Rozdział dziewiąty

6 1 0
                                    

   Thomas, Aron i Evie siedzieli przy ognisku rozpalonym przez boga, spożywając posiłek.
- Więc... - Zaczął temat Aron. - Jakim cudem się tu znalazłeś Thomasie? - Na owe pytanie, bóg spojrzał na rozmówcę ze zgrozą. Przez chwilę Evie bała się, że zaczną się bić lub zrobią coś jeszcze gorszego, jednak na szczęście obyło się bez nieszczęścia.
- Zrobiłem wielką głupotę za którą zostałem ukarany... - Odparł. Nastała chwila ciszy po której spojrzał on w stronę Evie.
- Stało się coś? - Zapytała zdziwiona dziewiętnastolatka.
- Nie... Tylko tak sobie myślę... - Odpowiedział, spuszczając wzrok. Nastolatka nachyliła się delikatnie ku niemu i ledwie słyszalnym szeptem zadała mu pytanie.
- O czym myślisz? - Thomas westchnął ciężko i znów spojrzał wprost na dziewczynę.
- Skoro znów się zjawiliście to wydaje mi się, że pora na moją pokutę. Jeśli zrobię co trzeba to mam szansę wrócić do bogów.
- Rozumiem cię... Też było nam ciężko kiedy tak długi czas byliśmy oddzieleni od naszych rodzin.
- Ach tak... W ich wymiarze masz rodzinę.
- Owszem... Cudowną. - Wyznała.
- To dobrze. Cieszę się, że mimo śmierci króla i królowej doświadczyłaś rodzicielskiej miłości.
- Tak... Nawet więcej niż inni. Jedni rodzice oddali za mnie życie, a drudzy sprawili, że miałam wspaniałe, beztroskie dzieciństwo.
- Chyba czas już spać. - Przerwał rozmowę zazdrosny Aron.
- Masz rację. - Przyznał blondyn. Wszyscy posprzątali po kolacji i udali się na wypoczynek, życząc sobie wcześniej dobrych snów.


   Evie przez długi czas nie mogła zasnąć. Rozmyślała o swoich przyjaciołach i losach krainy, której była królową. Nie miała pojęcia  jak ona, Aron i Thomas mają wydostać się z tej bezludnej wyspy. Widocznie nawet moce boga nie były dość potężne, by tego dokonać, a co dopiero zdolności jej czy Arona. Także i Aron nie spał dobrze, a w zasadzie nie spał wcale. Nie podobało mu się to jak szybko nieśmiała i tajemnicza z natury Evie otworzyła się przed Thomasem. Przez jakiś czas próbował wmówić sobie, że dogadują się tak dobrze, ponieważ pochodzą z jednego świata, ale patrząc na to jak zachowywała się Evie, gdy odkryła, że jest księżniczką Angelą, taka możliwość nie wchodziła w grę. Dwudziestolatek musiał sam przed sobą przyznać, iż był cholernie zazdrosny. Mimo iż, prócz jednego pocałunku, między nimi nie było to wciąż strasznie kochał tą dziewczynę i liczył na to, że w końcu jego uczucie zostanie odwzajemnione, a oni będą razem.

***

   Tymczasem na statku panował istny harmider. Dryfowali od bardzo dawna, ale magiczna mapa zdawała się strzelić focha i nic im nie pokazywała od kilku dni, a z kolei oni coraz bardziej się kłócili. Lucy wciąż była cięta na Kate, która doprowadzała starszą z nich do istnego obłędu, Pablo głównie robił za kapitana, a Gabrielle starała się sprawić by wody działały na ich korzyść. Julia czyniła to samo z wiatrami. W razie większych kłótni na ratunek przychodziła Renee ze swoją mocą i kazała innym się zamknąć. Niestety Akonem, Rita i Bianca czuły się w tym czasie mało użyteczne, więc w każdej chwili próbowały wymyślić jakiś plan, ale póki co nie szło im to zbyt dobrze.

   Po kolejnym dniu bezcelowego sunięcia po błękitnej toni, Gabrielle oznajmiła.
- Powinniśmy się gdzieś zatrzymać i odpocząć. Mapa milczy i nigdzie ani śladu Evie i Arona. Póki co ta wyprawa jest zwyczajnie bezcelowa. - Wyjaśniła. Pablo westchnął ciężko po czym powiedział.
- Masz rację. Zaraz obiorę kurs na najbliższy ląd. - Obiecał, lecz w tej chwili cały statek zadrżał pod wpływem olbrzymiej fali.
- Co się dzieje?! - Wykrzyknęła przerażona Kate, a w tej samej chwili zerwał się ostry wiatr, zaś niebo przecięła błyskawica. Fale wzburzyły się gwałtownie.
- Kolejna burza! - Krzyknęła Lucy. - Wszyscy na stanowiska! - Rozkazała. Julia i Gabrielle próbowały bezskutecznie opanować żywioły, lecz na próżno, zaś reszta załogi starała się zadbać o statek, lecz nie udało się nim i zderzyli się z potężną skałą. 

***

   Thomas siedział na plaży, patrząc się w księżyc i gwieździste niebo. 

- Przeznaczenie jednak się wypełni... - Powiedział szeptem, a po jego policzku spłynęła pojedyncza, srebrzysta łza.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 22, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czas przeznaczeniaWhere stories live. Discover now