ale po chwili się uśmiechnęła.
- Dzięki - odparła, powoli czując się coraz bardziej swobodnie w towarzystwie łyżwiarki.
Może rzeczywiście źle ją na początku oceniła? Faktycznie, od początku pobytu tutaj to Ashley cały czas zwracała na siebie uwagę dziewczyny i non stop nie dawała jej spokoju. Elena z początku uznawała to za próby dobicia jej przed występem. W końcu często w filmach te lepsze docinały nowym i niedoświadczonym rywalkom. Tymczasem Amerykanka chyba naprawdę nie miała złych zamiarów, a zwyczajnie chciała się zakolegować z Rosjanką.
- A pamiętasz naszą rozmowę na dzisiejszym treningu? - przechyliła lekko głowę. - Wiem, że nie chodziło o stres. Powiesz prawdziwy powód?
Dziewczyna otworzyła lekko usta, z początku zdziwiona, ale szybko je zamknęła, przymykając przy tym oczy. No tak, co, jak co, ale Ashley nie była głupia. Na pewno zauważyła, że coś innego było na rzeczy.
- Tęsknię za Yurim - przyznała po chwili. - Chyba się uzależniłam od jego obecności. Zwłaszcza że na Rostelecom to on pomagał mi się odstresować.
- Wiedziałam - brunetka spojrzała na koleżankę, kręcąc głową. - Zrobimy ci zaraz szybki odwyk. Chodź, poplotkujemy! - złapała Elenę za rękę, po czym pociągnęła ją w stronę łóżka, na którym od razu usiadła. - Ja pierwsza! Wiesz, że Anya przed swoimi pierwszymi finałami Grand Prix całowała się z dziewczyną?
- Serio? - nastolatka usiadła obok, patrząc z niedowierzaniem na Amerykankę. - Ale przecież miała samych chłopaków.
- Okazała się jednak zainteresowana też dziewczynami - Ashley przewróciła oczami. - Ale lepiej nikomu tego nie mów. Jak to dojdzie do mediów, dojedzie nas obie i dwa razy mocniej - wzdrygnęła się na samą myśl o zemście ze strony czarnowłosej wiedźmy.
I takim sposobem brunetka wreszcie osiągnęła swój cel, jakim było przekonanie do siebie Eleny. Kto to słyszał, żeby akurat ona zabiegała o czyjeś względy? Nigdy by się nie spodziewała, że role zostaną odwrócone. Ale najwidoczniej kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Dziewczyny przegadały razem cały wieczór, aż w końcu jednogłośnie stwierdziły, że potrzebują odpoczynku i Ashley wróciła do swojego pokoju. Nazajutrz po śniadaniu razem poszły na lodowisko oglądać zmagania solistów w programie krótkim. I cóż mogły robić dwie łyżwiarki, gdy prezentowali się przed nimi sami faceci? Oczywiście obczajać każdego po kolei. Tylko Georgiego Elena sobie darowała ze względu na to, że był to jej kolega od wspólnego trenera i ograniczyła się do zwykłego kibicowania mu.
Popołudnie spędziły już jednak oddzielnie. Ashley ze swoją trenerką, a nastolatka w pokoju, rozmawiając przez telefon z Yurim.
- Na początku mnie irytowała, ale okazała się naprawdę fajna - stwierdziła Elena, bawiąc się skrawkiem bluzki.
- To dobrze, że w końcu z kimś się poznałaś - odparł blondyn. - A jak się czujesz przed jutrzejszym dowolnym?
- Co ma być, to będzie. Postaram się wypaść jak najlepiej. W końcu mamy wspólny układ do zatańczenia na finałowej gali, prawda? - uśmiechnęła się do słuchawki.
- Prawda - przyznał chłopak.
No przecież, nie po to tyle ćwiczyli i zakradali się na lodowisko po treningu, żeby szansa na zaprezentowanie się z zupełnie innej strony i zaskoczenie publiczności miała im przemknąć koło nosa. Poza tym Elena już jakiś czas myślała o tym, jak duży postęp zrobili we wspólnej jeździe. I nawet nie chodziło o stronę techniczną, bo to oboje doszlifowali na zwyczajnych treningach. Myślała raczej o tym, jak zachowywali się podczas niej. Na początku to ona czuła się niezręcznie, gdy byli blisko siebie, bo przecież nie mogli non stop jeździć w odległości dwóch metrów. Z kolei gdy nastolatka się oswoiła, to blondyn sprawiał wrażenie, jakby było mu niekomfortowo podczas zbliżenia, czego oczywiście się wypierał, gdy dziewczyna go o to pytała. Jednak w ciągu ostatnich prób oboje czuli się w pełni swobodni i nawet szatynka zauważyła, że jeździli jakby bardziej z uczuciem, dosłownie jakby zamieniali się wtedy w Anastazję i Dimitrija. Oczywiście oprócz tego układu, Elena miała jeszcze jeden solo, przygotowany na wszelki wypadek na Rostelecom Cup i NHK Trophy, chociaż wątpiła w to, że będzie miała szansę go zaprezentować.
I w końcu przyszedł dzień, w którym wszystko miało się okazać.
- Wyniki Anyi Doborowej! - ledwo speakerka wypowiedziała te słowa, a salę znów wypełniły wiwaty i głośne oklaski.
Ostatnie dwie zaaodniczki stały przy kotarze w przejściu między lodowiskiem a kulisami. Patrzyły na ekran z wyświetlona tabelą punktów, młodsza z niepokojem, a starsza z obojętnym wyrazem twarzy. Czarnowłosa Rosjanka aktualnie zajmowała pierwsze miejsce w nocie ogólnej i teraz pozostały już tylko dwa występy: Ashley oraz Eleny. Dla Amerykanki wystarczyło schylić się po medal, pytanie tylko, w jakim kolorze, a co do nastolatki... Spekulacje były różne. Niektórzy sądzili, że uda jej się wspiąć na podium, a inni uważali, że nie da rady przez zbyt małe doświadczenie.
Po chwili Anya ze zwycięskim uśmiechem na twarzy opuściła Kiss & Cry i ruszyła w stronę wyjścia, gdzie stały dwie łyżwiarki.
- Spróbujcie to pobić - prychnęła z pogardą, kiedy je mijała, posyłając przy tym swojej największej rywalce wyzywające spojrzenie.
Brunetka odprowadziła czarnowłosą poważnym spojrzeniem, sprawiając wrażenie, jakby w myślach mordowała ją najbardziej bolesnymi sposobami. Dopiero gdy dziewczyna zniknęła za zakrętem, Amerykanka uśmiechnęła się szeroko, jedynie na pozór słodko.
- Zniszczę ją - powiedziała, na tyle wesołym głosem, Elena aż odsunęła się o krok ze strachu. - Życz mi powodzenia! - rzuciła do nastolatki już znacznie przyjaźniej i szybkim krokiem podeszła do bramki, by po chwili wskoczyć na lód.
- Na lodowisku, reprezentująca Stany Zjednoczone, Ashley Winston!
Brunetka wymieniła jeszcze parę słów z trenerką, po czym pognała na środek lodowiska. Przywitała się z rozentuzjazmowaną publicznością, machając do nich, gdy zataczała kółko. Żałowała, że tym razem to Elena występowała jako ostatnia, ale każdy czas jest dobry na świetne show, prawda? Na program dowolny wybrała "Toxic" w wykonaniu District 78 wraz z Cheesą.

Razem na szczyt [Yuri Plisetsky x OC]Where stories live. Discover now