W ramionach widma

1K 123 8
                                    


- Chyba sobie żartujesz... - ktoś wymruczał przerywając ciszę, która nastała po ostatnich słowach.

Ginny powoli poruszyła się przed siebie w stronę osoby stojącej w progu.

Miała łzy w oczach.

Nie miała pojęcia jak znalazła w sobie siłę i kiedy jej umysł wydał polecenie nogą, żeby się ruszyły, ale nie myślała o tym, jedyne czego chciała to dotrzeć do niego jak najszybciej.

- Ginny... Nie, nie rób tego... - Harry cofnął się o krok, ale było za późno.

Ginny wyciągnęła do niego ręce, chcą go dotknąć, przytulić, pocałować, ale ... tak się nie stało.

Przeszła przez niego.

- Próbowałem cię ostrzec Gin. – powiedział cicho załamując przed nią ręce i nie mogąc powstrzymać łez.

Przełknął ciężko i wyciągnął dłoń, żeby dotknąć jej policzka, ale zatrzymał się milimetr przed jej skórą, czując ogromny ból, że nie może jej dotknąć.

Ron podszedł do Ginny i złapał ją, bojąc się, co może zrobić. Była jedną, wielką ruiną.

- Harry. – wydusiła Lily.

- Hej mamo, tato. – powiedział zdławionym głosem, a jego obraz lekko zamigotał i się zatrząsł.

Harry obejrzał się przez ramię i jego twarz była jeszcze smutniejsza.

- Przepraszam. – powiedział nie mogąc zdusić żalu. – Tak strasznie przepraszam...

Lily i James wstali od stołu, Syriusz też chciał iść za nimi do Harry'ego, ale poczuł dłoń Billa na swom ramieniu i się nie ruszył.

Lily i James podeszli do niego, i również chcieli go dotknąć, upewnić się, że to naprawdę on, ale.. nie mogli, go tu nie było, ale jakoś był!

- Tak strasznie mi przykro. – powiedział i zasłonił twarz dłońmi.

- Nie, kochanie, nie przepraszaj. – odezwała się Lily. – Wszystko będzie dobrze, wyciągniemy cię jakoś z tego.

Harry pokręcił głową.

- Nie możecie nic zrobić. Will mi już wszystko powiedział. Dałem się oszukać.

- Rozmawiałeś z nim? – zapytał cicho James. – Nie odezwał się do nikogo...

- Tak. Wiem, to też mi powiedział. – odparł pochmurnie Harry. – Obwinia się za to, co się stało...

- Ale co się stało? – zapytała Hermiona stając przed Harry'm.

Harry się uśmiechnął.

- Dobrze cię widzieć Hermiono.

Hermiona uśmiechnęła się lekko, ale jej oczy pozostały poważne.

- Ciebie też głupku. – wyszeptała.

Harry znowu zamigotał, ale już pozostał lekko rozmazany.

Westchnął smutno.

- Zawarłem umowę z Malfoyem. – powiedział pochmurnie.

- Czego dotyczyła ta umowa? – zapytał Ron trzymając w ramionach drżącą siostrę.

- Zgodziłem się do niego przyłączyć i zrobić, co tylko mi rozkaże, jeśli wypuści moją rodzinę i przyjaciół.

Hermiona od razu zbladła.

- Dokładnie tak brzmiała umowa? – zapytała z przerażeniem.

Harry potaknął, a jego wzrok był błagalny.

- Spełniliście wszystkie wymagane przez umowę warunki? Uścisnęliście sobie dłonie? Byli świadkowie? Byłeś pod przymusem, jeśli tak to umowa jest nie ważna!

- Zrobiłem to z pełną świadomością i mi nikt nie groził, tylko Willowi i reszcie...

Hermiona przeczesała włosy i przyłożyła dłoń do czoła.

Odwróciła wzrok.

- Kazał mi przyjąć Mroczny Znak. – wyszeptał cicho nie patrząc na nikogo.

- Co ? – zapytała złamanym głosem Lily.

Harry tylko podwinął rękaw i choć jego postać nie była zbyt wyraźna, doskonale było widać znak Dracona.

- Oh Harry... - jęknęła Hermiona i w ostatniej chwili przypomniała sobie, że nie może go dotknąć, kiedy wyciągnęła do niego dłoń.

Harry zasłonił ramię i pociągnął nosem.

- Muszę iść. – powiedział nagle i widział, że nikomu nie podobają się jego słowa. – Nie chcę wyczerpywać Willa bardziej, a poza tym Draco może wejść w każdej chwili.

- Co masz na myśli mówiąc, że nie chcesz wyczerpywać Willa? – zapytała Hermiona.

- On wam wytłumaczy... - powiedział i zerknął gdzieś w bok. – I Ginny... - zaczął mówić, ale nie skończył i zniknął.

Ginny wyrwała się na przód, a Ron jej na to pozwolił.

- Nie! – krzyknęła.

Przez kilka chwil nikt się nie ruszył, wszyscy nadal myśleli o tym co właśnie się wydarzyło, aż drzwi otworzyły się z hukiem i Remus wbiegł do środka.

- Mamy problem. Chodzi o Willa.



Rozdział krótszy niż ostatnie, ale nie mniej wyczerpujący...
Will naprawdę coś zbroił, ale co - dowiecie się jutro... A póki, co ...
Ginny. Przepraszam, że tak cię torturuję...!

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz