XXIII

570 77 54
                                    

-Co ty tu...

-Witaj synku! Stęskniłeś się? -Wysoki, siwy już mężczyzna uśmiechnął się szeroko, wprosił się do środka i rozłożył ręce, po czym ścisnął go mocno.

Taehyung nie mógł drgnąć, ani wydusić z siebie słowa, a Jungkook stał obok zszokowany i nie wiedział co ma robić.

-C-co ty tu robisz, skąd znasz mój adres? -Głos blondyna drżał. Nigdy nie pomyślałby, że jeszcze kiedyś zobaczy swojego wyrodnego ojca.

-Wpadłem cię odwiedzić syneczku, a adres to nie problem.

-Nie powinno cię tu być...

-A to dlaczego?

-Ponieważ wyrzuciłeś mnie z domu?

-Ach! To! Spoko, już chyba dam radę wytrzymać to, że jesteś pedałem.

-Niech pan się tak nie wyraża, bo nie ręczę za siebie. -Warknął Jungkook.

-Ohoh waleczny ten twój kochaś. -Prychnął rzucając spojrzenie na bruneta, który zaciskał szczękę. Uniósł rękę, a blondyn myśląc, że dostanie w twarz skulił się momentalnie z przyzwyczajenia, jednak poczuł tylko rękę na jego ramieniu. -Słuchaj Taehyung... Chciałbym cię przeprosić... Za wszystkie te lata, przez które źle cię traktowałem... Za cierpienia... Po prostu za wszystko. Byłem złym ojcem, wiem.

-Tak, byłeś złym ojcem. -Tae mruknął zagryzając wargę.

-Chcę ci to wynagrodzić.

-Niby jak? -Prychnął.

-Spędźmy ze sobą miło czas. Chcę nadrobić wszystkie te lata.

-Słucham?

-No to co mówię. Chodźmy dzisiaj razem na piwo, soju czy cokolwiek.

-J-Ja... -Tae spojrzał na Jungkooka nie wiedząc co robić. Gdy zobaczył, że Kook kręci przecząco głową, blondyn zrobił wręcz przeciwnie. -Okej... -Pokiwał niepewnie głową, a brunet pociągnął się za włosy.

-To cieszę się synek! -Krzyknął mężczyzna uradowany i roztrzepał włosy blondynowi.

-Myślę, że powinien pan już iść. Dopiero co wstaliśmy i mamy z Taehyungiem do obgadania parę spraw. -Odezwał się najmłodszy i otworzył drzwi chcąc wyprosić niechcianego gościa z domu.

-Taehyung pozwalasz tak wyganiać swoich gości?

-Jungkook ma rację. Powinieneś iść, spotkamy się wieczorem. Przyjdź po mnie to gdzieś razem pójdziemy. Masz mój numer. -Wziął z półki wizytówkę i podał ją ojcu.

-Synku... Ale ja nie mam gdzie się podziać.

-Słucham? To gdzie ty masz zamiar nocować?

-Liczyłem na twoją serdeczność.

-O nie, nie, przepraszam, ale nie.

-Jak możesz robić to swojemu ojcu? Tak po prostu wywalasz mnie na bruk?

-A ty co zrobiłeś ze mną? -Warknął.

-Przeprosiłem...

-Po tylu latach...

-Taehyung...

-Czekaj... -Powiedział i podszedł do wieszaka, na którym wisiały płaszcze, po czym wyjął z jednego z nich portfel, a z portfela trochę wonów. -Trzymaj. Zatrzymaj się w jakimś hotelu, to powinno ci wystarczyć.

-Ohoho dzięki synek. Widzę, że nieźle się trzymasz. -Oczy mężczyzny zaświeciły się na widok banknotów, które trzymał w ręce i powąchał je. -Wiedziałem cię w telewizji. Sławny detektyw Kim Taehyung i jego współpracownik, niejaki Jeon Jungkook... Huhuhu. -Powiedział patrząc to raz na Tae, to na Kooka.

rival || taekook [zawieszone]Where stories live. Discover now