~1

82 2 1
                                    

Kolejny deszczowy poranek, którego tak bardzo nienawidzę. Na zegarku jest godzina 6:30, co oznacza, że muszę się już zbierać, żeby zdążyć ze wszystkim na czas. Wstaje z mojego wygodnego łóżka, które zaczynam ścielić. Po zaścieleniu łóżka, biorę ciuchy uszykowane dzień wcześniej i idę się do łazienki. Po ubraniu się w czarne rurki z dziurami na kolanach, bordowy top i moje ciepłe domowe kapcie, schodzę na dół na śniadanie. Oczywiście moja kochana rodzicielka zdążyła przygotować już pyszne śniadanie dla całej naszej rodziny. Siadam koło mojego ukochanego taty- Grega i zabieram mu jedną bułkę, którą smaruje masłem i zajadam ze smakiem.Co jak co, ale na śniadanie nienawidzę jeść ani tłustych rzeczy, ani słodkich, dlatego bułka z masłem będzie dobrym rozwiązaniem.

-Dzisiaj znowu musisz podjadać moje bułki- mówi mój uśmiechnięty ojczulek.

-Te, które ty bierzesz są najlepsze tatusiu- mówię swoim cienkim głosikiem na co oboje wybuchamy śmiechem.

-Maya jest juz 7:00, idź się lepiej szykuj bo nie zdążysz do szkoły- mówi moja kochana mama- Natalie. 

 Po skończonym śniadaniu pobiegłam do góry ogarnąć poranną toaletę i mój makijaż, bo bez niego wyglądam okropnie. Nałożyłam swój ukochany podkład, zakryłam niedoskonałości korektorem, nałożyłam puder żeby się nie świecić i wytuszowałam rzęsy, bo moje naturalne są strasznie jasne i krótkie. Przed wyjściem sprawdziłam czy wszystko spakowałam i w ekspresowym tempie założyłam na nogi moje niskie, bordowe conversy. Kiedy wychodziłam napisałam do mojej najlepszej przyjaciółki, że ma się już zbierać, bo właśnie wyszłam. 

Tak mam najlepszą przyjaciółkę, którą jest Lisa. Znamy się od dzieciństwa i praktycznie wszystko robimy razem, ubieramy się podobnie i na ogół jesteśmy uważane za bliźniaczki, mimo że różnimy się charakterem i kolorem włosów- Lisa jest blondynką, do tego jest bardzo wyluzowana, praktycznie nigdy się nie denerwuje. Pierwsze wrażenie może być jednak trochę mylące, bo tak na prawdę jest to całkiem niezła mieszanka wybuchowa, ale dzieje się to tylko wtedy kiedy ktoś ją zdenerwuje albo dostanie mocnej głupawki.

Podbiegłam do mojej przyjaciółki, która własnie wyszła z domu i mocno ją przytuliłam:

-stara nie tul mnie tak, bo zaraz mnie udusisz- mówi rozbawiona Lisa.

-oj tam przestań głupku- odpowiadam- nie widziałyśmy się bite 13 godzin i zaczęłam tęsknić.

-dobra, dobra Maya. Zaraz się spóźnimy do budy, a wiesz, że muszę jeszcze kupić coś do jedzenia bo mama nie zdążyła zrobić mi dzisiaj śniadania.

Udałyśmy się szybkim krokiem do pobliskiego sklepu, ja poczekałam na zewnątrz i przeglądałam social media, a Lisa buszowała po sklepie szukając czegoś co mogłaby zjeść.

Stojąc tak i przeglądając Instagrama nagle ktoś na mnie wpadł. Gdy się odwróciłam moim oczom ukazał się wysoki, na oko 190 brunet z dość dużym aparatem, a raczej lustrzanką zawieszoną na szyi.

-Ugh, bardzo cię przepraszam. Jestem dzisiaj strasznie zabiegany- powiedział do mnie zbierając jakieś papiery z chodnika, które chyba musiały mu wypaść.

-Um, okej. Nic się nie stało.- powiedziałam do wysokiego bruneta.

Ten nagle na mnie spojrzał i zobaczyłam w jego oczach nutkę rozbawienia?

-Może dałabyś mi swój numer?- zwrócił się do mnie uśmiechnięty chłopak.

Właśnie miałam mu odpowiedzieć, gdy ze sklepu wyszła moja przyjaciółka:

-Jasne, że da ci swój numer- powiedziała na co ja przytaknęłam żeby nie wchodzić z nią w niepotrzebne sprzeczki przy obcym chłopaku.

Po podaniu mojego numeru pożegnałyśmy się z Austinem, bo tak na imię miał ten brunet, który na mnie wpadł i szybkim krokiem udałyśmy się do szkoły.

Dzień w szkole minął jakoś bardzo szybko, ale po powrocie do domu byłam wykończona i jak długa runęłam na łóżko w swoim pokoju. Leżałam tak 15 min, aż nagle dostałam SMS'a od nieznanego numeru:

-Hej to ja Austin, może chciałabyś się ze mną umówić na kawę?

I will never leave youWhere stories live. Discover now