Rozdział 9

3K 296 86
                                    

- Viktor! Oni serio zostali tu zamknięci - Mila spojrzała karcąco na starszego łyżwiarza, stojąc w wejściu do pokoju, gdzie zasnęła dwójka nastolatków.
O całym wydarzeniu dowiedziała się dopiero gdy przyszła rano i zastała przy drzwiach Viktora, który właśnie przekręcał zamek drzwi wejściowych. Zazwyczaj zamykał i otwierał budynek woźny, ale najwyraźniej miał aktualnie jakiś urlop czy coś. Mila miała nieco więcej zaufania do Yuriego, a do Eleny już szczególnie, dlatego zaraz po sprawdzeniu szatni poszła ze srebrnowłosym do pokoju klubowego i tam zastała to, czego się spodziewała. Teraz oboje stali w wejściu, patrząc na młodych łyżwiarzy, śpiących na kanapie. Wyglądali dosyć uroczo, bo blondyn ułożył głowę na brzuchu dziewczyny jak na najwygodniejszej poduszce.
- Ups? - Viktor uśmiechnął się niewinnie i szybko zrobił im kilka zdjęć, uwieczniając, słodki według niego, moment.
- Jesteś okrutny - westchnęła Mila i podeszła do kanapy.
Pochyliła się nieco nad przyjaciółką i trąciła delikatnie jej ramię. Przecież nie mogli spać nie wiadomo ile, zwłaszcza że za niedługo miał przyjechał Yakov. Gdy szatynka w końcu uchyliła powieki, czerwonowłosa uśmiechnęła się szeroko.
- Budzimy się - zawiadomiła.
Elena zamrugała dwukrotnie, po czym uniosła lekko na łokciach. Przetarła oczy i rozejrzała dookoła, uprzytamniając sobie, co wczoraj się wydarzyło. No tak, zamknęli ich na lodowisku i postanowili przenocować w pokoju. Cena tajemnicy, czyż nie? Po chwili odwróciła głowę w stronę chłopaka i potrząsnęła nim delikatnie.
- Już rano - powiedziała zaspanym jeszcze głosem i ziewnęła przeciągle.
Blondyn wymruczał coś niewyraźnie pod nosem, a następnie uniósł głowę, rozglądając się sennym wzrokiem. Zmrużył oczy, natrafiwszy spojrzeniem na Viktora, zaczynając dzień od przypływu złości.
- Dzięki za pomoc - rzucił sarkastycznie.
- Nie ma za co - mężczyzna nadal niewinnie się uśmiechał, przeglądając zrobione im przed chwilą zdjęcia, o czym oni oczywiście nie wiedzieli.
Yuri prychnął pod nosem i podniósł się do siadu, przy okazji ściągając z ich obu koc, którym się przykryli. To znaczy, Elenę przykrył chłopak, a potem ona jego, gdy obudziła się w nocy. Wstał, próbując nieudolnie złożyć materiał tak, jak przed ich przyjściem, do czego niezbyt miał jednak talent. Nie zdążył nawet przez to zauważyć, jak Nikiforov podszedł do Eleny i objął ją ramieniem.
- Jak będzie synek to nazwiecie go Viktor, prawda? Córeczkę też możecie nazwać Viktor... Albo raczej Viktoria - zagadał, nie tracąc swojego typowego tonu głosu.
Dziewczyna z początku nie załapała, o co mu chodzi, więc spojrzała na niego pytająco. Dopiero po chwili dotarło do niej, co zasugerował starszy łyżwiarz i nagle cała poczerwieniała.
- Ale my nic takiego nie robiliśmy! - zaprzeczyła natychmiastowo, odskakując od Viktora jak oparzona.
- Przestań się nad nimi znęcać - w obronie nastolatków stanęła w końcu Mila, przybierając pouczający ton. - Nie tknąłeś jej, prawda? - zwróciła się do Yuriego, tak dla zwykłego upewnienia.
- Oczywiście, że nie! - burknął i pociągnął szatynkę za rękę, pomagając jej wstać z kanapy. - Chodź się przebrać. Za kilka minut będzie Yakov, lepiej, żeby nie wiedział, co się stało. Wy też macie mu nie mówić, jasne? - spojrzał na niebieskookich terrorystów.
- Jasne, jasne - Mila machnęła lekceważąco ręką i podeszła do Eleny, obejmując ją ramieniem i wykradając Yuriemu. - A ja mam dla ciebie niespodziankę! - uśmiechnęła się szeroko.
- Jaką? - zaciekawiła się szatynka, ruszając razem z przyjaciółką w stronę szatni.
- Jak ci teraz powiem, to już nie będzie niespodzianka - puściła jej oczko. - Pokażę ci podczas przerwy w treningu.
Yuri tylko obserwował kątem oka dziewczyny, które zostawił w tyle, oraz Viktora, który dogonił chłopaka i teraz szedł obok, podgwizdując cicho. Widząc go zaraz po przebudzeniu, naprawdę miał ochotę go rozszarpać w pierwszym odruchu. Ale patrząc na całą sytuację z drugiej strony... Elena była dość wygodną poduszką, więc na komfort podczas snu nie mógł narzekać. I chociaż wolał, aby taka sytuacja się nie powtórzyła, nie byłby chyba znów tak wściekły czy niezadowolony, jeśli mieliby powtórkę z rozrywki.

Razem na szczyt [Yuri Plisetsky x OC]Where stories live. Discover now