- Jak mogłeś Harry! Coś zrobiłem? Mama? Tata? Wujek Syriusz ci coś powiedział? Chodzi o to, że nie mogłeś iść z nami na stację? Przepraszam! Naprawdę wiesz , że mi przykro, chciałem iść z tobą, mówiłem rodzicom, że to nie fair! Ale!!! Draco Malfoy?! Odbiło ci? Ślizgoni są źli, przecież ci mówiliśmy, to nie jest dom z jasnymi czarodziejami...! – Will trejkotał jak katarynka.
Po uczcie, na której Harry nic nie powiedział, ale obserwował ukradkiem nadąsanych przyjaciół i czasem lekko się tylko do nich uśmiechnął sprawiając, że wpadali w zakłopotanie jego huśtawkami nastroju. Ludzie wokół się przedstawiali i wypytywali go o różne rzeczy, ale Harry zbywał ich i nie spotykał przez to żadnych nieprzyjemności ze strony gryfonów.
Fred i George bardzo się cieszyli, opowiadali wszystkim, że Harry to super gość i w ogóle, a na pytanie skąd wiedzą, stwierdzali, że to się czuje... I co dziwne większość się z nimi zgodziła!
W pokoju wspólnym wszyscy gryfoni spędzili kilka godzin na gadaniu i innych takich sprawach aż zawlekli się zmęczeni i najedzeni do swoich dormitori.
Will właśnie rozmawiał cicho z Lukasem n boku i szepnął tylko, że później mu wszystko wytłumaczy... i się zaczęło.
Ron, Hermiona, Will i Ginny, która dowiedziała się o incydencie w pociągu od Hermiony, przycisnęli Harry'ego do fotela, zanim ten miał szanę się wykręcić.
Kiedy Will w końcu skończył swoją straszliwie długą przemowę, w której raz był zły, potem przepraszał, potem był smutny, potem mu gratulował, że dostał się do Gryffindoru, a potem znowu był, a potem jeszcze raz zły, ale już nie na Harry'ego tylko na wszystkich innych!
- Uspokój się mały! – zaśmiał się w końcu, przerywając kolejny wywód Willa, jak to głupi musiał być Neville, że go nie zatrzymał i nie zaprosił Harry'ego do swojego przedziału...
- Dlaczego Harry to zrobiłeś? – zapytała Hermiona, a Ron przewiązał ręce na piersi.
- Dla waszego dobra. Jak myślicie, co pomyśleliby ślizgoni, gdyby zobaczyli jak dobre mam relacje ze zdrajcą krwi, synem szefa Aurorów i szlamą?
Harry złapał nadgarstek Ginny kiedy ta chciała dać mu z liścia.
- Pomyśleliby, że raniąc was mogą zranić mnie. – powiedział spokojnie patrząc w brązowe, głębokie oczy Ginny. – Draco powiedział mi, że jest synem Lucjusza i Narcyzy...
- Po tym jak zaprosił cię do swojego przedziału pełnego węży! – parsknął Will.
Harry puścił rękę Ginny, która się uspokoiła i zrozumiała punkt widzenia Harry'ego.
- On tylko grał. Nie chciał, żebym się wygłupił. W ten sposób Voldemort dowie się tylko, że nie jestem tu do końca z własnej woli, może pomyśli, że będę próbował uciec na własną rękę i w ten sposób nie zaatakuje Hogsmead czy Hogwartu...
- A co z Tiara? Teraz wszyscy już chyba wiedzą jaką masz naturę... - zauważyła Hermiona.
- To już omówiłem z Draco, rozpuści plotkę, którą ja będę próbował dyskretnie potwierdzić, że Tiara była zaklęta przez Dumbledora, żeby na pewno przydzieliła mnie do Gryffindoru, nawet jeśli powinienem być w Slytherinie.
- To znaczy, że od początku wiedziałeś, że nie trafisz do Slytherinu, skoro stworzyłeś ten cały plan z Malfoyem? – wtrącił się Ron.
- Nie wiedziałem... - przyznał Harry. – Właściwie to sądziłem, że naprawdę zostanę przydzielony do Slytherinu może do Ravenclaw, nie wiem, ale cieszę się, że trafiłem tutaj, nie cieszycie się?
YOU ARE READING
Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] -Słyszeliście o Harry'm Potterze? - Niestety, szkoda dzieciaka... - A co sądzisz o Sanguisie? - O kim? - Och! To wspaniała opowieść o chłopcu narodzonym pewnej jesiennej nocy... Co by było, gdyby James nie umarł tylko Lily...