Dzień Siódmy- the end <3

1.4K 82 11
                                    

-Ej, Kook, coś dzwoni- jeszcze przez sen słyszałem głos młodego, w akompaniamencie dźwięku, który rozpoznał bym zawsze, wszędzie i o każdej porze dnia i nocy, czyli dzwonka mojego telefonu.
-Cholera- obruszyłem się, nie czując się jeszcze gotowym do rozpoczęcia tego dnia.
Być może po części dlatego, że całkiem nieźle sobie z Tae zabalowaliśmy, oblewając wczoraj moją pracę, przez co kac dosłownie rozrywał mi głowę, oczy piekły mnie, podrażnione zbyt ostrym światłem, a w ustach wręcz płonął żywy ogień, jednakże nawet to wszystko, zsumowane do kupy i pomnożone po stokroć nijak się miało do głównej przyczyny mojej niechęci do dnia dzisiejszego. A mianowicie, właśnie mijał ostatni dzień naszej wspólnej wolności, ostatni dzień, kiedy mogliśmy pozwolić sobie na udawanie dwóch obcych, zwyczajnie zakochanych w sobie mężczyzn. I mimo, że cholerny telefon nie chciał przestać dzwonić, a łeb z każdą chwilą nawalał mnie coraz bardziej, nie zamierzałem tracić ani sekundy z tych drogocennych, ostatnich wspólny chwil.
-Mmm, koteczkuuuu- wymruczałem, z zamkniętymi oczami przyciągając do siebie ciałko chłopca -daj mi budzi-  złożyłem usta w dziubek i uśmiechając się pod nosem, czekałem aż moja prośba zostanie spełniona.
-Nie wygłupiaj się, ktoś się do ciebie dobija już z pół godziny- blondyn zdzielił mnie z otwartej dłoni w ramię, udając oburzenie, chociaż dobrze wiedziałem, że się śmiał.
-Mhmm...a kto to?- zapytałem od niechcenia, siłując się z młodszym, by dał mi się przytulić.
-W tym problem, że nie wiem, bo nie mogłem znaleźć tego głupiego telefonu!- fuknął, ulegając mi w końcu.
-Czyli to nic ważnego, inaczej byś go znalazł- odpowiedziałem cicho, napawając się spokojem.
-Jutro wracają rodzice- zaczął niepewnie Tae po około dziesięciu minutach ciszy, bawiąc się końcówką mojej koszulki.
-Wiem, maleństwo, a najgorsze jest to, że nie wiem jeszcze kiedy się wyprowadzę- westchnąłem ciężko, wplatając palce w jego jedwabiście miękkie włosy.
-A jak dzwonią w sprawie tych mieszkań?- poderwał się nagle, jak oparzony, ale udało mi się zatrzymać go, nim zerwał się z łóżka.
-Przecież jest niedziela, leż i daj mi się cieszyć- nakazałem stanowczo, zaciskając dłoń na jego pośladku, masując go intensywnie.
Z ust chłopaka wydobył się cichy, pojedyńczy jęk, po czym poczułem, jak rośnie mu w spodenkach problem.
-Mmm...moje słoneczko takie napalone z samego rana- uśmiechnąłem się zadziornie, otwierając powoli oczy, by móc nacieszyć się widokiem rumieńców na jego policzkach.
-Sam jesteś napalony, zboczeńcu, to ty mnie tu macasz!- fuknął.
-A żebyś wiedział- zaśmiałem się lekko, rozbawiony jego reakcją, po czym popchnąłem go na plecy i rozebrałem do naga.
Powoli i czule całowałem całe jego ciało, chcąc jak najbardziej nacieszyć się nim na zapas, sunąłem językiem, zostawiając wszędzie mokre ślady i przygryzałem lekko gdzieniegdzie. Jego ciało drżało pod moim dotykiem, pokrywając się gęsią skórką, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała chaotycznie. To był dla mnie po prostu widok idealny, wijący się pode mną Taehyung w całej swej okazałości, z czerwonymi od wstydu polikami i zaszklonymi od łez rozkoszy oczami, oblizujący co chwilę swoje różowiutkie, pełne usta i zaciskający dłonie na moich włosach.  Był naprawdę rozpalony, jego członek stał na baczność, mimo że tak naprawdę nic mu jeszcze takiego nie zrobiłem. Być może sam mój dotyk tak na niego działał, co jest dość prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że ja również byłem już mokry od samego patrzenia i całowania tego ideału.
Pospiesznie pozbyłem się również swoich ubrań, po czym ułożyłem się wygodnie między jego nogami i najpierw językiem, potem palcami zacząłem go przygotowywać.
-Ah, Jungkookie- jego jęki były dość głośne, choć nie były to krzyki, a słuchanie ich zwiększało moje podniecenie w zastraszającym tempie. Mimo wszystko chciałem jeszcze trochę się z nim pobawić, naszego ostatniego dnia nie planowałem nigdzie się spieszyć, zapewniając swojej kruszynce tyle rozkoszy, na ile zasługuje.
Podczas gdy moje dwa palce leniwie rozciągały jego dziurkę, językiem jeździłem na przemian po jego udach i penisie.
-Oh, tak! ... nie..., bo nie wytrzymam...- dyszał ciężko, łapiąc między słowami głębokie, chaotyczne wdechy.
-Dojdź dla mnie, Taesiątko, nie wstrzymuj się- szepnąłem nieco głośniej, z ustami tuż przy jego pachwinie.
-Jungkookie- pisnął nastolatek, kiedy zassałem się na jego męskości, przez cały czas nie przerywając palcówki. Czułem wyraźnie jak ogromną przyjemność mu sprawiam, jego ciało aż parowało od rozgrzania, usta całe były pogryzione, a jego członek pulsował w moich ustach, rwąc się do orgazmu. Przyspieszyłem znacznie ruchy ust, oraz języka, chcąc spotęgować jego szczytowanie, a kiedy udało mi się trafić palcem w prostatę, chłopak momentalnie spuścił się w moje usta, z głośnym i przeciagłym jękiem.
-Oh Boże, jak dobrze- uśmiechnął się niewinnie, gdy odsunąłem się od jego krocza, by w spokoju przełknąć spermę i ułożyć się w dogodnej dla siebie pozycji.
-To jeszcze nie koniec, księżniczko- posłałem mu wyzywające spojrzenie, ciągnąc go sobie na kolana.
Kiedy ja sam byłem w pozycji siedzącej, podpierając się za plecami rękoma, blondyn usiadł na mnie okrakiem, po czym chwycił w dłoń mojego penisa i bez żadnego oporu nakierował go na swoje wejście, nabijając się po same jądra.
-O mój Boże, jaki gorący- sapnąłem, dostając dreszczy.
Taehyung od razu zaczął poruszać biodrami, najpierw delikatnie i powoli, z czasem skacząc coraz szybciej.
-Moje maleństwo- rzuciłem, odchylając głowę do tyłu, a młody jak na zawołanie zaczął wykonywać jeszcze głębsze i szybsze ruchy.
-Jungkookie, twój penis jest taki idealny!- wyszeptał, jąkając się od nadmiaru wstrząsów, a chwilę później doszedłem w nim, czując jak jego mięśnie zaciskają się na mnie -ty jesteś idealny- zmęczony oparł głowę o moje barki i objął mnie swoimi szczuplutkimi ramionami.
-Oh tak, mój drogi, a teraz na kolana i wypinaj ten seksowny tyłeczek- o jak ja się cieszyłem, że byłem w tamtym momencie z chłopakiem. Każda laska na taki tekst strzeliła by fochem i wyszła, podczas gdy on szybciutko wykonał moje polecenie i po chwili miałem już idealny dostęp do jego dziurki od tyłu.
-Ale ja już chyba nie mogę- oznajmił beznamiętnie, układając pokornie głowę na poduszkach.
-Tylko ci się tak wydaje, kocie- odpowiedziałem mu, z uśmiechem zwycięstwa na twarzy, po czym nie zwlekając zatopiłem się głęboko w jego wciąż jeszcze gorącym i pulsującym wejściu.
Głośny pomruk opuścił jego usta w tym samym momencie, a ja chwyciłem go mocno za biodra i zacząłem ruszać się szybko, zagłębiając się w nim po same jądra. Tym razem mogłem wytrzymać trochę dłużej, przez co pozwoliłem sobie podraznić się nieco z chłopakiem. Wyszedłem z niego bez uprzedzenia, po czym zastąpiłem miejsce palcem wskazującym, wykonując tak szybkie ruchy, na jakie tylko było mnie stać, jednocześnie całując jeden z jego pośladków. Po około trzydziestu sekundach ponownie wszedłem w jego dziurkę, wykonując mocne i pewne pchnięcia.
-O boże, o tak!- Taehyung jęczał głośno  -uwielbiam, kiedy bierzesz mnie tak pewnie- jego piękny głos obijał się echem w mojej głowie, dodając mi pewności siebie.
Bawiliśmy się tak jeszcze około pięciu minut, albo może z godzinę? Ciężko mi stwierdzić, ponieważ przy seksie z Taehyungiem całkowicie traciłem poczucie czasu, tak samo jak zdrowy rozsądek, czy wszelką wrażliwość.
W końcu padliśmy na dywan zmęczeni, spełnieni i szeroko uśmiechnięci, tuląc się do siebie, jak gdyby miało nie być jutra.
-Pić mi się chce- oznajmił po pewnym czasie młody, leniwie rozglądając się za czymś, co mogło by ukoić jego pragnienie.
-Mhmm...która godzina?- zapytałem wręcz szeptem, gdyż zdążyło mi się już lekko przysnąć.
-Nie wiem, czekaj- odchrząknął, sięgając po swój telefon, który o dziwo był pod poduszką. -woah, już prawie druga- zaśmiał się krótko, po czym odłożył urządzenie i wtulił się we mnie jeszcze mocniej  -ja nie chcę, żeby ten dzień się kończył, chcę być już zawsze z Tobą- pisnął żałosnie, chowając twarz w moim ramieniu.
-Ja wiem, kotku- przycisnąłem jego biodra do siebie, zaciskając dłoń na wystających kosteczkach  -ja wiem, ale nie martw się-  ucałowałem go w główkę i zamknąłem oczy, chcąc przespać się jeszcze trochę.
-Dobrze, Jungkookie, dobranoc- chłopak uniósł się delikatnie, by pocałować mnie lekko w policzek, po czym wtulił się ponownie w mój bok i idąc w moje ślady, zasnął.

168 Godzin  *vkook*Where stories live. Discover now