Strzał szósty

165 12 3
                                    

- No Vitya do dłuuuuugiego zobaczenia.- powiedział Kuroo na co się zaśmiałem. Chyba dalej jest zły za ten incydent.

- Taak. Nie zobaczysz mnie do następnej imprezy.- mruknąłem uśmiechając się nieporadnie. Nie dość, że wracam z niczym to jeszcze zostałem wykiwany jak jakiś dzieciak!

- Panie Nikiforov, musimy już iść.

- Jasne. No do niebawem Tetsu.- wyciągnąłem w jego stronę dłoń, którą mocno chwycił. Ajć jest mocno wkurzony. Jak ja się cieszę, że nie jestem na miejscu tej dziewczyny. Szybko chwyciłem za swoją walizkę, kiwnąłem głową w stronę Yaku i Leva a następnie udaliśmy się do bramek.

- Można wiedzieć coś zrobił gdy mnie nie było?

- Ach nic. Jedynie troszeczkę zdenerwowałem Tetsurou.- mruknąłem z uśmiechem wyciągając bilet i przechodząc przez ten kochany slalom. Ale żeby dać się tak łatwo wykiwać tej małolacie? Urokiri Akari przykułaś moją uwagę i to dość mocno. Pokazaliśmy swoje bilety a następnie ruszyliśmy do kontroli bagażu, którą dość szybko przeszliśmy a ja na spokojnie wybrałem numer do Yakova.

- " Da?"

- Sprawdź dla mnie pewną osobę. Urokiri Akari.- i się rozłączyłem nie przejmując się spojrzeniem Vladimira. Następnie wybrałem numer do Ivana, który odebrał dopiero po szóstym sygnale.

- " Czego Nikiforov? Jestem zajęty.."

-" Ivan? Nie gadaj przez telefon gdy.. Ah! Mocniej!"- kobiecy głos przerwał jego wypowiedź na co jedynie westchnąłem zażenowany.

- Ivan na chwilę przestań posuwać tę laskę i zdaj mi raport z twojego zadania.- mruknąłem po rosyjsku.

- " Sorry Vitya, ale zadzwonię jak skończę."- i się rozłączył a ja się wkurzyłem. A więc tak chcesz pogrywać ? Dobrze, nawet bardzo dobrze. Ciekawe jak będziesz się zachowywał gdy pozbędę się tego twojego wkurzającego fiuta oraz oszpecę już i tak szpetną mordę.

- Em panie Nikiforov?

- Czego?

- Jeśli ma pan zamiar coś jeszcze kupować to może zrobimy to teraz bo niebawem będzie otwarcie naszych bramek.

- Jasne.- mruknąłem po czym wszedłem do pierwszego lepszego sklepu, biorąc pierwsze lepsze słodycze oraz kilka butelek różnych sake, zapłaciłem i udałem się do Vladimira. Ten jedynie zerknął na moje zakupy, nic nie mówiąc i ruszyliśmy w stronę naszej bramki. Westchnąłem bo już chciałbym znaleźć się w domu i zająć się swoją pracą a nie tym marnowaniem czasu...

***

- Kto po nas przyjedzie?

- Prawdopodobnie Yakov.- szybko mi odpowiedział gdzieś dzwoniąc, jak się okazało do żony. Lekko przyśpieszyłem kroku, dając mu odrobinę prywatności jednak dalej byłem na baczności. Nigdy nic nie wiadomo a ta ostatnia akcja jeszcze bardziej mnie w tym uświadomiła. Szybko znaleźliśmy się w budynku a następnie dość sprawnie przebrnęliśmy przez kontrolę paszportową. Vladimir poszedł po nasze walizki a ja spojrzałem na telefon. Widziałem kilka nieodebranych połączeń od Ivana oraz chyba pięćdziesiąt wiadomości. A niech tylko spróbuje mi potem marudzić na swój rachunek za telefon! Chyba wtedy naprawdę strzelę mu kulkę w łeb. Bo odcięcie mu jaj niczego nie przyniesie.. Na pewno nie mi, bo musiałbym go wysłuchiwać a wyrwanie języka także by nie pomogło, wybicie palców u rąk i nóg, może i by wtedy pomogło ale to ja musiałbym się z nim męczyć, bo matka... Ech. Nagle zawibrował telefon a ja spojrzałem kto dzwoni.

- Tak mamo?

- " Vitya skarbie słyszałam, że znowu pokłóciłeś się z Natalii."

- Nieszczególnie. To raczej jej wina za brak jakiegokolwiek zainteresowania tym gdzie jestem lub co mam w planach. A byłem podczas podróży służbowej.

Naughty or Nice// VictuuriDonde viven las historias. Descúbrelo ahora