61. Ciasto

222 18 8
                                    

17.09

Nie spałem przez całą noc. Po prostu nie mogłem, różnica czasu ssie. Kiedy poczułem zmęczenie, była już piąta nad ranem. Ugh.

Wyszedłem z łóżka i poszedłem pod prysznic. Ciepła woda uderzała moje nagie ciało. To przyjemne. Odmyłem twarz, aby się rozbudzić, ale woda i tak nie usunie moich worków pod oczami. Wziąłem mydło i zacząłem myć każdy centymetr mojego ciała. Czułem się świeżo i pachniałem niesamowicie.

Ubrałem bokserki, czarne spodnie i sweter, który podobał się Scottowi. Jest trochę za ciepło na kurtkę, ale jakoś to wytrzymam, to tylko trochę słońca. Spojrzałem na Scotta, śpiącego jak małe dziecko.

Kucnąłem przed nim, patrząc na jego senną twarz. Miał rozchylone usta, zamknięte oczy, rozczulająco jak w samolocie, tylko teraz miał poranne włosy. Blond rozczochrany w każdą stronę. 

Musnąłem jego czoło. Poruszył się, a ja wystraszyłem się, że mógł się obudzić, ale na szczęście spał. Gapiłem się na niego, kiedy zakładałem buty, a następnie wyszedłem. Mam przed sobą długi dzień. 

Poszedłem do holu spotkać się z Kirsty i Jeremy'm. Oboje wyglądali, jakby jeszcze spali. Powiedzieliśmy nauczycielkom, że wychodzimy i zacząłem przeszukiwać telefon, szukając adresu i prowadząc ich po porannych ulicach Kyoto. Piekarnia powinna być... tu.

Patrzyłem na ciasta przez szybę. Dobrze, że mam dała mi więcej pieniędzy.

"Kirst, które mu się spodoba?"

"Nie wiem, nie rozmawiam z nim. To ty powinieneś wiedzieć"

"Kurwa."

"Co?"

"Powiedział mi wcześniej... On nie lubi ciast"

"Co?" Kirstie uniosła brew. "Kto nie lubi ciast?"

"On"

Chodziłem wokół piekarni. Zapach świeżych wypieków wypełniał mój nos. Złoto-brązowe wypieki wypełniały mały sklepik. Wszedłem do środka, patrząc na chleby, ciasta i ciasteczka. Moje buty wydawały charakterystyczny dźwięk, kiedy chodziłem po marmurowej podłodze. Nie potrafiłem zdecydować.

Zobaczyłem małe stoisko z babeczkami w rogu. Nie było zbyt wielu smaków do wyboru. Matcha, truskawka, czekolada i banan. Wziąłem po jednej z każdego rodzaju i położyłem je na tatce. Czy to wystarczająco na jego urodziny? Kilka babeczek, które może kupić w Starbucksie? Nie.

Wróciłem do stoiska z ciastami. Były całkiem tanie, a piekarnia nie była popularna. Była mała. Właścicielka zdecydowanie kochała piec i powitała nas z szerokim uśmiechem. Pokazała nam jej ulubione ciasto. Czekoladowe. Miało nadzienie z czerwonej fasoli, słodko-gorzkie ciasto w polewie z gorzkiej czekolady i bitą śmietanę z zielonej herbaty na wierzchu. Dziewczyna rozwodziła się nad smakiem ciasta swoim ograniczonym angielskim. Kupiłem to ciasto z szybko bijącym sercem.

Była niezmiernie szczęśliwa. Spakowała ciasto i babeczki, dziękując nam za zakupy i odprowadziła nas aż pod drzwi.

"Co teraz, Mitch?"

"Możecie poszukać dekoracji? Muszę znaleźć dla niego prezent."

Sprawdziłem czas. Jest 9. Mam wystarczająco czasu.

"Jasne. Pamiętaj, żeby zarezerwować restaurację na wieczór."

Najpierw poszedłem do Ittetsu Grazie. Scott musi siedzieć obok mnie. Użyłem kilku japońskich słów do rezerwacji, ale głównie porozumiewałem się za pomocą gestów. Udało mi się zarezerwować stolik dla sześciu osób, ale szybko zmieniłem to na pięć. Nie chciałem, żeby Alex zniszczył urodziny Scotta.

Jest 10. Zostawiłem karteczkę, na której napisałem, żeby Scott spędził najpierw czas z Avim. Zastanawiam się czy już wyszli.

Chodziłem wszędzie, szukając prezentu dla Scotta. Znalazłem miejsce o nazwie "Nishiki Market", ale nie szukałem tam zbyt dużo, widząc, że znajdę tu tylko jedzenie. 

Zobaczyłem małą świątynię, między zatłoczoną ulicą. Nishiki Tenmangu. Wszedłem do środka i zobaczyłem żółta latarnie z japońskimi napisami. Oczywiście, nie były zapalone, ale wciąż wyglądały niesamowicie. Zwiedzałem świątynię z ciastem i babeczkami w jednej dłoni, z plecakiem w drugiej, ubrany w kurtkę i sweter.

Podążyłem za instrukcją, aby "oczyścić się", zanim naprawdę wszedłem. Dzięki Bogu, były tam obrazki. Najpierw obmyłem ręce, a potem usta. Złapałem za posąg krowy, miał on przynosić szczęście, więc na wszelki wypadek.

Świątynia była wspaniale udekorowana. Spokojnie. Patrzyłem jak kilku ludzi się modli. Pogodna atmosfera, w połączeniu z japońską kulturą były zupełnie inne niż głośne ulice w Stanach. Jak podmuch świeżego powietrza.

Był tam też mały stragan, gdzie można było kupić amulety. Wziąłem dopasowane, jeden dla mnie, a drugi dla Scotta. Były droższe niż się spodziewałem, ale spodobały mi się. Mieli też z Hello Kitty, ale bałem się, że są zbyt dziecinne. Dlatego wziąłem te dwa, które były zestawem.

Włożyłem je do torby i próbowałem znaleźć właściwy prezent. Nie mogę dać mu tylko tego dziwnego amuletu.

Znalazłem mały, stacjonarny sklep i kupiłem mu paletę do akwareli. Chciałem kupić jakąś lepszej jakości, ale wybór sklepu mi na to nie pozwolił. Kupiłem jeszcze zestaw farb, ale nie były one wyjątkowe. Jest 11:23, a moje ręce umierają. 

Przyniosłem wszystko to pustego pokoju i włożyłem desery do mini lodówki. Napisałem do Aviego.

Ja: Gdzie jesteście?

Avi: Muzeum mangi
Avi: Jest dzisiaj wystawa

Ja: mam się tam z wami spotkać?

Avi: pewnie
Avi: Scott się świetnie bawi
Avi: niedługo i tak będziemy wracać, jest płatny wstęp, więc to byłaby strata

Świetnie. Scott "świetnie się bawi" beze mnie. Dobrze. To jego urodziny. Chcę, żeby się dobrze bawił.

Ja: okej
Ja: napisz, kiedy będziecie wracać

Avi: okej, wrócimy za 2-3 godziny

Położyłem się na łóżku. Wyczerpany. Potrzebuję drzemki. Nie spałem w nocy. Tak. Zmęczony. Ale Scott. Śpiący. Spać.

Dotarłem do łóżka, moja torba była gdzieś na ziemi, kurtka gdzieś na łóżku, ciasto i babeczki w lodówce.

To muszą być najlepsze urodziny na świecie... Ale jak się zdrzemnę.

Nudes (tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now