Louis
- Skup się Louis! - usłyszałem zirytowany głos swojego nauczyciela.
Przewróciłem oczami i westchnąłem. Byłem niewyspany i jedyne o czym marzyłem to ciepłe, wygodne łóżko. A gdzie teraz się znajdowałem? Stałem pod starym magazynem, ubrany w czarny strój, tak samo jak mężczyzna obok mnie. Trzymałem w dłoni krótki sztylet zrobiony ze srebra, a jego ostrze połyskiwało w świetle księżyca. Ręce mi już zmarzły i prawie straciłem w nich czucie.
- Ale nic się nie dzieje... - mruknąłem, opierając głowę o zimną ścianę budynku. -Od dwudziestu minut.
- Jesteś strasznie niecierpliwy. - powiedział. - Skup się na zadaniu. Ja przejdę z drugiej strony budynku, a ty tu zostań. Atakuj tylko w ostateczności.
- Jasne... - westchnąłem. - Bo na pewno żadna pijawka nas nie zauważyła i teraz cierpliwie czeka aż ją zabijemy.
John pozostawił to bez komentarza i poszedł w tylko sobie znanym kierunku. Ja musiałem stać cierpliwie i na niego poczekać. Była już druga w nocy i zamiast spać, marzłem na dworze. Byliśmy łowcami. Zostałem jednym z nich dzięki rodzicom, którzy nie dali mi żadnego wyboru. Od dziecka przyuczali do pełnienia tego zadania. Nie byłem zwykłym nastolatkiem. Nie można było mi chodzić na imprezy i rozbijać się po nocnych klubach. Większość nocy spędzałem jak dziś - na polowaniu. A na kogo polowaliśmy? Wampiry. Już w wieku pięciu lat dowiedziałem się, że to nie tylko fikcja literacka. One istniały naprawdę. Nie były miłe i ostatnie co im przychodziło do głowy to bratanie się z ludźmi. My byliśmy dla nich jedynie pokarmem. Dlatego jako łowcy pozbywaliśmy się tych krwiopijców i ratowaliśmy przed nimi ludzi.
Zacząłem powoli przysypiać. Nienawidziłem tych polowań. Nigdy nic się nie działo. Ja jedynie czekałem w ukryciu, gdy mój nauczyciel rozprawiał się z krwiopijcą. Co było w tym takiego emocjonującego? Równie dobrze mogliby mnie zostawić w domu i w końcu porządnie bym się wyspał.
Rozejrzałem się po okolicy. Nikogo w pobliżu nie było. Jedynie ciemność i stare kontenery. Oparłem się o ścianę i zsunąłem po niej plecami. Mogłem założyć jakąś kurtkę, ale wtedy o tym nie pomyślałem. John pojawił się w moim domu i wyrwał ze snu. Ledwo co zdążyłem wtedy zasnąć. Tak było prawie codziennie.
Oprócz bycia łowcą, uczyłem się w zwykłej szkole. Często chodziłem do niej niewyspany. Przeciętne polowanie trwało góra dwie godziny. Wcześniej dostawaliśmy informacje o miejscu pobytu wampira. Mieliśmy jedynie go zlikwidować i mogliśmy wracać do domu.
Oplotłem ramionami swoje kolana i wpatrywałem się tępo w mrok nocy. Nie miałem przy sobie nawet komórki. Odkąd zdarzyła mi się wpadka z telefonem, każą zostawiać urządzenie w domu. A przecież to nie moja wina, że włączył się wtedy budzik...
Usłyszałem teraz odgłos kroków. Podniosłem głowę. Czyżby to już koniec na dzisiaj? Wstałem powoli z ziemi i wytrzepałem swoje spodnie. Kroki były coraz głośniejsze. Zmarszczyłem brwi. John nigdy nie hałasował. Przez lata nauczył się chodzić bezszelestnie. Zawsze mi powtarzał, że trzeba być cicho. Nigdy nie wiadomo czy w pobliżu nie było więcej wampirów.
Zacisnąłem mocniej rękojeść sztyletu. Nigdy nikogo nie zabiłem. Ani jednego wampira przez całe swoje siedemnastoletnie życie. Aby zabić krwiopijcę, trzeba było wbić mu srebrny sztylet w serce. Drewniany kołek czy woda święcona to mit. Tak samo jak czosnek, który odstrasza te bestie. Ale nie trzeba było być wampirem, aby uciekać od tego smrodu.
Postać podeszła bliżej i dopiero teraz zauważyłem, że było ich dwóch. Byli to mężczyźni. Spojrzeli na mnie znudzonym wzrokiem. Cofnąłem się o krok i wpadłem na ścianę za sobą. Nie mogłem im się dokładnie przyjrzeć przez panującą ciemność. Nawet doświadczony łowca nie poradziłby sobie z dwoma wampirami w pojedynkę.
- Nienawidzę łowców. Są jak karaluchy. - odezwał się jeden z przybyszów.
- Rzucamy monetą? - zapytał drugi, podchodząc jeszcze bliżej.
- Cofnij się! - warknąłem.
- Co może zrobić taki dzieciak jak ty? Twój kolega był... smaczny. A skąd wiem, że jesteście łowcami? Zanim rozszarpałem mu gardło, zauważyłem ten przeklęty tatuaż na karku. - wybuchł śmiechem. - Ilu masz morderstw na swoim koncie?
- Powiedziałem, abyś się cofnął! - powtórzyłem, rozglądając się gorączkowo po otoczeniu.
Nie było nikogo, aby mi pomógł. Ucieczka nie wchodziła w grę. Wampiry oprócz swojej siły, były bardzo szybkie. Nie zdążyłbym postawić nawet kroku i już by mnie złapały. W samym Doncaster było ich ponad sto. Za wszystkimi tajemniczymi zniknięciami stały te krwiożercze bestie.
- Boisz się, mały? - zapytał mężczyzna, znajdując się niebezpiecznie blisko mnie.
Wystawił rękę w moim kierunku. Zamachnąłem się sztyletem, lecz wampir by szybszy. Złapał mnie za nadgarstek i go unieruchomił. Próbowałem go odepchnąć, ale nie poruszył się nawet na milimetr. Zacząłem się szarpać, próbując wyswobodzić rękę. Niestety moje próby poszły na darmo.
- Nie zabijaj go. - odezwał się wyższy z nich, przyglądając się całej scenie niewzruszony. - Możemy go sprzedać...
- Ale kolacja...
- Znam jedno miejsce, gdzie jeszcze dziś zarobimy sobie na nim.
- Kurwa! Puszczaj! - warknąłem, próbując dosięgnąć go nogą, lecz i to skutecznie mi uniemożliwił.
- Ale zaczynasz mnie wkurzać. - mruknął mi na ucho. - Jesteś strasznie niewychowany, chłopcze.
Złapał mnie za włosy i uderzył moją głową o ścianę znajdującą się za mną. Jęknąłem cicho i obraz zaczął mi się rozmazywać. Powoli osuwałem się na ziemię, lecz czyjeś ręce nie pozwoliły mi zetknąć się z betonem.
❉❉❉❉❉❉❉❉❉❉❉❉❉❉❉
Witajcie kadeci/wilki/nietoperze!
Okładkę wykonała: larry_paulie
Bardzo za nią dziękuję! xx
Ruszamy z nowym ff, mam nadzieję, że chociaż odrobinę wam się spodoba.
Ja osobiście jestem nieusatysfakcjonowana i niezbyt podoba mi się ten rozdział.
Może następne wypadną w połowie lepiej.
Do następnego! xx
YOU ARE READING
Craving ~Larry ❌
FanfictionLouis Tomlinson jest synem znanych łowców. Pragnie być zwykłym nastolatkiem, lecz nie ma wpływu na swoje życie. Uczy się na łowcę wampirów. Harry Styles to wampir, który nienawidzi łowców. Szuka zemsty. Na jego drodze pojawia się Louis, który okazuj...