Strzał piąty

139 16 9
                                    

Od autorki: Przed przeczytaniem tego rozdziału polecam przeczytanie 5, a zwłaszcza 6 rozdziału z książki " Beast" by lepiej zrozumieć co stało się Levovi ;-)


- Serio Lev? Tak dać się powalić dziewczynie, do tego mniejszej od ciebie!

- Ale to nie moja wina!- warknął łapiąc się za złamany nos. Spojrzałem na jego złamany nadgarstek. Nie ma co, albo dziewczyna miała farta, albo wiedziała co robi. Wypadałoby ją sprawdzić. Musiałbym tylko zdobyć jej dane, bo poza imieniem nic więcej nie wiem.

- Lev jak się ona nazywa?

- Akari, tyle sam wiem. Sam wiesz, że Kuroo-san nie lubi bawić się w takie rzeczy jak znajomość nazwisk swoich dziwek.

- Hmm....- mruknąłem sięgając po telefon. Akurat Yakov coś napisał a to rzadkość by to on do mnie bezpośrednio napisał. Przeważnie jego asystent to robi, no bo on to człowiek starej daty. Otworzyłem wiadomość, która zabierała jedynie słowo " Zadzwoń". Wybrałem jego numer, nie spuszczając wzroku z Leva, który dalej bawił się tym swoim nosem.

- " Da?"

- Co chciałeś?

- " Pamiętałeś tą swoją prośbę napisaną w dokumentach? No to jeszcze bardziej go sprawdziłem i jak ostatnio wysłałem Ivana by zobaczył jak się ta twoja nowa "zabawka"  się miewa i ktoś był u niego, z jednym powodem jakim chodzi się do prostytutek."

- Hoo. Ciekawie. Yakov mam dla ciebie nową robotę. Wyślę ci zdjęcie oraz imię pewnej osoby a ty znajdziesz o niej wszystko co możesz.

- " Dobrze. A co w sprawie tego chłopaka?"

- Dowiedz się czy to jego partner, czy był zmuszony i kto to jest.- rozłączyłem się, wstając i miałem wychodzić gdy ktoś zapukał.- Proszę.- drzwi się otworzyły a w nich stała nasza wojowniczka.

- Kuroo-san pana prosi, panie Nikiforov.

- Wystarczy Victor. Akari prawda?- przytaknęła.

- A co tu robi ta dziwka?!- warknął Lev pojawiając się przy nas. Ta nawet na niego nie spojrzała, jej spojrzenie było puste, jakby nie była tym wszystkim zainteresowana.

- Lev. No dobrze, a teraz może przejdziemy do konkretów. To gdzie mam iść?

- Już pana zapro..- położyłem jej palce a ustach.

- Victor nie pan.- puściłem do niej oczko po czym zabrałem palce.

- Dobrze, Victorze już cię zaprowadzam.- odwróciła się, wychodząc a ja ruszyłem za nią zostawiając Leva samego w pokoju. Co jakiś czas zerkałem w jej kierunku, zastanawiając się jakby zrobić jej zdjęcie.

- Mam coś na twarzy?- spytała nawet na mnie nie patrząc.

- Nie można patrzeć na piękną kobietę.

- A nie dziecko?- dalej patrzyła przed siebie a ja się zaśmiałem. Nawet na to nie zareagowała. Hmm czyli obojętność. Nie powiem dziki kociak. Tetsurou zna się jednak na dobieraniu sobie zabawek. Powiem tak, mogłaby zastąpić moją narzeczoną a jeśli jeszcze byłaby milsza lub też by umiała obsługiwać broń, to miałbym seksowną ochroniarkę. Nagle się zatrzymaliśmy, ta zapukała a gdy otrzymała pozwolenie otworzyła drzwi wpuściła mnie pierwszego do pokoju.

- Akari idź do Kenmy.- ta nic nie powiedziała tylko się ukłoniła, odwróciła na pięcie i poszła w swoją stronę. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem naprzeciwko Japończyka.

- A więc co czym chciałeś porozmawiać?

- O powodzie twojej wizyty. Bo nie uwierzę, że przyjechałeś tylko sprawdzić jak idzie z Levem.

Naughty or Nice// VictuuriWhere stories live. Discover now