Rozdział szósty

10 1 0
                                    

Matka Duchów nakazała wybrańcom wziąć plecaki z pożywieniem, wodą, lekami i bronią i wsiąść na statek. Wykonali posłusznie rozkaz i rozpoczęli żeglugę. Na szczęście, po ostatnich przygodach w owej krainie, nabyli ową umiejętność.  Odpłynęli i ruszyli w kierunku wskazywanym przez mapę. Pablo został kapitanem, Gabrielle kontrolowała wodę, aby stworzyć im jak najkorzystniejszy prąd. Julia zajęła się wiatrami, Bianca i Rita tłumaczyły Kate rzeczy, które dziewczyna powinna poznać, zaś pozostała część drużyny zajmowała się masztami i wykonywała polecenia Pabla.



Płynęli już od dobrych dwóch godzin. Niebo było już całkiem ciemne, pokryte gwiazdami. Gwiazdozbiory były bardzo wyraźnie widoczne przez co widok horyzontu był zdumiewający. Fale i wiatr nieco się uspokoiły przez co młodzi mogli zrobić sobie krótką przerwę. Pabla zmienił Aaron, zaś Biance Rita. Julia i Gabrielle również udały się na spoczynek. Młodzi radośnie rozmawiali i spożywali posiłek. Evie postanowiła udać się do obecnego kapitana.

- Głodny? - Spytała, dając mu gryza bułki. Chłopak ugryzł ją i z uśmiechem podziękował jej.

- Jesteś cudowna.

- Dzięki. - Zaśmiała się nastolatka.

- I jak się czujesz? Znowu tutaj.

- Znowu razem.

- Wszystko w porządku? - Zapytał z troską. Dziewczyna spojrzała na niego radośnie, mówiąc.

- Tak. - Po czym oparła się o beczkę i patrząc w dal, stwierdziła. - Tu się wszystko zaczęło.

- Tak. Masz rację. - Przyznał. Przez dłuższy moment trwali w niezręcznej ciszy, a gdy Evie miała zamiar wrócić do reszty, nagle stało się coś niezwykle dziwnego.



Rozpętała się potężna burza. Burzowe chmury przysłoniły gwiazdy, a błyskawice biły naokoło. Grzmoty były niezwykle głośne i silne. Wiatr był okropnie porywisty i przechylał statek na boki, zaś potężne fale zalewały go.

- Złapcie się czegoś! - Rozkazała Lucy. Wszyscy chwycili potężne belki lub inne przymocowane przedmioty. Gabrielle i Julia starały się uspokoić pogodę, ale niezbyt im to wychodziło. W pewnym momencie jeden z masztów przechylił się i wypchnął za burtę Evie.

- Evie! - Krzyknęli wszyscy jej imię.

- Evie! - Powtórzył Aaron i nie myśląc długo, wskoczył za dziewczyną do wody i zaczął do niej płynąć ile sił. Pablo natychmiast zerwał się, aby przejąć dowodzenie.



Aaron dopłynął do ukochanej, która dławiła się słoną wodą.

- Spokojnie Evie! Już jestem!

- Statek. - Wykaszlała dziewczyna.

- Ta burza to czarna magia!

- Tak. Masz rację. - Przyznała słabym głosem.

- Zaklnij ją.

- Ustąp. Daj nam spokojnie dopłynąć. - Próbowała wpłynąć na pogodę swymi mocami, ale nie przynosiło to żadnego skutku. Nastolatka zaczęła powoli tracić świadomość.

- Evie! Nie! Nie zasypiaj! Evie! - Próbował dobudzić ją przyjaciel, ale to nie działało. Nagle nadeszła potężna fala, która porwała ich dwoje ze sobą.

Czas przeznaczeniaWhere stories live. Discover now