49. Bójka i urodziny

188 15 2
                                    

Następnego dnia miał odbyć się mecz derbowy Wisły Kraków z Cracovią. Derby Krakowa miały odbyć się na stadionie przy Kałuży. Jeszcze nie było mi dane nigdy być na meczu derbowym, tyle się o nich słyszy w radiu czy telewizji. Różne już słyszałam opinię o meczach tych dwóch wrogich sobie drużyn. Nie rozumiem dlaczego oni się tak nie znoszą? Usiadłam na trybunach, a obok mnie Mateusz. Spoglądaliśmy razem na boisko, gdzie trenowali chłopaki, spojrzałam na Matusza i zaczęłam mówić: 

- Szczerze mówiąc mam jakieś dziwne przeczucia. Mam wrażenie, że coś się złego dziś wydarzy- powiedziałam zmartwiona. 

- Boisz się, że znowu się powtórzy podobna sytacja jak kilka miesięcy temu? - Zapytał patrząc mi w oczy. 

- Nie, nie boję się takiej sytuacji, bo dziś jestem po pierwsze wśród was moich przyjaciół, po drugie będę w sektorze kibiców Cracovii. Bardziej martwię się o was. Wisła was nie znosi, a co za tym idzie boję się, że będziecie faulowani.

- Kori. Nie martw się o nas. My sobie poradzimy. Niestety fauli nie da się uniknąć, gorzej jednak jeśli te faule są wymuszone. 

- To prawda, ale proszę uważaj na siebie- przytuliłam go mocno do siebie. Chłopak uśmiechnął się do mnie. 

Kiedy chłopaki skończyli trening przybiegli do nas, stanęli w kółku i spoglądali na mnie, uśmiechnęłam się do nich i powiedziałam: 

- Proszę was, nie dajcie się sprowokować na tym meczu, ani przed nim, a tym bardziej po. Wierzę w was. Pokażcie, że Cracovia ma klasę, że wy macie klasę- uśmiechnęłam się szeroko do stojących przede mną piłkarzy. 

Michał i Krzysiek spojrzeli na mnie i równocześnie powiedzieli: 

- Kori. Idealnie to ujęłaś. Lepiej nas zmotywowałaś niż sam trener. 

- Nie przesadzajcie. Pamiętajcie, że mocno za was trzymam kciuki, za każdego z osobna- spojrzałam na nich, wstałam z krzesełka i każdego z nich mocno przytuliłam. 

- Panowie! Proszę do szatni! - Krzyknął trener Probierz. Wszyscy rozeszli się do szatni. A ja zostałam na stadionie zupełnie sama. Szczerze obawiałam się tego meczu, liczyłam się z tym, że na stadionie podczas meczu, przed jak i po meczu mogą dziać się różne rzeczy między kibicami.  

Bardziej jednak martwili mnie chłopaki, miałam nadzieję, że nie będą podatni na prowokujące ich  zagrania ze strony piłkarzy Wisły. 

Mogłam jedynie ich wspierać, znałam ich i to bardzo dobrze, wiedziałam, że są rozsądni. A przynajmniej Mateusz, Michał i Krzysiek. Ten ostatni zawsze jest ostoją spokoju, więc myślę, że o Piątka mogę być najbardziej spokojna. 

Po jakiś dwudziestu minutach obie drużyny wybiegły na boisko, do mnie przysiedli się piłkarze rezerwowi Pasów. Dostrzegłam, że jeden z piłkarzy Wisły Kraków bacznie mi  się przygląda. Wydało mi się to trochę dziwne, bo ja chłopaka zupełnie nie kojarzyłam. Podbiegli do mnie Krzysiek z Michałem. 

- Chłopaki, liczę na was. Nie tylko ja, przede wszystkim wszyscy kibice. - wskazałam na pełne trybuny za nami. 

- Tak, nie możemy ich zawieść i ciebie. - Powiedział Piątek i uśmiechnął się do mnie szczerze, odwzajemniłam jego gest. 

Zamyśliłam się, myślałam o Piotrku, od kilku dni nie mogę się do niego dodzwonić, wczoraj Jessica mówiła, że jak poszli do niego z Arkiem to już spał, ale mówiąc to miała jakiś taki dziwny głos. Jak nie ona. Myślę, że nie chciała mnie martwić i nie była ze mną do końca szczera. Co się tam dzieje w tym Neapolu?

Postanowiłam napisać do Piotrka SMS-a, miałam nadzieję, że przynajmniej na zwykłego SMS-a mi odpisze. Napisałam wiadomość i wysłałam do Zielińskiego. Schowałam telefon do torebki, spojrzałam na pierścionek, po chwili podniosłam głowę do góry i spojrzałam na boisko. Słysząc gwizdek wiedzieliśmy już, że mecz się rozpoczął, a co za tym idzie zaczęła się zacięta walka dwóch wrogich sobie klubów. W tym pojedynku każda z drużyn chciała pokazać, że jest lepsza od tej drugiej. 

Obiecaj |P.Zieliński Where stories live. Discover now