On po prostu nie mógł w to uwierzyć!
Nie mógł, nie potrafił i nie chciał, ale im dłużej o tym myślał tym lepiej ich rozumiał... W zasadzie doskonale wiedział, dlaczego tak zrobili, co nie zmieniało faktu, że był wściekły.
Rozległo się pukanie.
Will od razu wiedział, że to Hermiona. Ron nie pukał, a poza tym nie zszedł na dół na obiad, a w każdym razie tak myślała Hermiona.
- Will? – zapytała wchodząc powoli do pokoju.
Will odwrócił się do niej plecami i starał się przybrać maskę obojętności, ale i tak bał się, że uda jej się wyczytać z jego miny, że ich podsłuchał.
Ale może zmienili zdanie? To by było miłe z ich strony i uczciwe.
- Nie zszedłeś na obiad. – zauważyła cicho.
- Nie byłem głodny. – odpowiedział obojętnie, co było zgodne z prawdą.
Hermiona westchnęła i przysiadła na krańcu jego łóżka.
- Fred i George właśnie wyszli.
- Nie zostali długo. – stwierdził starając się podtrzymać rozmowę na tych torach.
- Boją się, że inni zaczną coś podejrzewać.
- Dowiedzieli się czegoś o Harry'm? – zapytał i sam zdziwił się, że jego głos mógł być tak zimny.
Kątem oka zauważył jak czarownica się wyprostowała i spięła.
- Nie. Nadal nie ma po nim śladu.
Will pokiwał głową i zacisnął pięści.
Jak ona mogła?
- Zostawię ci obiad na później.
- Dzięki. – odpowiedział i poczekał aż wyjdzie.
Kiedy drzwi się za nią zamknęły, miał nie odpartą ochotę przyłożenia czemuś albo komuś z całej siły! Rozejrzał się wokół siebie, a jego wzrok padł na różdżkę, leżącą przy łóżku na etażerce.
Wiedział gdzie jest Harry.
I wiedział też dlaczego Ron i Hermiona nie chcieli, żeby się dowiedział.
Dlatego postanowił ich nie rozczarować i zrobić dokładnie to czego by się po nim spodziewali.
On po prostu musiał spotkać się z bratem.
Wydostanie się z kryjówki Luny, nie było łatwe, ale pod osłoną nocy i z chrapaniem Rona to zadanie wydało się wyjątkowo proste.
Prześlizgnął się na dół do pokoju, który był nazywany salonem, ale przypominał składzik na śmieci i do kominka.
Różdżkę wetknął do kieszeni spodni i zanurzył dłoń w proszku fiuu. Serce waliło mu jak oszalałe, kiedy myślał o tym co właśnie robi, a jego uszy czujnie nasłuchiwały wszelkich odgłosów.
Wkroczył do kominka i rzucił proszek pod nogi.
- Pokój Życzeń, Hogwart! – wykrzyknął, a zielone płomienie pochłonęły go.
Pokój Życzeń był pusty, absolutnie pusty, nie licząc dwóch rzeczy.
Kominka i sporego zwierciadła.
Will omiótł ramy wzrokiem, ale zignorował lustro nawet nie zerkając w swoje odbicie. Sięgnął po różdżkę i zbliżył się do drzwi.
Z kieszeni bluzy wyjął mapę Huncwotów i tym razem żałował jak nigdy przedtem, że nie miał ze sobą peleryny niewidki...
![](https://img.wattpad.com/cover/111203592-288-k231853.jpg)
YOU ARE READING
Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] -Słyszeliście o Harry'm Potterze? - Niestety, szkoda dzieciaka... - A co sądzisz o Sanguisie? - O kim? - Och! To wspaniała opowieść o chłopcu narodzonym pewnej jesiennej nocy... Co by było, gdyby James nie umarł tylko Lily...