- Vitya.
- Masz?- spytałem, chodź znałem odpowiedź. Yakov nigdy mnie nie zawiódł i tak było i tym razem. Położył na biurku teczkę, po którą sięgnąłem i zacząłem przeglądać.
- Coś jeszcze?
- Nie. To wszystko. Co u twojej żony?
- Wreszcie dobrze. Pogodziła się już..
- Na pewno? W takim weź i przejrzyj tę teczkę i jutro powiesz mi co o tym sądzisz.
- Oczywiście.- wziął teczkę ode mnie i nie czekając na pozwolenie wyszedł. Całe szczęście, że Yakov zgodził się zostać moją prawą ręką. Spojrzałem na biurko, a po chwili już trzymałem przyniesioną teczkę oraz zapaliłem papierosa. Tak więc sprawdźmy jak tym razem spisał się Yakov...
***
- Nikiforov!- usłyszałem krzyk za swoich pleców. Poprawiłem okulary po czym spojrzałem za siebie. A ten idiota czego chce?
- Czego, grzecznie pytam.- warknąłem wypuszczając dym z ust.
- Jakiś niemiły. Chodzą słuchy, że nie dajesz sobie rady na stanowisku twojego starszego.
- A ty powinieneś wiedzieć Ivan, że takie plotki mnie nie dotyczą.
- Mhmm.. Ale plotki co do twojego siostrzeńca to jednak mogą być prawdziwe.- spojrzałem na niego wilkiem na co się zaśmiał.- No wiesz, chodzą słuchy iż Lev zamienia się w geja w tej Japonii.
-Co?- spytałem całkowicie skupiając swoją uwagę na jego osobie.
- Nom. Podobno młody się zakochał! I to jednym z ludzi naszego znajomego Tetsurou.
- Ta gnida... Chyba będę musiał ich niebawem odwiedzić.- powiedziałem lodowatym tonem, na co Czajkowski jedynie się zaśmiał.
- Na kiedy zabukować bilet?- spojrzałem na niego wymownie.- Rozumiem. Będzie to zrobione na ten piątek.
- Ciesze się. Coś jeszcze czy to wszystko?
- Chłopcy marudzą iż brakuje towaru w północnym regionie.
- Zbierz listę i połóż mi ją jeszcze dziś na biurku.
- Victor, tu jesteś. Łukasiewicz chce zorganizować spotkanie, na dzisiejszy wieczór.
- Czas?
- Dwudziesta pierwsza. Miejsce pozwolił nam wybrać.
- Zarezerwuj miejsca w klubie " Błękitny motyl".- ten nic nie powiedział, jedynie skinął głową wyciągając telefon i robiąc rezerwację.- A ty co tu jeszcze robisz? Nie dałem ci przypadkiem roboty?
- Da... Oj Vitya na starość robisz się zrzędliwy.
- Co żeś powiedział gnido?
- To co słyszałeś imbecylu.- powiedział na co posłałem mu mordercze spojrzenie, na co odpowiedział mi tym samym a po chwili uśmiechnęliśmy się złośliwie.- Dooobra, spieprzam robić tę śmierdzącą robotę a ty idź na ten udany striptiz.
- Taa... Zazdrość Vania.- mruknąłem puszczając mu oczko i idąc w dalszą drogę. Wyciągnąłem telefon, zerkając na godzinę i nie przejmując się czy ten kotomaniak ma jakieś spotkanie, zadzwoniłem do niego. Odebrał na swoje szczęście po pierwszym sygnale.
- " Moshi, moshi?"
- Ty idioto! Wysłałem do ciebie Leva by wyleczyć go z homoseksualizmu a nie by jeszcze bardziej go w tym bagnie pogłębić!- warknąłem po japońsku, kierując się szybkim krokiem do mojej sypialni. Ten się zaśmiał na co wyzwałem go od dziwek po rosyjsku.
![](https://img.wattpad.com/cover/99212354-288-k106763.jpg)
YOU ARE READING
Naughty or Nice// Victuuri
FanfictionZawsze myślałem, że szczęście potrafię podarować sobie sam. Samotnie pracując, nie polegając na nikim innym niż na sobie. Nie posiadając głębszych relacji z innymi. Jednak czemu gdy tylko o tobie pomyślę czuję jak cały mój światopogląd kruszy się a...