Strzał czwarty

195 24 3
                                    

- Panie Nikiforov...

- Mówiłem Vladimir, że w miejscach publicznych i gdy jesteśmy sami masz mówić do mnie Victor.- westchnąłem spoglądając na rudzielca, poprawiając okulary. Ten podrapał się po karku, wstając.

- Chcesz kawy Victorze?

- Jasne. Ile jeszcze zostało do naszego odlotu?

- Dwie godziny. Bez mleka?

- A weź z mlekiem i cukrem.- mruknąłem wracając do książki. Nic więcej nie powiedział tylko ruszył w stronę costy. Poczułem wibracje w kieszeni marynarki, zamknąłem książkę i wyciągnąłem telefon, spoglądając na wyświetlacz i rozważając odrzucenie połączenia, lecz gdybym to zrobił ta osoba nie dałaby mi później spokoju. Odebrałem.

- Słucham?

- " Gdzie jesteś?!"

- Gdzieś. Czego chciałaś?

- " Trochę więcej szacunku do własnej narzeczonej!"

- Przypominam, że to zawsze można zmienić. I z narzeczonej staniesz się zwykłą kurwą. Czego chcesz?

- " Gdzie jesteś? Mieliśmy wybrać się razem na balet."

- Nie przypominam sobie, byś umawiała spotkanie z Lilii.

- " Nie muszę tego robić. Jestem twoją narzeczoną."- westchnąłem. Akurat wrócił Vladimir z dwoma kubkami kawy. Podał mi mój i zajął miejsce naprzeciwko mnie. Podziękowałem mu skinieniem głowy.

- Czemu ty się tym niby chwalisz? Dla mnie to udręka i jedynie kłopot. Tak więc jeśli nie masz nic ciekawego, inteligentnego lub rozsądnego do powiedzenia to żegnam.- nie czekając aż coś doda rozłączyłem się i już włączyłem tryb samolotowy.

- Dzięki.

- Proszę. Natalii?

- Taa... Dalej się zastanawiam co było w głowie mojego ojca gdy się zgodził na to małżeństwo. Już wolałbym wyjść za faceta niż za nią.- ten lekko się uśmiechnął.

- Wiesz, że twój ojciec przystanie nawet na takie rozwiązanie, w końcu jego siostra jest biseksualna.

- Wiem... I to mnie trochę martwi...- spojrzałem na kubek kawy a nagle się zaśmiałem czym skupiłem na sobie jego uwagę.- Ach nie, to nic takiego. Po prostu coś sobie przypomniałem.

- Rozumiem..

- A właśnie. Co u twojej córki?

- Ma się dobrze. Niedługo skończy pięć lat.

- Uaa. Toż to piękność. Już zaczynasz się martwić o adoratorów?- spojrzałem na niego z dwuznacznym uśmiechem, na co się zaśmiał.

- Jeśli któryś z nich mnie pokona to pozwolę im się z nią umówić na jedną randkę.

- Haa. Czyli, że każda jedna wygrana walka to jedna randka?

- Dokładnie.- znów się zaśmiałem, tym razem i on do mnie dołączył.

- Można wiedzieć w jakim celu lecimy do Japonii?

- Muszę przypomnieć pewnemu idiocie, że miał komuś coś wybić z głowy.

- Widzę, że Tetsurou nie sprawuje się w roli opiekunki.- stwierdził pijąc swoją kawę. Westchnąłem.

- Masz rację. Może i ma głowę do interesów, ale dalej ma 21 lat!

- A ty w tym wieku zacząłeś pracować jako prawa ręka swojego ojca. I jak widzisz, teraz dajesz sobie radę. Tetsurou wcześniej zaczął bo już w wieku 16 lat zajął się interesem rodziny, więc to naturalne że nie będzie przykładał uwagi jeśli chodzi o Leva. A sam przecież wiesz jaki on potrafi być.

Naughty or Nice// VictuuriOnde histórias criam vida. Descubra agora