Rozdział 24

2.2K 270 67
                                    

Elena siedziała na szpitalnym łóżku, bo oczywiście przez pierwsze dni lekarze nie pozwalali jej się zbytnio ruszać, mimo że zapewniała, iż czuje się znakomicie. Dlatego teraz opierała się o ramę łóżka, nie zamierzając nadal leżeć plackiem. A Ashley, nie chcąc kisić się na krzesełku, wkitrała się na miejsce obok dziewczyny, co nie było takie trudne, skoro obie były szczuplutkie. Brunetka pomyślała o wszystkim i przyniosła ze sobą dwie butelki nestea, ogromną paczkę popcornu, a nawet laptopa, żeby miały na czym oglądać live stream z zawodów. Nastolatka dziwiła się Amerykance, że ta w ogóle chciała tu siedzieć, podczas gdy mogła gdzieś pójść lub oglądać występy z trybun. Jednak nie narzekała na jej towarzystwo, bo zawsze lepiej oglądać z kimś, niż samemu. Chciały też jeszcze zaprosić Milę, ale jej wczorajsza wycieczka z lodowiska do szpitala w króciutkiej sukieneczce, mimo przejazdu taksówką, przyniosła konsekwencje i biedna siedziała teraz zakichana w hotelowym pokoju.
Na lodowisku zaprezentowali się już Christophe Giaccometti, Otabek Altin, Yuuri Katsuki oraz Jean-Jacques Leroy. Póki co najwyżej znajdował się, o dziwo, Japończyk. Reprezentant Kanady zamienił pierwsze skoki w swoich kombinacjach na potrójne Axele, ale chyba przecenił swoje możliwości, bo to właśnie podczas nich zaliczył upadki. Na występ czekali jeszcze jednak dwaj najlepsi łyżwiarze. Na lód wszedł właśnie Viktor, na którego widok Ashley zamruczała cicho.
- Ale z niego ciacho - przyznała z uśmiechem i westchnęła. - Zawsze jak trafi się przystojny, to albo już zajęty, albo gej. A w tym przypadku obie opcje - wymamrotała niezadowolona i wzięła kolejną garstkę popcornu do ust.
- A ty nie jesteś w kimś innym zauroczona? - spytała Elena. - Tak przynajmniej mówiłaś Anyi przed ceremonią na NHK.
- Chodziło o Caroline, moją trenerkę. Ale to nie znaczy, że nie mogę się oglądać za innymi. Przynajmniej póki nie jestem jeszcze w związku - odparła dziewczyna. - A jak z tobą i Yurim?
- Chyba nic z tego nie będzie, skoro nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek wrócę do Petersburga - mruknęła szatynka.
- Wiesz, zazwyczaj nie popieram związków na odległość, ale tym razem radzę ci to przemyśleć. Zdążyliście się zżyć, a ja nie potrafię wyobrazić was sobie oddzielnie z innymi partnerami - stwierdziła Ashley.
- Zastanowię się jeszcze - zapewniła nastolatka i wskazała ruchem głowy na ekran laptopa. - Zaczyna się.
"Phantom of the Opera" był jednym z najpiękniejszych według Eleny utworów. Tym bardziej chętnie oglądała występy Viktora, gdy mogła przy okazji posłuchać lubianej piosenki.
Pierwszym elementem był poczwórny Flip, kiedyś lądowany tylko przez Nikiforova, a obecnie wykonywany również przez Katsukiego i JJ'a. Oczywiście lądowanie bezbłędne. Dziwne było to, że mężczyzna w ogóle nie wyglądał na zdenerwowanego. Elena, tak jak Yuri, podejrzewała jakiegoś asa w rękawie i z jednej strony intrygowało ją, co to może być, a z drugiej szczerze bała się o blondyna. Z tego, co wiedziała, Viktor pozmieniał kolejność skoków i kombinacji, ale nie ujawnił im w jaki sposób.
Kolejnym punktem programu była kombinacja potrójnego Axela i potrójnego toeloopa. Dość trudna, ale dla pięciokrotnego Mistrza Świata była pestką. I ją wykonał poprawnie, a następnie przeszedł do kombinacji piruetów. Trzeba było przyznać, że jednak brakowało go w poprzednim sezonie. Viktor to był zupełnie inny poziom. Nie wysoki, ale nie niski. Po prostu inny. Słusznie dostał kiedyś miano Księcia Lodowiska, choć równie dobrze można go było nazwać królem. Który koronę oddał rok temu Yuriemu. Ciekawe, czy tym razem zabierze ją z powrotem?
Przyszła kolej na następny skok, jakim był poczwórny Lutz. Tak jak poprzednie, wykonany perfekcyjnie! A zaraz po nim druga kombinacja piruetów.
- Już mi gorąco - powiedziała Ashley i potrząsnęła materiałem bluzki dla ochłody.
Elena tylko zaśmiała się krótko i dalej obserwowała uważnie występ. Po piruetach nastąpiła sekwencja kroków jak zwykle energiczna i przyciągająca uwagę. Jedyne co mogło zaniepokoić czujnego obserwatora to to, że trwała o wiele dłużej niż we wszystkich poprzednich programach. Oszczędzał siły na coś większego? Prawdopodobnie tak. I nie trzeba było długo czekać, by się przekonać.
Potrójny toeloop. Potrójny toeloop. Podwójny Loop. Podwójny Loop. Podwójny Loop i podwójny Loop! Sześć skoków w jednej kombinacji! Elena otworzyła szeroko usta, podobnie jak Ashley, obie oniemiałe tym, czego dokonał Nikiforov. Podobnie jak publiczność, która pomimo trwania układu, już podniosła krzyk. Inaczej zareagowali pozostali łyżwiarze, którzy po raz kolejny przekonali się, że mistrza nikt nie przebije.
- Już wiadomo, kto zdobędzie złoty medal - skomentowała Amerykanka.
- Chyba tak - pokiwała głową szatynka.
Chociaż w głębi serca miała nadzieję, że jej przyjaciel mimo wszystko osiągnie wyższy wynik. Zastanawiało ją też, jak się teraz czuje.
A czuł on się niezbyt dobrze, szczególnie po ogłoszeniu wyników.
Yuri otworzył szeroko oczy, gdy na ekranie wyświetlił się ten Viktora. Mężczyzna uzyskał 320,09 punktu w nocie ogólnej, a więc ustanowił nowy rekord świata. Blondyn zacisnął palce na barierce, przymykając oczy. Wiedział, no po prostu wiedział, że srebrnowłosy ma w zanadrzu niespodziankę. I jak miał to pobić? Nie było szans. Zresztą i tak już miał niewiele motywacji.
Elena czuła się fatalnie i chociaż chłopak o tym nie wiedział, a jedynie mógł się domyślać, sam nie miał zbyt dobrego samopoczucia od momentu, w którym Yakov opowiedział o rozmowie z rodzicami dziewczyny. Nastolatek dotąd nawet nie myślał, co by było, gdyby szatynka ich opuściła, a na pewno nie akurat teraz. Przecież miała zostać z nimi jeszcze na długo. Yuri czekał, aż Elena udoskonali swoje umiejętności i stanie na podium ze złotym medalem, a on będzie z niej dumny i razem to uczczą. A teraz miała tak po prostu wyjechać? Przecież bywał w Moskwie zaledwie dwa czy trzy razy w roku. Nie chciał, by tak teraz wyglądała jego znajomość z przyjaciółką. Kontakt tylko przez internet i telefon, a spotkanie na żywo dwa, może trzy razy. Nie tak miało być.
- Reprezentujący Rosję, Yuri Plisetsky!
Chłopak bez entuzjazmu oddalił się od barierki i wyjechał na środek lodowiska, witając z publicznością.
Po co miał walczyć o złoty medal? Przecież i tak nie zatańczą wspólnego programu, bo lekarze za nic jej nie wypuszczą już jutro. Poza tym nawet po wypisaniu ze szpitala miała się jeszcze przez jakiś czas oszczędzać.
Pierwszym skokiem był potrójny Flip. Oczywiście wylądował go bez trudu, ale sukces nie przyniósł mu szczególnej radości. Tak samo również następny skok, czyli potrójny Lutz.
Zwycięstwo jakoś straciło dla niego na wartości. Wcześniej nawet nie wiedział, jak to jest dzielić z kimś radość z sukcesu. Później poznał to uczucie dzięki Elenie, a teraz zostało mu zabrane. Czuł, że nawet gdyby stanął na podium, nie przyniosłoby mu to takiej satysfakcji, jeśli przyjaciółka nie będzie stała uśmiechnięta za barierką.
Tak myślał aż do pewnego momentu, gdy chcąc skoczyć potrójnego Axela, uderzył o lód, nie zaliczając skoku. Momentalnie podniósł się, dopiero w tej chwili przypominając sobie o jednej istotnej rzeczy. On nigdy się nie poddawał. Niezależnie od sytuacji. Przecież przyjaciółka oglądała jego występ i nie mógł jej zawieść. Na pewno nie chciałaby, żeby zawalił szansę na zwycięstwo przez myśli o niej.
Zakończył kombinację piruetów, do której przeszedł zaraz po nieudanym Axelu i przygotował się do dwóch skoków.
Żadnego upadku więcej.
Poczwórny Salchow i potrójny toeloop! Idealnie!
Zawsze walczył do ostatniego momentu. Choćby miał roztopić cały lód, stanie na podium. W końcu to jego występ miał być najbardziej rozgrzewającym tego wieczoru.
Teraz miał czas na odpoczynek podczas sekwencji kroków. Czekała go jeszcze kombinacja czterech skoków, ale później musiał czymś jeszcze nadrobić stratę punktów za upadek.
Poczwórny toeloop, potrójny toeloop, podwójny Loop i podwójny Loop! Świetnie! Mógł spokojnie przejść do drugiej kombinacji piruetów. Tym razem kręcił się o wiele szybciej niż poprzednio.
Wiedział, że Elena patrzyła. Nie przegapiłaby jego występu. Wiedział też, że jest uważną obserwatorką, więc na pewno zauważyła zmianę w jego jeździe. Dopiero po tym nieszczęsnym Axelu odzyskał wolę walki i wczuł się w program jak nigdy wcześniej. Dla niej postanowił zatańczyć to, jak najlepiej mógł.
To, co było jego motywacją, potrafiło go też demotywować. Zależało tylko, jak na to patrzył. Ale nie miał jej tego za złe. Wręcz przeciwnie. Nie wyobrażał sobie lepszej osoby, której mógłby dać prawo do napędzania go lub wstrzymywania. Był gotów w pełni poddać się jej kontroli. A raczej uczuciom, które go łączyły z dziewczyną.
Kolejny skok, czyli poczwórny Salchow! Zaliczony. Jeden z jego ulubionych elementów. Pozostała mu jeszcze jedna kombinacja i to w niej ostatni skok postanowił bardziej zwielokrotnić.
Potrójny Axel z potrójnym toeloopem! Zrobił to.
Ostatnim elementem była kombinacja piruetów, ale to już pikuś. Nabrał doskonalej rotacji i znów kręcił się jak na karuzeli, którą ktoś dobrze ją rozpędził. Zatrzymał się równocześnie z muzyką i zaraz po przybraniu końcowej pozy zgiął się w pół, wyczerpany jazdą. Oddychał szybko, a serce biło w zawrotnym tempie. Gdy tylko odrobinę się uspokoił, wyprostował się, po czym ukłonił cztery razy przed publicznością.
Nie był z zadowolony z początku, ale potem dał z siebie dosłownie wszystko i jeszcze więcej.
Ruszył w stronę barierki, a dojechawszy, wziął ochraniacze od Yakova.
- Wykończysz się kiedyś - stwierdził trener, kręcąc głową.
- Jeśli to pomoże mi wygrać, mogę się nawet wykończyć - odparł blondyn, a po założeniu ochraniaczy, narzucił na siebie bluzę.
Ruszył do Kiss & Cry i wbił wzrok w ekran. Chciał jak najszybciej poznać wyniki, choć nie wierzył w to, że pobije Viktora. Kombinacja sześciu skoków to nie byle co. Pierwszy raz ktoś dokonał czegoś takiego. Może i nastolatek powinien się tego nauczyć? Na pewno spróbuje podczas przygotowań do następnego sezonu. Przecież musiał walczyć o swoją górującą pozycję.
- Wyniki Yuriego Plisetskiego - powiedział speaker, a chłopak aż przysunął się bliżej brzegu ławki.
Uzyskał 212,37 punktu za program dowolny, a w nocie ogólnej dawało to 318,63, czyli tak jak przewidywał. Zajmował drugie miejsce, zaraz po Viktorze. Zabrakło mu dwóch punktów do zwycięstwa. Gdyby nie ten upadek... Może na mistrzostwach uda mu się pokonać srebrnowłosego? Na pewno będzie do tego dążył. Pomachał w stronę publiczności i wkrótce opuścił z Yakovem Kiss & Cry, ruszając do korytarza za kotarą.
- Gratuluję, było blisko - Viktor zaklaskał w dłonie, uśmiechając się do chłopaka. - Zgaduję, że jeszcze będziesz próbował mnie pobić?
- Oczywiście. Myślałeś, że się poddam? - prychnął Yuri, unosząc usta w przebiegłym uśmiechu.
- Na początku tak wyglądało - przypomniał Nikiforov, przez co blondyn momentalnie spoważniał. - Chyba że to nie ja byłem powodem twojej chwilowej demotywacji? - uniósł jedną brew.
- Nie mówmy o tym - mruknął chłopak, po czym wyminął mężczyznę.
Oczywiście, że Viktor miał rację. Ale Yuri nie chciał o tym rozmawiać, a na pewno nie z nim.

***

O ile zmagań solistów Elena za nic w świecie nie mogła przegapić, tak na oglądanie gali następnego dnia nie miała zbytniej ochoty. Od usłyszenia wiadomości, że ma wracać do Moskwy, minęły dopiero dwa dni, a dla niej to było jeszcze zbyt krótko, by pogodzić się ze wszystkim. Dlatego postanowiła na popołudnie odłączyć się od wszystkich mediów, które pewnie będą dziś zawalone zdjęciami i filmami z gali. Włączyła sobie jakiś serial i to na jego oglądaniu spędziła cały czas trwania występów.
Oczywiście jeszcze wcześniej, przed próbami odwiedził ją Yuri, chociaż na chwalenie się srebrnym medalem nie miał wielkiej ochoty. Mimo to Elena i tak mu pogratulowała. O tym, że na początku występu był jakiś smętny, nawet nie wspominała. Wolała go o to nie wypytywać. Może nie chciał o tym mówić, skoro sam nic nie wspominał?
Porozmawiali, pożartowali i chłopak musiał już iść na próby.
Z kolei to, co stało się jakiś czas po gali, totalnie ją zaskoczyło. Podobnie jak lekarzy, którzy zobaczyli grupkę sześciu łyżwiarzy w eleganckich strojach, którzy przyszli wieczorem do szpitala i wcale nie byli pijani. Bez pytania o cokolwiek ruszyli prosto do pokoju szatynki, wprawiając ją w niemałe osłupienie. Byli niesamowici.
- Mieliście być teraz na bankiecie - zamrugała dwukrotnie, jakby nie dowierzała swoim oczom.
- Jeszcze tam wrócimy, ale bez ciebie to nie to samo, więc pomyśleliśmy, że wpadniemy na chwilę - wyjaśniła Ashley.
- Tylko ani słowa pielęgniarkom o tym, co mamy - dodał Giaccometti, który również, przyszedł, wyjmując z torby przemyconą butelkę szampana.
- Chwila, chwila, Chris. Jako wujkowie powinniśmy jej pilnować i nie dawać alkoholu przed ukończeniem osiemnastu lat - przypomniał Viktor, patrząc poważnie na Szwajcara.
- A ty w jakim wieku pierwszy raz się upiłeś? - uniósł brwi blondyn.
Srebrnowłosy zamilkł na krótką chwilę, wpatrując się w przyjaciela, po czym odwrócił wzrok.
- Nie było rozmowy.
Wszyscy zebrani zaśmiali się, a Chris nalał szampana do każdego z kieliszków. Z kolei Ashley puściła muzykę z laptopa. Tyle że nie przejmowała się zbytnio miejscem ich tymczasowej imprezy i ustawiła głośność na maksa. Dopiero Mila przyciszyła muzykę, żeby nie naruszać zbytnio zasad panujących w szpitalu. I tym sposobem przenieśli część bankietu do Eleny, by również ona mogła w nim choć trochę uczestniczyć. Nastolatka tym bardziej wtedy żałowała, że kontakt z tymi wspaniałymi ludźmi stanie się ograniczony. I mimo zakazów lekarzy, czuła się na tyle dobrze, żeby wstać z łóżka, zamiast w nim ślęczeć przy innych. W razie czego wszyscy czujnie ją obserwowali, żeby, gdy zajdzie taka potrzeba, szybko złapać i położyć z powrotem. Najbardziej ostrożny był Yuri, który nie spuszczał jej z oka nawet na sekundę i starał się być cały czas przy niej. W sumie to nie tylko dlatego, że się o nią mimo wszystko niepokoił, ale też dlatego, że chciał się nacieszyć jej widokiem i obecnością, zanim... No właśnie. Rozstaną się na naprawdę długi czas. I był to przecież ich pierwszy oraz ostatni wspólny bankiet.

Razem na szczyt [Yuri Plisetsky x OC]Where stories live. Discover now