5

8.1K 763 1.1K
                                    


Louis


Patrzyłem na niego uważnie. Jego oczy przybrały kolor czerni, nie były zielone jak zazwyczaj. Wiedziałem, że stąpam po cienkim lodzie, ale nie mogłem podporządkować się wampirowi. Przez całe życie nauczyciele - łowcy powtarzali mi, że nie można było okazywać strachu przed krwiopijcami. Oni czują się panami tego świata. Uwielbiają mieć władzę. Słyszałem wiele historii, gdzie waleczni łowcy woleli się zabić, niż dostać się w łapy tych krwiożerczych bestii. Tylko skąd mieli taką odwagę? Bo ja jej nie miałem...

- Skoro nie mogę zaspokoić głodu pragnienia, bo skaziłeś swoją krew, to przynajmniej zaspokoję inny głód. - zaśmiał się.

Podszedł do mnie na krok, a ja dałem dwa w tył. Wyciągnął do mnie rękę i oplótł dłoń na moim nadgarstku. Zaczął ciągnąć mnie po schodach na górę. Próbowałem mu się wyrwać. Szarpałem się i łapałem barierki, ale bezskutecznie. Straciłem nawet czucie w ręku. Puścił mnie dopiero w sypialni. Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu.

Ściany były koloru kawowego brązu. Na środku stało dwuosobowe łóżko. Poduszki na nim były nienagannie ułożone, a narzuta wyprostowana. Po obu stronach stały szafeczki nocne z lampkami.  Po prawej przy długiej ścianie stała duża szafa z ubraniami. Przed łóżkiem znajdował się biały, puszysty dywanik. Nie zdążyłem rozejrzeć się dokładniej, ponieważ zostałem popchnięty do przodu.

Obejrzałem się na zielonookiego. Zdejmował granatową koszulę przez głowę, po czym rzucił ją niedbale na podłogę. Jego umięśnione  i wysportowane ciało pokrywały tatuaże. Najbardziej charakterystycznym okazał się  motyl. Był piękny. Gdy chłopak  zauważył, że mu się przyglądam, uśmiechnął się szeroko. Przełknąłem z trudem ślinę i było mi niedobrze. Wiedziałem do czego to wszystko zmierza.

- Na co czekasz? - zawołał. - Rozbieraj się.

- Nie. - odparłem, ponieważ tylko na tyle było mnie stać, aby coś powiedzieć.

- Nie pytałem się czy chcesz to zrobić. Masz trzy sekundy, zanim mnie zdenerwujesz. - wytłumaczył i zaczął rozpinać skórzany pasek spodni.

Cofnąłem się pod samą ścianę. Za sobą zauważyłem duże okno. Gdybym zyskał na czasie, mógłbym przez nie uciec. Ale to wcale nie wydawało się takie proste, lecz warto było spróbować. Powoli zacząłem ściągać z siebie czarną bluzę.

- Jednak potrafisz być grzecznym chłopcem.  - powiedział i powoli zabrał się za ściąganie spodni.

W tym samym momencie odwróciłem się i otworzyłem okno. Nie zdążyłem nawet wejść na parapet, kiedy poczułem ręce owijające się wokół mojego pasa. Był szybki, nawet bardzo.

- Gdzie to się wybieramy?  - szepnął mi do ucha, przygryzając płatek.

Spiąłem się nieznacznie na ten dotyk. Brunet zamknął okno i rzucił mnie na łóżko. Znajdował się w samych bokserkach. Przycisnął mnie swoim ciałem do materaca łóżka. Złapał jedną dłonią moje nadgarstki i skrępował je nad moją głową.

- Puszczaj! - zawołałem.

- Oszczędzaj głos, maleńki. Będziesz miał dużo czasu na krzyki. - zapewnił.

Drugą ręką wkradł się pod moją bluzkę. Zaczął gładzić mnie po brzuchu. Poruczyłem się niespokojnie i próbowałem odepchnąć, lecz jedynie otarłem się o jego krocze. Mruknął cicho i wyciągnął rękę. Spojrzał w bok.  Chwilę czegoś szukał, aż w końcu znalazł. Skórzanym paskiem związał mi ręce i przywiązał je go ramy łóżka.

- Zostaw mnie! - krzyknąłem. - Wypuść!

- Nie po to zapłaciłem za ciebie tyle pieniędzy, abym nie mógł się z tobą zabawić. - powiedział. - Nienawidzę łowców, a zaraz przekonasz się jak bardzo. Gdy z tobą skończę, wezmę się za następnych.

Ściągnął mi buty z nóg i rzucił je na podłogę. Po chwili rozpiął spodnie i wraz z bokserkami postąpił tak samo. Zacząłem szarpać się mocniej, lecz tylko bardziej raniłem swoje nadgarstki.

- Spokojnie, mały łowco. - powiedział. - O nic się nie martw. Wszystkim się zajmę.

Podwinął mi koszulkę do połowy brzucha. Nie ściągał jej. Złapał za moje uda, rozszerzając mocniej nogi. Próbowałem uniemożliwić mu to, lecz był znacznie silniejszy. Ściągnął swoje bokserki i uśmiechnął  szeroko wpatrując się  w moją przerażoną twarz.

- Pieprzył cię ktoś, Lewis? - zapytał i gdy nic nie powiedziałem, zaśmiał się cicho. - Tak jak myślałem. Możesz czuć się zaszczycony. Będę twoim pierwszym i ostatnim.

Ustawił się za mną i przez chwilę stymulował swojego członka. Gdy zrobił się twardy, złapał mnie za biodra i uniósł je delikatnie wyżej. Następnie opuszkami palców zaczął drażnić moją dziurkę. Zataczał małe kółeczka zupełnie się nie spiesząc.

- Chyba nie myślałeś, że cię rozciągnę, dzieciaku. - powiedział z pogardą, zaprzestając wykonywanie czynności.

- Zostaw mnie i wypuść, to cię nie zabiję. - mruknąłem, próbując go kopnąć.

- Jesteś zabawny. - dodał.  - Dziś wprowadzę cię w świat dorosłych, maluchu.

Nienawidziłem, gdy mnie tak nazywał. Wcale nie był dużo starszy ode mnie. Te przezwiska strasznie mnie irytowały.

Chwycił mnie teraz za biodra i nakierował główkę penisa na moje wejście. Wszedł we mnie do połowy. Zacisnąłem zęby, aby nie krzyknąć, choć było to bardzo trudne. Nie zdążyłem się nawet przyzwyczaić, gdy pchnął mocno, znajdując się we mnie cały. Zacisnąłem dłonie na ramie łóżka. Zamknąłem oczy i próbowałem odwrócić swoją uwagę od ogromnego bólu. Nie było to wcale takie łatwe. Po chwili zaczął się we mnie poruszać. Przyspieszył tempo i co chwila wysuwał się i wsuwał we mnie. Nie mogłem hamować swoich krzyków. Krzyczałem na cały pokój. Łzy same zaczęły wypływać mi z oczu.  Na wampirze nie zrobiło to żadnego wrażenia. Wciąż z taką samą siłą we mnie wchodził. Oddychałem bardzo szybko i krztusiłem własnymi łzami. Nigdy nie uprawiałem seksu. Nie miałem nawet dziewczyny czy chłopaka.

- Błagam! - zawołałem. - Przestań! Zrobię wszystko...

Byłem w stanie się przed nim poniżyć, byleby nie czuć tego bólu. Z każdym pchnięciem uderzałem głową o ramę łóżka. Było mi niedobrze. Starałem się rozluźnić, lecz to nie pomagało. To wszystko trwało kilka minut. Ja uważałem, że minęła wieczność. Poczułem coś ciepłego na swoich udach. Myślałem, że już doszedł, lecz się myliłem. Zrobił to chwilę później. Rozlał się w moim wnętrzu i opadł na moje ciało, ciężko oddychając. Spojrzałem na niego ze łzami w oczach. Dlaczego to zrobił? Nie mógł mnie po prostu zabić?

Po chwili uniósł głowę  z mojej klatki piersiowej i posłał mi delikatny uśmiech. Wysunął się ze mnie i usiadł na brzegu łóżka. Przez kilka sekund wpatrywałem się w niego w milczeniu, po czym znużył mnie sen. Poczułem jeszcze ciepły dotyk dłoni na swoim policzku, lecz nie byłem w stanie otworzyć oczu. Byłem zmęczony i jak nigdy w życiu -  zapragnąłem po prostu umrzeć.


❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋

Witajcie kadeci/wilki/nietoperze!

To drugi rozdział na dzisiaj.

Wczoraj dostałam aż dwie propozycje odnośnie zrobienia okładek do moich książek. Byłam miło zaskoczona tymi wiadomościami. Bardzo dziękuję, że tak dbacie o swojego porucznika ^.^

,,Craving'' zajęło przez  jeden dzień 398 miejsce w ff! :D   Teraz zniknie z top listy, ponieważ nie skupiam się już na rankingu. Byłam pod ogromnym wrażeniem tak szybkiego przeskoku.

❤ Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ❤

Do następnego!

Dobranoc xx

Craving ~Larry ❌Where stories live. Discover now