47

5.5K 630 960
                                    


Louis


- Jesteś ofermą, Styles! - zawołałem.

Wyszczerzyłem się szeroko, lecz to był mój błąd. Poczułem uderzenie w twarz. Skrzywiłem się, czując śnieg w ustach. W moich oczach mimowolnie  pojawiły się łzy. Było mi zimno.

- I co teraz ,,Jestem mistrzem w rzucaniu się śnieżkami"? - parsknął śmiechem.

- Nie odzywaj się do mnie! - mruknąłem, odwracając się do  niego tyłem.

Zwinąłem się w małą kuleczkę, kładąc  na śniegu. Harry nie widział mojej twarzy. Jedną ręką lepiłem śnieżkę, aby nią w niego rzucić. Wiedziałem, że długo nie wytrzyma. Był nadopiekuńczy. Przecież nie pozwoliłby mi się rozchorować, jeśli wampiry w ogóle potrafią się przeziębić. Jeszcze nie potwierdziłem tej tezy.

- Lou! Wstawaj! - zawołał. - Chcesz przemarznąć?

Nie odpowiedziałem nic. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Trzy...

- Nie słyszysz co do ciebie mówię? - powtórzył.

Zaczekałem jeszcze chwilkę. Dwa... Słyszałem jak śnieg skrzypi pod jego butami. Jeden!

Gdy się nade mną nachylił, złapałem go za kołnierz i wrzuciłem śnieg. Odskoczył do tylu, lecz było za późno. Zaczął skakać w miejscu, próbując pozbyć się białego puchu, który zamieniał się w lodowatą wodę. Spojrzał na mnie z mordem w oczach.

- Doigrałeś się, Tomlinson!  - krzyknął, zbierając w swoje dłonie więcej śniegu.

Nie miałem nawet czasu na ucieczkę. Złapał mnie i natarł śniegiem. Nie było to nic przyjemnego. Naciągnął mi czapkę na oczy i objął od tyłu. Czułem gęsią skórkę, która pokryła całe moje ciało.

- Kocham cię, Loueh. - szepnął na ucho. - Ale czasami jesteś niemożliwy, pchełko.

- Też cię kocham, pijawko. - odparłem. - Ale czasami działasz mi na nerwy.

Klepnąłem go w tyłek i zacząłem uciekać. Obejrzałem się do tyłu. Harry był zaskoczony tym, co zrobiłem. Dopiero po chwili wyrwał się z transu i ruszył w pogoń za mną. Dopadł mnie tuż przed wejściem do domu, przez co obaj wylądowaliśmy z śniegu. Zapewne wyglądaliśmy jak dwa bałwany.

Zielonooki leżał na mnie, więc miał najlepiej. Moja twarz przyciśnięta była do śniegu. Harry podniósł się szybko ze mnie i wziął na ręce.

- Moja mała pchełka. - powiedział, otrzepując moje włosy z białego puchu. - Jesteś głodny?

- Trochę. - przyznałem. -  Często nadużywasz tej ,,pchełki'' - zaśmiałem się. - Może powinienem nazywać się pijawką?

- Tylko spróbuj! - zawołał. - Masz ochotę na gorącą czekoladę?

- Zawsze! - uśmiechnąłem się.

Harry ruszył do drzwi i otworzył je, przechodząc przez próg. Szkoda tylko, że zapomniał o mnie i uderzyłem głową o framugę. Złapałem się za czoło i cicho syknąłem.

- Przepraszam kochanie! - zawołał, rozumiejąc co zrobił.

- Zanim dojdziemy do sypialni, to zdążysz mnie pozabijać. - zaśmiałem się.

- Sypialni? - zapytał zdziwiony.

- Musimy się przecież przebrać, prawda? - popatrzyłem na niego uważnie.

Jego uśmiech z twarzy powoli zniknął. Pokiwał głową i skierował się na górę. Powiedziałem coś nie tak? Przecież...  Przygryzłem dolną wargę i ponownie spojrzałem w oczy Harry'emu. Nie patrzył na mnie. Dopiero teraz załapałem o co mogło mu chodzić. Byłem taki głupi...

Przez kilka dni Harry próbował delikatnie poruszyć temat kochania się, ale zawsze zbywałem go jakimś żartem. Wiele razy dotykał mnie po odkrytym brzuchu, zataczając kółeczka. Sprawdzał, czy nadal drżałem na jego dotyk. Kilka razy pytał, czy to w porządku, czy mi to nie przeszkadza. Był delikatny i czuły.

- Harry? - zacząłem.

- Hm? - spojrzał na mnie przelotnie, ale potem znów skupił się na pokonywaniu schodków.

- Bo ja myślałem, że...

- Słucham cię. - zapewnił, gdy po raz kolejny przerwałem na dłuższą chwilę.

- Nieważne. - pokręciłem głową i wtuliłem w jego szyję.

Dotarliśmy do sypialni. Harry postawił mnie na nogi i pomógł zdjąć kurtkę. Rozebrałem się aż do bokserek, ale nie krępowałem się. Zielonooki lustrował wzrokiem moje ciało. Gdy się na tym przyłapał, spojrzał w bok. Na jego policzkach widziałem duże rumieńce. Na pewno nie powstały one od mrozu.

- Powinieneś wziąć ciepły prysznic. - powiedział. - Ja odwieszę nasze kurtki i przygotuję gorącą czekoladę.

- W porządku. - pokiwałem głową.

Harry opuścił sypialnię, a ja odwróciłem się w stronę szafy. Przez chwilę szukałem ubrań. Gdy je znalazłem, zabrałem je do łazienki. Szybko wziąłem prysznic. Styles miał rację, kąpiel była przyjemna i nieco mnie rozgrzała. Wytarłem się i założyłem suche ubrania.

Wyszedłem z łazienki i zszedłem po schodach na dół. Harry'ego spotkałem w kuchni. Stał tyłem do mnie, mieszając czekoladę. Wydawał się czymś zamyślony. Nawet nie zauważył, gdy wszedłem do kuchni. Podszedłem do niego bliżej. Położyłem rękę na jego ramieniu, a ten drgnął wystraszony.

- Przepraszam. - powiedziałem, marszcząc brwi.

- Wystraszyłeś mnie, maluchu. - uśmiechnął się do mnie sztucznie.

Wiedziałem, że udawał. Nie był szczęśliwy. Czymś się martwił. Złapałem jego dłoń i pozwoliłem wtulić się w jego tors. Przygarnął mnie do siebie.

- Jesteś ogromną przylepą. - szepnął i pocałował mnie w tył głowy.

- Chciałbym, abyśmy spróbowali. - powiedziałem po chwili namysłu. - Moja dusza, jak i ciało należą do ciebie. Nigdy nikogo przed tobą i po tobie nie miałem. Kochałem się jedynie z tobą.

- To nie było kochanie się, Lou. - powiedział zdenerwowany. - To był gwałt, w dodatku strasznie okrutny. Tego nie da się zapomnieć.

- Możemy spróbować. - dodałem. - Spróbujmy razem o tym zapomnieć. - stanąłem na palcach i pocałowałem go. - Bez ciebie sobie nie poradzę... - szepnąłem.


❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋

Witajcie kadeci/wilki/nietoperze/dzieciaki!

Dziś napisałam już 4 rozdziały do nowego ff.  ^.^

Będzie nosić tytuł ,,My sweet little boy".

Gdy tylko dostanę okładkę, od razu wstawię :)

Jak już się pojawi, powiadomię was o tym tutaj :D

Dziękuję za gwiazdki i komentarze!

Dobranoc!

Craving ~Larry ❌حيث تعيش القصص. اكتشف الآن