Rozdział czwarty

11 1 0
                                    

Przyjaciele obudzili się w lesie. Leżeli na pięknie pachnącej, zielonej trawie. Przez korony drzew wkradały się ostre promienie słoneczne, które zmusiły ich do pobudki. Oszołomieni wybrańcy zaczęli powoli wstawać.

- Co się stało? - Spytała Bianca, rozcierając bolące skronie.

- Gdzie my jesteśmy? - Spytała Renee, rozglądając się na wszystkie strony.

- A jak myślicie? - Evie zadała pytanie retoryczne. Z początku na ich twarzach zagościł wyraz szoku, lecz następnie ich lica rozpromieniły się jawną radością. Stanęli na równe nogi i zaczęli napawać się widokiem oraz zapachem owej krainy.

- Miło mi znów was zobaczyć. - Zza ich pleców, wydobył się znajomy głos. Spojrzeli w kierunku z którego dobiegał dźwięk i ujrzeli Matkę Duchów.

- Pani. - Powitali ją chórem, kłaniając się lekko.

- Nie kłaniajcie się mi. To wy nas uratowaliście. To zaszczyt ponownie ujrzeć naszych wybawicieli. - Odparła.

- Pani. Jeśli można. Jakim cudem znów się tu znaleźliśmy? - Spytała Evie, wychodząc naprzeciw kobiecie.

- Witaj królowo. Wyczułaś, że cię potrzebujemy. Potrzebujemy was wszystkich. Twoja moc was przeniosła.

- Moja moc nie działa w tamtym świecie.

- Wasze moce są w was. Nieważne gdzie. - Oznajmiła z delikatnym uśmiechem.

- Dlaczego nas potrzebujecie? Czy znów coś grozi krainie? - Zaczęła wypytywać Rita.

- Owszem, ale wolałabym porozmawiać o tym w innym miejscu. Poza tym - Zaczęła, spoglądając na krzew nieopodal. Machnęła dłonią i wtem roślina znikła, odsłaniając postać Kate. - mamy przybysza na gapę. - Zakończyła z dezaprobatą.

- Kate?! - Zszokowała się Julia.

- To ja zostawię was abyście sobie wszystko wyjaśnili. Gdy będziecie gotowi, moje moce przeniosą was do pałacu. - Pożegnała ich i zniknęła.



Kate patrzyła przerażona i zszokowana na grupę. Evie, Julia i Bianca podeszły do niej, a reszta wybrańców pozostała z tyłu.

- Co się dzieje?! Co to za miejsce?! O co tu chodzi?! - Pytała przerażona dziewczyna.

- Spokojnie. Kate uspokój się. - Nakazała jej Bianca.

- Nie trzeba było nas śledzić to nie miałabyś problemu. - Syknęła Lucy za co Renee dała jej kuksańca w bok, dając do zrozumienia, że ma się przymknąć.

- Posłuchaj. Wiem, że to bardzo dziwnie zabrzmi, ale jesteśmy w innym świecie. - Zaczęła tłumaczyć Evie.

- Jak to w innym świecie? Nie rozumiem.

- To jest inna kraina. Istnieją tu magiczne stworzenia oraz magia. Stąd pochodzi Evie. - Przerwała Julia.

- Stąd pochodzi Evie?

- Ponad dziewiętnaście lat temu, siły zła chciały zawładnąć tą krainą. Tamtejsi władcy wysłali mnie do waszego świata, gdzie się wychowywałam.

- Czemu cię uratowali?

- Bo byłam ich jedynym dzieckiem. Osiemnaście lat później ich moc chciała abym tu powróciła, jednak świętowałam wówczas urodziny. Byłam z nimi wszystkimi. Wszyscy tu przybyliśmy.

- I co było dalej?

- Pokonaliśmy wroga i uratowaliśmy krainę. Następnie powróciliśmy do domu. Nic się nie działo. Do teraz.

- Dobrze. Powiedzmy, że wam wierze. - Zaczęła wciąż nie dość przekonana. - Skoro Evie jest tu królową to kim jesteście wy? - Spytała, spoglądając na resztę nastolatków.

- Wybrańcami. - Odparła Renee.

- Wiem, że pewnie dziwnie się czujesz, ale póki co chyba jesteś na nas skazana. To jak? Działasz z nami? - Spytała Evie, wyciągając rękę ku rozmówczyni. Kate podała jej drżącą dłoń po czym wstała.



Zgodnie z obietnicą Matki Duchów, wybrańcy znaleźli się w zamku. Postanowili porozmawiać w komnacie pary królewskiej. Młodzież usadowiła się na łożu, zaś kobieta stała przy oknie, błądząc myślami gdzieś daleko. Zaczęła

- Czujemy, że dzieje się coś bardzo dziwnego. Czujemy pewne odchyły od bardzo dawna.

- O co chodzi? - Spytał Pablo.

- Sami nie wiemy, ale wiemy skąd bierze się ta dziwna energia.

- Skąd? - Zadał pytanie Aron. Kobieta spojrzała na nich i machnięciem dłoni sprawiła, że w ich dłoniach pojawiły się zaczarowane mapy.

- Pomogą wam. Tak jak ostatnio. - Zapewniła.

- Kiedy mamy wyruszyć? - Zapytała Akonem.

- Gdy tylko będziecie gotowi. - Odpowiedziała, znikając.



Evie wstała gdy tylko kobieta zniknęła.

- Wyruszamy jutro. - W odpowiedzi przyjaciele jej przytaknęli.

- A co z Kate? - Spytała Bianca. Evie podeszła szybko do koleżanki z klasy i pociągnęła ją do siebie. Klęknęła na podłodze, a rówieśnica uczyniła to samo.

- Zamknij oczy. - Nakazała dziewczyna. Chwyciła ją za dłonie i zaczęła wymawiać znaną sobie sentencję. - Ego sum regina. Potestatem habeo, hic. Nihil mihi vae. Ita virtute sacrificium est hodie. Benedicat sibi exitiale amicis meis epularer. - Wokół obu dziewczyn pojawiła się biała poświata, a lekki wiatr otworzył okiennice. Gdy rytuał zakończył się, obydwie padły na ziemie.

Czas przeznaczeniaOnde histórias criam vida. Descubra agora